71 UCZENNICA - Lekcja 4



-Letycjo, czemu nic nie mówisz? - Pani Szafrańska pyta siedząc wygodnie w swoim wysokim, miętowym fotelu, patrząc na mnie z poważną miną.

-Nie wiem. Nie mam chyba nic do powiedzenia - odpowiadam wlepiając wzrok w swój kubek z herbatą rumiankową.

-Liczyłam na to, że kiedy spotkamy się po raz kolejny, nie będziesz mogła przestać mówić. A ty milczysz.

Nie wiem co mam jej powiedzieć. Że co? Że tydzień zleciał tak szybko. Nawet nie wiem kiedy a znów tu jestem, znów siedzę na przeciwko niej i czuje się jak idiotka. Mój początkowy entuzjazm spotkał się z rzeczywistością codzienności i zgasł. Kompletnie. Mama się rozchorowała i po za tym, że miałam swoje codzienne obowiązki - zakupy, sprzątanie, ugotowanie obiadu, to musiałam za nią jeździć to takiej jednej paniusi, u której sprząta dwa razy w tygodniu. W sobotę musiałam zrobić pranie, bo nikt nie tknął pralki od dwóch tygodni więc jak wszystko wyprałam to mokre rzeczy wisiały gdzie się dało. Kiedy w niedziele chwyciłam laptopa żeby odpalić te tedtalki, to najpierw straciłam godzinę na facebooku, żeby sprawdzić co i u kogo słychać, a potem po prostu usnęłam. Nie mam pojęcia kiedy ten czas zleciał, po prostu nie mam. Ale nie mogłam się tłumaczyć. Nie miałam też dość odwagi by powiedzieć prawdę. Analizowałam swój tydzień i zastanawiałam się co mogłam zrobić inaczej. I nie mogłam. Szafrańska nie ma pojęcia jak wygląda moje życie. 

-Posłuchaj, jeżeli nie chcesz ze mną rozmawiać, jeżeli nie chcesz tu być i tu pracować, to ja nie zamierzam cię trzymać tu na siłę - mówi wstając ze swojego krzesła, podchodząc do okna i stając do mnie plecami. Miała na sobie śliczną, niebieską, dzianinową sukienkę, wysokie buty na obcasie, a jej bujne, ciemne włosy opadały jej luźno na ramiona.

-To nie tak. Przepraszam. Ale czas zleciał, a ja nie dałam rady - mówię cicho wpatrując się dalej w swój kubek. Na prawdę mi głupio.

-Dlatego większość z nas tkwi w bagnie. 

-Dlatego? Czyli dlaczego?

-Bo pędzimy przez życie. Czasami przez wiele dni, albo nawet tygodni nie zatrzymujemy się nawet na chwilę. Powtarzamy sobie wyświechtane teksty, że tak już jest, tak musi być, inaczej się nie da, pracować przecież trzeba. Sami sobie wmawiamy, że nie mamy na nic czasu i jesteśmy własną prorocznią. Obawiamy się wszystkich tragedii świata i nie umiemy się cieszyć. Teraźniejszość nigdy nie jest atrakcyjna. Zawsze jest jakieś ale. Biegamy w tym zamkniętym kółku i nie zdajemy sobie sprawy, że nam życie ucieka. 

-Łatwo powiedzieć... - zaczynam, ale Szafrańska mi przerywa.

-Nie kończ proszę- mówi zła jak osa - Czemu wszyscy, widząc kogoś, komu coś w życiu wyszło, myślą, że im jest łatwiej?! W sumie wiem czemu. Też kiedyś myślałam, że tylko mi jest tak cholernie ciężko. Wolałam rezygnować niż trwać w swoich postanowieniach. A jak widziałam kogoś, kto w nich wytrwał, to wmawiałam sobie, że mu było łatwiej. Ale to kompletna bzdura. Nikomu mnie jest łatwo. Ale to, że nie jest łatwo nie znaczy, że trzeba się poddawać. Nie zdajemy sobie sprawy z tego ile mamy siły, póki nie jesteśmy zmuszeni by jej użyć.*

-Ale jak znaleźć w sobie tą siłę? Jak Pani to zrobiła?

-Musisz zacząć od zdeptania mrówek - śmieje się Szafrańska. Jej zmiany humoru przyprawiają mnie o zawroty głowy.

-Co? - kompletne nie rozumiem o co jej chodzi. Ale wierzę, że mnie zaraz uświadomi. Rozmawiając z nią, człowiek chce słuchać dalej. Sposób jej mówienia jest hipnotyzujący.

