188 Małżeństwo



Kiedy byłam mała, często widziałam jak moi rodzice się kłócą. Właściwie częściej byłam świadkiem ich kłótni niż tych dobrych chwil. Widziałam latające talerze i miski. Słyszałam krzyki i trzaskanie drzwiami. Z jednej strony bałam się rozwodu, który czułam, iż jest nieunikniony. Z drugiej strony chciałam odmiany, chciałam spokoju i namiastki normalności. Nigdy jej nie zaznałam, gdyż to była wojna okopowa, która trwała bardzo długo, jeszcze po rozwodzie. I zawsze czułam się jak między młotem i kowadłem. 

Myślałam sobie, ja nigdy tego nie zrobie moim dzieciom. Ale mój ojciec powtarzał to samo, a jednak nie wyszło.

Wiec uroczyście sobie obiecywałam, że nigdy nie wyjdę za mąż. Nie będę miała rodziny. Będę niezależną kobietą, która nie potrzebuje faceta, by cieszyć się życiem.

Deklarowałam to głośno i wyraźnie. Ale w głębi duszy, w ciszy, tliło się ukryte pragnienie, że kiedyś przyjedzie po mnie mój rycerz na białym koniu i uwolni mnie od cierpienia i zawojuje mój świat.

Wiele się wydarzyło, wiele musiałam się nauczyć, ale to nie temat na ten tekst. Pewnego dnia jednak stanęłam na ślubnym kobiercu, czując ogromną radość, przekonując siebie samą, że to będzie jedyny taki związek na świecie. Unikalny, który nigdy nie skala się codziennymi problemami innych par, bo parzcież się kochamy i jakimś cudem się znaleźliśmy.

Rzeczywistość przyszła, szybciej niż ktokolwiek mógłby się tego spodziewać. Nie miałam dobrych wzorców z dzieciństwa. Wiele, wiele par wokół mnie przeżywało kryzysy. Im byłam starsza, tym więcej słyszałam i widziałam łez w oczach, pogrzebanych marzeń, zwodów i niespełnionych oczekiwań. 

Moje małżeństwo nie jest idealne, ale ideały nie istnieją i choć jesteśmy od siebie totalnie różni, to jesteśmy ze sobą i budujemy dalej. Jesteśmy szczęśliwi.

Piszecie do mnie i opisujecie wasze relacje z najbliższymi. Zastanawiacie się co jest z wami nie tak, skoro wasze relacje nie są takie jakie powinny być. I zawsze zaczynacie obwiniając siebie, za bycie nie dość dobrą lub jego za nie spełnianie swoich obowiązków, twoich oczekiwań czy wszystkiego razem.

Nie ma złotych odpowiedzi na wszystko. Nie tabletki szczęścia ani książki z odpowiedzią na wszystkie pytania. Postanowiłam jednak przekazać wam wszystkie swoje wnioski, które wyciągnęłam z waszych opowieści, opowieści zasłyszanych, obejrzanych czy przeczytanych i wiedzy fachowej, periodyków psychologicznych i książek tematycznych. Podstawa jest solidna. Wiele z tego co przeczytasz, nie spodoba ci się. Ale to twoja sprawa co z tym zrobisz. Stwierdzisz, że nic nie rozumiem, że pisze pierdoły, lub zastanowisz się, wyciągniesz wnioski i postanowisz jednać coś zmienić, by poprawić jakoś twoich związków i relacji.


Co robi nieszczęśliwa w związku kobieta:



  1. Nie ustalasz reguł gry od początku. Kiedy w brzuchu masz motyle, oczy maślane a twoje serce wali na widok ukochanego, ciężko jest myśleć o podziale obowiązków, myciu kibla czy docenianiu starań o ład, porządek i pełną lodówkę. Zresztą z początku lubimy pokazać, że jesteśmy zaradne, że potrafimy, że damy radę osiągnąć niemożliwe i robimy to z uśmiechem na ustach. Czemu to robimy? Bo tak mamy wpojone przez społeczeństwo, takie przyjęłyśmy standardy, takie mamy doświadczenia, i za wszelka cenę chcemy przy sobie utrzymać partnera i pokazać, że jesteśmy warte jego uwagi, miłości i troski. 


