180 12 rzeczy, które robię dla siebie z miłości...
Nigdy nie byłam odważną dziewczyną. Nigdy nie potrafiłam otwarcie mówić o tym co
myślę i czuje. Wiecznie się obawiałam. A co jeśli nie jestem dość dobra? Co jeśli nie polubią
mnie takiej, jaka jestem? Przecież ja sama siebie nie lubiłam...
Bałam się odrzucenia. Bałam się samotności. Bałam się konfrontacji z kimkolwiek. Wstydu,
jaki czułam przed samą sobą. Za siebie. Za każde okrutne słowo, jakiemu pozwoliłam
wsiąknąć w moją duszę. Trudno mi było wszystkich zadowolić, ale starałam się. Bardzo mi
ciążyło, jak ktoś mnie zwyczajnie nie lubił.
Dziś patrzę na tamte czasy i czuję dumę. Przetrwałam. Tak wiele zrozumiałam. Odnalazłam
siebie. I cel swojego istnienia. Wiem, czego od życia chcę. Każdego dnia uczę się i poznaje
siebie jeszcze bardziej.
Nie było łatwo pokochać kogoś tak niedoskonałego jak ja sama. A co najgorsze, ta miłość
jest jak mięsień, i muszę ją wiecznie ćwiczyć i pielęgnować, by nie zwiotczała.
Zdradzę wam
co takiego się zmieniło i co robię każdego dnia, by móc spokojnie patrzeć w swoje odbicie w
lustrze i się uśmiechać.
1. Wyciszyłam wewnętrznego krytyka. Miałam taki okrutny nawyk, wmawiać sobie
wszystko co najgorsze. Na swój temat mało miałam dobrego do powiedzenia. W mojej
głowie królowały wyrażenia jak : Nie dam rady! Jestem za słaba! Jestem za głupia! Za
gruba! Za brzydka! Zbyt niedoskonała! Za biedna czy zbyt niezdyscyplinowana. Tych
krytycznych określeń były masę. W 99% przypadków rezygnowałam. Nie
podejmowałam wyzwania. Sama potrafiłam sobie wyperswadować wszystko. Dziś,
kiedy pojawia się jakaś okazja i mój krytyk chce się odezwać, wyobrażam sobie jak
zaklejam mu buzię taśmą, biorę głęboki oddech i idę dalej. Wyłapywanie tych
momentów przychodzi z czasem. Ale najważniejsze to zacząć. Podjąć decyzję -chcę
zmian. I zacznij być uważniejsza. Około 3 000 myśli na godzinę. Nawet 80 000 jednego
dnia. To ogromnie dużo. A myśli budują między innymi nasz układ hormonalny. Więc
uwierz mi kiedy mówię - przestań się krytykować, nie opłaca ci się to!
2. Zbudowałam pozytywną relację z samą sobą. Jedni mówią o wewnętrznej
bogini, inni nazywają to inner being. Nie jedna z nas uważa gadanie z samą sobą za
oznakę szaleństwa. Ale to tak naprawdę oznaka zdrowego rozsądku. Musimy umieć ze
sobą rozmawiać, prowadzić dialog. Wsłuchać się w siebie. Kiedy podejmujemy decyzje,
zbyt często pozwalamy innym czynnikom wpływać na to, o czym decydujemy. Dlatego
musimy nauczyć się nawiązywać tę magiczną relację z naszym wewnętrznym ja. Wtedy
zamiast krytyki czy osądu, zamiast dążenia do perfekcji, słyszymy własne myśli,
czujemy własne emocje i możemy lepiej funkcjonować. Na co dzień ten dialog jest
bardzo prosty. Mówię sobie pozytywne afirmacje, pytam sama siebie o to, co powinnam
zrobić, i słucham odpowiedzi. W trakcie medytacji, ten kontakt jest najlepszy,
najbliższy, więc medytuje przynajmniej 30 minut dziennie. Spróbuj, to naprawdę
przynosi cudowne rezultaty.