-Mrówki czyli Ants** po angielsku to negatywne myśli, które przychodzą do nas odruchowo. Za każdym razem kiedy stajesz przed wyzwaniem, kiedy musisz podjąć trudną decyzję, kiedy robisz coś, co nie jest proste, łatwe i przyjemne twoją pierwszą myślą jest coś negatywnego - nie dam rady, nie uda mi się, jestem za słaba, ośmieszę się, nie mam kasy, nie mam talentu, nie mam siły.... bla bla bla. Te negatywne myśli to nawyk. To wyuczona reakcja. Nasz mózg zawsze będzie podpowiadał nam by iść tą łatwiejszą drogą, tą prostszą, tą znajomą. To wbudowany instynkt przetrwania. Ale od czasu kiedy żyliśmy w jaskiniach wiele się zmieniło, a najlepiej w życiu radzą sobie ci, którzy popychają ewolucje dalej, w stronę rozwoju. I ignorują to co łatwe, co nieskomplikowane. Rozumiesz co mówię? 

-Chyba tak. Znaczy się, to jak z pójściem na siłownie? Czy jedzeniem zdrowego jedzenia? Zacznę od poniedziałku? A kiedy poniedziałek nadchodzi ja kupuje pączka i olewam siłownie. Bo to łatwiejsze i przyjemniejsze?

-Dokładnie. Do tego jedząc pączka od razu masz swoją gratyfikację, czyli tak zwaną nagrodę. A idąc nawet na tę siłownie nie dostaniesz jej od razu. Nawet jeśli spędzisz cały dzień na siłowni, nie zobaczysz efektów po przyjściu do domu. Nie zobaczysz ich też następnego dnia. Ani tydzień później. A pączek rozpłynie ci się w ustach i poczujesz jego słodki smak od razu. Za każdy wysiłek chcemy od razu nagrodę. Jesteśmy niecierpliwi. Idziemy na łatwiznę. Nawet jeżeli to co robimy nie jest łatwe, ale jest znajome tak ja nasze codzienne obowiązki, to je wykonujemy bo możemy to robić bezmyślnie. To jest to co znamy, to co znajome, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, nawet jeżeli nie jest to dobre, to będzie akceptowane przez nasze ciało, przez naszą podświadomość. 

-A te mrówki? Jak je zdeptać? - pytam żywo zainteresowana tym o czym rozmawiamy.

-Kontrolując nasze myśli. Kiedy czujesz, że mrówki opanowują twoją przestrzeń myślową, weź głęboki oddech i zacznij myśleć coś innego. Możesz zrobić całą listę pozytywnych afirmacji, które będziesz sobie powtarzać zamiast mrówek.

-Afirmację?

-To zazwyczaj zdanie, albo fraza czy wyrażenie, które ma pozytywny ładunek. Powtarzasz go sobie codziennie tak długo, aż uwierzysz, że mówi prawdę.

-Nie jest to trochę jak mydlenie sobie oczu? Okłamywanie samej siebie?

-W żadnym wypadku. Komandosi w Stanach powtarzają fake it till you make it, czyli udawaj tak długo, aż stanie się to rzeczywistością. Kiedy ładujemy swój mózg i swoją podświadomość takim pozytywnym ładunkiem, to mamy więcej energii. Mamy więcej chęci do działania. Nasz układ hormonalny ma więcej dopaminy i jest skłonny do trudniejszych zadań. Im więcej będziesz ćwiczyć go, tym łatwiej mu będzie przypisać nowe nawyki, nowe przyzwyczajenia.

-Czyli zastępuje złe myśli dobrymi. I to naprawdę działa?

-Najwięksi ludzie na ty świece w to wierzyli. Najwięksi wynalazcy, filozofowie, przywódcy, przedsiębiorcy. Ja w to wierzę. Tak jak Disney mówił, jeżeli możesz coś sobie wyobrazić i uwierzyć w to, możesz to też urzeczywistnić.

-Ale to wydaje się takie proste. Zbyt proste by było prawdziwe.

-Ale nie jest. To jest cholernie trudne. Walka z podświadomością to praca na pełen etat. Trzeba być wytrwałym i walczyć każdego dnia. A życie codziennie będzie cię rozpraszać, zarzucać obowiązkami, pilnymi sprawami do załatwienia. A kiedy płonie pożar blisko ciebie nie będziesz przecież siedzieć i patrzeć jak płonie, jak giną ludzie. Tylko weźmiesz wiadro i zaczniesz gasić. I zamiast się rozwijać, będziesz gasić ten pożar. Potem kolejny. Ale będziesz gasić go starą gaśnicą. A najlepszym sposobem na ten pożar jest woda. Dla nas, ludzi, tą wodą na nasz wewnętrzny pożar jest wiedza. Im więcej wiesz, im więcej czytasz, im więcej ludzi spotykasz na swojej drodze, ty jesteś mądrzejsza i masz szansę podejmować coraz lepsze decyzje. Ale trzeba słuchać, i rozwijać się każdego dnia. Nie wyglądasz na przekonaną?