  1. Twoje własne potrzeby spychasz na ostatnie miejsce i winisz za to innych. Każdy w ma swoje potrzeby. Ty je masz. Twój partner je ma. I twoje potrzeby i jego, są równie ważne. I ty zasługujesz na chwilę odpoczynku, chwilę dla siebie i to czego ci potrzeba do szczęścia. I on zasługuje. Poświęcanie siebie dla niego nie jest dobre. Dla nikogo. Ani dla niego, ani dla ciebie, ani dla dzieci, ani dla waszego związku. Choć ty bardzo często wmawiasz sobie, że jest inaczej. Przekonujesz sama siebie, że jeśli się poświęcisz, oddasz w całości, inni zauważą jak wartościowa jesteś. Choć tak naprawdę, jedyną osobą, która nie widzi twojej wartości jesteś ty sama. Inaczej byś tak nie myślała. Musisz w całym bałaganie mieć czas dla siebie. Choć jeden wieczór w tygodniu. I choć parę chwil każdego dnia, by wziąć głęboki oddech. Kąpiel przy świecach, parę stron dobrej książki czy kawa wypita bez pośpiechu, gorąca, taka jak lubisz. Czas dla ciebie to nie marnowanie czasu. Nie powinnaś mieć wyrzutów sumienia, kiedy wychodzisz sama z domu, kiedy idziesz na zakupy bez dzieciaków czy kiedy umawiasz się z przyjaciółką. To czas na twoja regeneracje. Bo nie jesteś robotem. Jeśli nie będziesz dbać o siebie i nie będziesz dbać o ten cenny czas tylko dla siebie, zwariujesz, popadniesz w depresję, staniesz się zgorzkniała.


  1. Wiecznie masz jakieś oczekiwania. Każdy je ma. Czasem tworzą się w naszej głowie i sercu podświadomie, i choć nie zdajemy sobie z tego sprawy, żyjemy pełne oczekiwań. Wobec siebie. Wobec naszych dzieci. Wobec naszych partnerów. Ale nasze oczekiwania, zazwyczaj zostają w naszej głowie. Tylko oceniamy siebie i ludzi wokół nas, przez pryzmat tego czy te oczekiwania spełniają czy nie. Pierwszą osobą do krytyki jesteś ty sama. Bo nigdy nie dorównujesz do własnych oczekiwań. Nigdy nie jesteś tak dobra jak byś chciała i ciągle w innych szukasz na to potwierdzenia. Kiedy nie chodzą uśmiechnięci, kiedy nie dziękują na każdym kroku, czujesz się winna. Potem, krytykujesz innych. Może nie otwarcie. Obwiniasz za brak wdzięczności. Za zamknięte wiecznie oczy i ślepotę. Bo nie widzą jak się starasz. Nie widzą ile poświęcasz. Nie widzą ile wkładasz we wszystko pracy. Odpuść oczekiwania. Nie czekaj na pochwałę, nie czekaj aż inni zauważa. Doceń się sama, i poczuj się dobrze poprzez pracę, którą wykonałaś.


  1. Robisz wszystko dla innych. Nie robisz nic dla siebie. Wstajesz rano, bo musisz innym kupić bułki na śniadanie. Gotujesz dla rodziny. Sprzątasz dla rodziny. Robisz zakupy dla rodziny. Nic nie robisz dla siebie. Wszystko robisz dla innych. A kiedy nie chodzą po mieszkaniu zauważając wszystkie drobiazgi, które dotknęłaś, zaczarowałaś, jesteś załamana a oni niewdzięczni i ślepi. Cokolwiek robisz, rób dla siebie. Przecież też jesz, żyjesz w tym samym domu, wydajesz te same pieniądze. Więc cokolwiek robisz, robisz też dla siebie i sama musisz być sobie wdzięczna. Przestań czekać na poklask. Po prostu rób wszystko dla siebie i bądź z siebie dumna niezależnie od tego, co myślą inni.


  1. Poddajesz się rodzinnej hierarchii. On więcej zarabia, albo tylko on zarabia a ty jesteś w domu. Nie masz swoich pieniędzy albo nie masz do nich dostępu. Nie jesteś Panią domu, nie jesteś żoną. Jesteś podrzędnym członkiem zespołu, który mało ma do powiedzenia ze względu na swój znikomy bądź żaden wkład finansowy.  To największa bzdura. Owszem, w naszym świecie liczy się to ile płacą. Ale ty wykonujesz pracę, za którą ci nie płacą. Bardzo często ciężej pracujesz niż on. Nie poddawaj się więc hierarchii. Nie daj mu sobie wmówić, że tylko dlatego, że nie pracujesz w "wielkim świecie", jesteś mniej wartościowa albo głupsza. Bo nie jesteś. Jesteście partnerami. Wychowujesz też jego dzieci, więc chyba ma to znaczenie, i to wcale nie mniejsze niż to co on robi. Cokolwiek by się nie działo. Pamiętaj, że jesteś tak samo wartościowa jak on i zasługujesz na pełny dostęp do wspólnego konta bankowego.