3. Robię to co niewygodne. Niełatwe czy kłopotliwe. Wiele jest opinii na temat strefy
komfortu. Ja uważam, że wszystko zależy od nas samych i jak się czujemy na co dzień,
nie wychodząc po za nią. Może być dobra strefa komfortu, kiedy żyjemy swoim życiem,
robimy tylko to co znajome, ale nie cierpimy. Ale jest też taka toksyczna, w której
dajemy się ranić i wykorzystywać, dajemy sobą pomiatać, bo to znajome. Nasz umysł
działa w specyficzny sposób. Tak jak dziecko, które jest traktowane źle przez rodziców,
nie przestanie ich kochać. Przestanie kochać siebie. Tak samo jest z nami, kiedy
dorastamy. Świat nas rani, doświadcza, pokazuje nam, że nie jesteśmy idealni, a my
zamiast pokazać mu środkowy palec, przestajemy kochać właśnie siebie. Moja strefa
komfortu była toksyczna. Bardzo toksyczna. Co więcej, miałam nawyk rezygnowania,
kiedy powinnam walczyć. Każdy telefon do obcej osoby, każda wizyta w urzędzie czy
oficjalna rozmowa, były dla mnie zbyt trudne, by przez nie przebrnąć. Nowe relacje,
trudne rozmowy. Wolałam je omijać szerokim łukiem. Dziś nie rezygnuje. By
publikować dla was wywiady, muszę najpierw je przeprowadzić. Jejku jak mi się
czasem trzęsą ręce. Ale robię to. A potem mam rogala na twarzy przez resztę dnia. Bo to
cudowne uczucie, zrobić coś jest dla nas niewygodne. Tak samo było kiedy zaczynałam
biegać. Wszędzie widziałam gapiących się na mnie ludzi. Dziś nie widzę nikogo.
4. Działam pomimo strachu. Strach zawsze odczuwałam bardzo mocno. Już od
dzieciństwa bałam się wielu rzeczy. A mój strach nasilało przekonanie, że to czego
najbardziej się boję, zawsze staje się rzeczywistością. Strach miał dla mnie tak wiele
barw i odcieni. Były czasy, że panował nade mną całkowicie. Strach przed samotnością
był zawsze najgorszy. Bałam się odrzucenia, i tego, co może się stać, jeśli zbyt długo
będę sama ze sobą. Wstydziłam się tego. Wmawiałam, że bez innych jestem nikim.
Wiele lat zajęło mi uporanie się z tymi demonami i zaprzestanie na siłę zadowalania
innych. Panowanie nad własnymi myślami pomogło. Dziś wiem, że większość tego,
czego się boje jest irracjonalna. I nigdy nie boję się na zapas. Wolę cieszyć się na zapas.
Próbowałaś? Spróbuj. I działaj. Pomimo strachu. Przestań ciągle kalkulować ryzyko,
czasem po prostu zaufaj sobie i zrób to, czego pragniesz. Pomimo strachu. Bo jego nie
zwyciężysz. Ja dalej go czuje, ale trzymam na wodzy. I za każdym razem, kiedy staję z
nim twarzą w twarz, mówię sobie 5-4-3-2-1 i po prostu robię to.
5. Nie idealizuje innych. To straszna czynność. Widzieć innych wiecznie lepszych,
zamożniejszych, szczęśliwszych od siebie. A przecież każdy z nas jest taki sam. Ten sam
gatunek. Nigdy nie pozwalam sobie myśleć, że ktoś inny jest ode mnie lepszy. Czujemy
te same emocje. Pragniemy tych samych rzeczy. Chcemy czuć, że mamy swoje miejsce
na świecie. Chcemy być kochani, i sami chcemy kochać. Chcemy czuć się częścią czegoś
większego. Tak często zapominamy o tym, że koleżanka do której się porównujemy,
robi pewnie to samo. A aktorka z magazynu może nie mieć idealnego życia, a to że jest
zgrabna, że wygląda powalająco na okładce, nie znaczy, że jest szczęśliwa. Nigdy nie
wejdziemy do głowy drugiej osobie. Powinnyśmy więc przestać idealizować innych.