-Bo nie jestem. Od powtarzania sobie, że potrafię, nie znajdę naglę więcej czasu.

-Może i nie. Ale nikt nie ma 25 godzin w każdej dobie. Nikt nie ma zbędnego czasu. Pytanie nie jest kiedy? Pytanie jest czy ci zależy? Jeżeli tak, jeżeli naprawdę czegoś chcesz, to stworzysz ten czas. Kiedy coś stanie się twoją obsesją, tak jak kiedyś moją było sprostanie wyzwaniom stawianym przede mną w nowej pracy, to zrobisz wszystko, żeby im sprostać. Kiedy czegoś naprawdę pragniesz, kiedy ci zależy, kiedy wierzysz w powodzenie, to sukces jest kwestią czasu.

-A wytrwałość? Jak jej się nauczyć? Jak nie poddać się drugiego dnia? Albo trzeciego? 

-Każdemu czasem opada entuzjazm. Każdy może mieć gorszy dzień i zostać w łóżku zamiast lecieć na siłownie. Każdy może raz na jakiś czas utopić smutki w lodach czekoladowych. Ale następnego dnia trzeba wstać i zacząć walkę od nowa. Bez żalu, że wczoraj nie wyszło, bez wyrzutów wobec siebie. Jesteśmy ludźmi, nie maszynami. Popełniamy błędy. Mamy uczucia. Dlatego musimy sobie regularnie wybaczać wszelkie potknięcia i upadki. Musimy być nie porażką, uosobieniem sumy naszych błędów. Zamiast tego musimy stać się uczennicą życia i uczyć się go, siebie i innych każdego dnia. Dzisiaj upadłaś, to wstań. Wstań jeszcze dzisiaj. Wiele kobiet rezygnuje z treningu na przykład, bo rano zjadły tort urodzinowy koleżanki w pracy. Jedno potknięcie i wszystko w kanał. Porażka. Popełniony błąd piętnujemy a żeby poczuć się lepiej, popełniamy następny. Zjadamy swój żal, swoje poczucie winny. Po kolejnych słodkościach na siłownie nie ma sensu iść. 

-Wiem, że ma Pani rację. Wiem, też że jak stąd wyjdę, to zatonę jak pod ogromnym obciążeniem. I o wszystkim zapomnę. Wrócę do domu i utonę w wirze zadań, które muszę wykonać.

-Wiem, że to trudne. Ale jeśli dzień za dniem będziesz bardziej świadoma, będziesz bardziej zdeterminowana, to za miesiąc, może dwa zobaczysz, że może nie przebiegłaś maratonu, ale zrobiłaś pierwszy krok. Ludzie przeceniają to ile mogą zdziałać w krótkim czasie, ale nie doceniają ile mogą zdziałać na przestrzeni miesięcy czy lat. Sukces zawsze tkwi w wytrwałości i robieniu małych kroków. Jeżeli będziesz wszystko zapisywać. Swoje plany, swoje cele. Jeżeli będziesz na bieżąco deptać mrówki które panoszą się w twojej głowie, to wierz mi, możesz zdziałać cuda.

-Czyli powinnam zapisywać wszystko i wizualizować jak mają wyglądać moje kolejne dni. 

-Tak. Zapisuj wszystko.  Co czujesz, czemu tak się czujesz. Analiza samego siebie to coś co każdy powinien robić od czasu do czasu. Bycie świadomym siebie i otoczenia. To istna magia.

-Zapisywanie w dzienniku, deptanie mrówek, świadomość. Autopilota wyrzucam do śmieci i przestaję narzekać.

-Tak. Jest jeszcze wiele technik i metod, które mogą ci pomóc. Ale porozmawiamy o nich za tydzień. Teraz wracaj do pracy.

-Ok. Dziękuje. Naprawdę dziękuje za to, że Pani dalej ze mną rozmawia pomimo tego jak oporną uczennicą jestem.

-Nie jesteś oporna. A tak swoją drogą, to to właśnie była mrówka, którą powinnaś zdeptać.

Uśmiecham się i wstaję. Mam nadzieję, że... nie ! Wierzę, że przyjdzie dzień, że w siebie uwierzę. I w to, że naprawdę mogę się czegoś wreszcie nauczyć, co pomoże mi osiągnąć wszystkie cele i marzenia.

*Te słowa wypowiedziała Amy Purdy w swoim TedTalku.

*Ants czyli mrówki, to termin, który wynalazł Damiel Amen, i o którym mówi w swoich książkach. Dostępna na polskim rynku jest na przykład "Zmień swój mózg, zmień swoje życie." Polecam.


Następny odcinek oczywiście już za tydzień, czyli 6 marca.



Komentarze