  1. Prosisz o pomoc. Najgorszym błędem jaki możesz popełnić, kiedy podejmujesz się tego trudnego zadania rozsądnego podziału obowiązków, to proszenie o pomoc. Oznajmiasz wtedy, że to twój obowiązek, z którym sobie nie radzisz. A on ma ci tylko pomóc. O, nie! To wasze wspólne obowiązki, i macie się nimi podzielić. Szczera rozmowa, sporządzenie umowy między wami ( cyrograf jak nic ) i powieszenie jej w widocznym miejscu. Może zainwestujesz w tablicę korkową, albo pomalujesz kawałek ściany specjalną czarną farbą, po której można pisać kredą? 


  1. Nie zastanawiasz się nad tym co ważne.  A to niezbędny element partnerstwa. Musicie ustalić co dla was jest ważne. Jeśli dla ciebie jest istotne czy herbaty są równo poukładane, pojemniki na żywność są na swoim miejscu a firanki wiszą prościutko, to rób to sama i nie miej do nikogo pretensji. Jeśli on nie lubi spać w tej samej pościeli dwa tygodnie, lub musi mieć prościutko wyprasowane rzeczy, niech robi to sam. Czasem niektóre rzeczy po prostu warto odpuścić. Dom jest do mieszkania. To nie muzeum. Jak raz nie odkurzysz, czy nawet dwa, nikt nie zauważy. A ty też się przyzwyczaisz. Nie mówię, że masz mieć bałagan. Ale czasem po prostu odpuść to co może poczekać, a wolną chwilę daj samej sobie.


  1. Nie rozmawiasz otwarcie. Wszyscy wiedzą, że dialog jest ważny. Ale rozmowy w małżeństwie są koszmarnie trudne. Mężczyźni chyba za nimi nie przepadają. Ale to wasz wspólny związek i musicie rozmawiać. Otwarcie. Nie oczekujcie, że on się domyśli, zgadnie, wywnioskuje. Mężczyzna tak nie działa. Powiedz mu otwarcie. Co chcesz dostać na urodziny. Co lubisz w łożku. Powiedz co czujesz, bez owijania w bawełnę. Powiedz jakie są twoje oczekiwania. Nie czekaj z niczym, aż się domyśli. Nigdy.


  1. Zbyt często krytykujesz. Tak naprawdę narzekanie, proszenie po raz setny i wytykanie palcami co nie jest zrobione a co zrobiłaś ty, sama samiusienka, a czego on nie docenił, nie jest najlepszym rozwiązaniem. To pierwszy krok do zniszczenia waszego małżeństwa. Jeżeli macie umowę, której on się nie trzyma, ty też przestań trzymać się swojej. Ale krytyka czy wytykanie palcami, obniżają libido i powodują zanik chęci. Nigdy nie dadzą ci pozytywnego efektu. Za to kiedy widzisz jak się stara, zawsze go pochwal. Inaczej również się zniechęci.


  1. Wszystko robisz sama. Nie ma nic bardziej romantycznego niż wspólne sprzątanie po posiłku. Za dobry posiłek łatwiej usłyszeć dobre słowo, za czyste naczynia i sprzątnięty stół już gorzej. Kiedy jedno zmywa drugie wyciera i odkłada, najlepiej na zmianę, pary się zbliżają do siebie. To też dobry czas na rozmowę, która niejednokrotnie może prowadzić do bardzo udanego seksu. Zaangażuj go w jakieś czynności domowe. Poszukaj rzeczy, które możecie w domu robić razem. 


Fakt jest taki, że mężczyźni też mają zupełnie błędne oczekiwania. Żadna kobieta, po cały  dniu pracy, opieki nad dziećmi, sprzątania i tym podobnych, nie będzie chodzić po mieszkaniu w nieskazitelnym makijażu i szpilkach. I dobrze. Jeżeli do późna kobieta wszystko ogarnia, może nie mieć wieczorem ochoty na sex. Wręcz może to być dla niej strata czasu. Powiedz mu, że największym afrodyzjakiem jest zaangażowanie partnera w codzienność. A ta wcale nie musi być nudna czy nieciekawa.


Bardzo wiele kobiet liczy, że mężczyźni się zmienią, dorosną, coś zrozumieją i zaczną inaczej reagować, inaczej działać. To się nie stanie. Musisz założyć, że taki jaki jest dziś, taki już będzie. I kochać go i akceptować taki jaki jest. A jeżeli jest dla ciebie niedobry, nadużywa swojego poczucia władzy, powinnaś go zostawić, bo to będzie się tylko pogłębiać.


Harmonia w małżeństwie to ciężka praca. 

By nie dać się zwariować musisz zaangażować partnera w codzienne obowiązki. Nie ma znaczenia czy pracujesz czy nie. On też musi je wykonywać. 

Wasze dzieci mają dwójkę rodziców, nie tylko matkę. Czynne spędzanie czasu z dziećmi jest bardzo ważne. Jedno czyta bajkę na dobranoc, drugie kąpie. Jedno karmi, drugie ubiera. 


Jeden wieczór w tygodniu ustalcie jako wieczór randkowy, kiedy zjecie coś razem, wypijecie kieliszek wina i przytulicie się do siebie. Choć jeden wieczór, choć na jedną godzinę. 


Nigdy nie daj się zapędzić w kozi róg. Nie myśl, że jesteś gorsza bo nikt ci nie płaci za twoje starania. Wychowujesz przyszłe pokolenie. Nie ma bardziej odpowiedzialnej pracy.


Więcej słuchaj niż mów. To też zawsze pomaga. A jak mówisz, to daj mu poczuć, że wciąż go kochasz. Przestań wiecznie krytykować. Zamiast tego powiedz otwarcie co czujesz. Kiedy sprawia ci przykrość. I zapytaj go o to samo. Czego w tobie nie lubi?


Nie odczytuj jego milczenia po swojemu. Jeżeli czujesz, że dzieje się coś złego, powiedz mu o tym.


Polecam wam książki Brene Brown. Czytając ją można dużo wyciągnąć dla siebie i dla swojej rodziny. Bardzo wiele się od niej nauczyłam. Ja zawsze szukam w książkach inspiracji, kiedy mam z czymś problem. Jeszcze się nigdy nie zawiodłam.


Polecam czytać na temat związków. Katarzyna Miller, to cudowna kobieta, które bardzo dobrze poznała naszą psychikę! Kobiety są z Wenus a mężczyźni z Marsa też jest ciekawą książką. Lecz koniec końców, musisz sama zastanowić się czego chcesz od waszego związku. Co da ci szczęście.


Nie ma sytuacji bez wyjścia. Szukaj. A znajdziesz.


Pamiętaj też, że nie ma nic mniej atrakcyjnego niż niepewna siebie kobieta bez poczucia własnej wartości, która wiecznie narzeka. Nie ma znaczenia jak wygląda. 

Więc pracuj nad sobą. Bo tak naprawdę każdą zmianę zaczynasz i kończysz na sobie. Innych nie zmienisz. Możesz ich tylko zainspirować do zmian!


Polecam mój tekst - Blanka. Też w temacie!


Komentarze

  1. "Za wszelka cenę chcemy przy sobie utrzymać partnera i pokazać, że jesteśmy warte jego uwagi, miłości i troski" . To jest Twój główny problem. To nie dziala w ten sposób. Jesli chcesz zasłużyć na jego miłość to stajesz sie służącą i tyle. Albo Cie kocha i wtedy nie musisz na nic zaslugiwac, albo nie kocha i wtedy nie ma zwiazku. Zwiazek oparty na zaslugiwaniu na milosc to pomylka od poczatku.
    Wiele to wyjasnia ze napisalas ze mialas zle wzorce. Ale nie utrwalaj ich piszac takie stereotypy kobiet udreczonych. Kobieta musi sie szanować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie cały tekst polega na tym, zresztą jak każdy inny na tym blogu, że uważam, że nie musimy na nic zasługiwać! Sama kampania - jestem wystarczająco dobra, to pokazuje. Słowa które cytujesz z mojego tekstu opisują właśnie wiele kobiet, które chciałabym zainspirować do wiary w siebie, do przekonania o własnej wartości i byciu wystarczająco dobrą. Zasługujemy na miłość, takie jakie jesteśmy. Ja to już wiem, i bardzo bym chciała by wiedziała o tym każda kobieta,

      Usuń
  2. Bardzo dobry tekst, porusza wiele ważnych kwestii. Małżeństwa każdy chyba sam musi się nauczyć. Trzeba być cierpliwym i wyrozumiałym dla drugiej osoby, co często może być bardzo trudnym zadaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje! Tak, każdy z nas każdej z ról musi się nauczyć, albo może lepiej uczyć całe życie i dawać z siebie wszystko każdego dnia. Najważniejsze nie zapominać o empatii, i o tym że wszyscy jesteśmy ludźmi...

      Usuń

Prześlij komentarz