Zamiast tego skupmy się na sobie, na tym jacy sami jesteśmy, jacy możemy jeszcze być.
Każdy z nas jest ważny, każdy się liczy. Ty też. Jesteś wartościowa taka jaka jesteś.
Niech to wsiąknie w twoją duszę.
6. Być, nie mieć. W czasach tak okropnego materializmu, staram się ograniczać liczbę
"ładnych rzeczy", które posiadam. Wolę być, doświadczać, niż posiadać. Zawsze
marzyłam o wielkim domu, ale zamiast na niego odkładać, kupuje kolejny bilet w
nieznane. Moje przywiązanie do rzeczy jest z miesiąca na miesiąc coraz mniejsze, a ja
coraz szczęśliwsza. A kiedyś bardzo byłam przywiązana do przedmiotów. Nadawałam
im zbyt duże znaczenie. Martwiłam się o nie. Bałam utraty. Dziś z uśmiechem patrze na
moją kolekcję książek, ale gdybym miała jutro wyjechać w podróż dookoła świata, nie
wahałabym się wszystkiego za sobą zostawić. Każdego dnia staram się pamiętać o tym,
że w życiu najważniejsze są ludzie i moje relacje z nimi. A kiedy to wiesz, to wiele rzeczy
przestaje mieć znaczenie. Jak na przykład okruchy na podłodze, bałagan w szafie czy
sweter, w którym chodzisz trzeci rok z rzędu.
7. Nie wstydzę się własnych pragnień. Moim marzeniem jest pojechać na dwa
tygodnie na Namale. Wiąże się z tym cudowna opowieść. Ale nie na teraz. W każdym
razie to bardzo kosztowne marzenie. Tak jak objechanie Europy w niebieskim Audi Q7.
Zdobycie Oskara za najlepszy scenariusz? Szalone marzenia, ale nie boję się o nich
mówić. Kiedy czegoś pragnę, cokolwiek by to nie było, mówię o tym głośno. Nie
zastanawiam się co ludzie powiedzą. Nie słucham tych, którzy widzą same
ograniczenia. Z wielu rzeczy w życiu zrezygnowałam. Chciałam studiować za granicą,
ale bałam się o tym nawet wspomnieć. Przecież rodzina by mnie wyśmiała. Nie
mieliśmy na czynsz a gdzie na studia za granicą. Ale ja nawet nie spróbowałam, nie
szukałam stypendiów ani nie uczyłam się pilniej. Po prostu zrezygnowałam. Takich
sytuacji było wiele. Ale ja nigdy nie próbowałam. Słyszałam w głowie co inni mogliby
mi powiedzieć, jakie ograniczenia wyliczyć, i stwierdzałam, że nie warto. Dziś nie boję
się marzyć, pragnąć, i mówię o tym otwarcie.
8. Delektuje się dobrem. Kiedy jem, robię to wolniej, by cieszyć się każdym kęsem.
Kiedy świeci słońce, wystawiam do niego twarz i się uśmiecham. Kiedy ktoś mi mówi
Miłego dnia, patrzę na niego i szeroko się uśmiecham, a nie odpowiadam półgębkiem.
Słucham cudownej, energetyzującej muzyki. Kocham mantry. Mojej córce, śpiewam
przed snem May the long time sun shine upon you, a ona to uwielbia. Tym samym
staram się odsuwać, od tego co negatywne, co niesie ze sobą negatywną energię. Nie
słucham wiadomości. Może ktoś uzna mnie za ignorantkę, ale dużo czytam, i interesuje
mnie świat. Jednak w wiadomościach zazwyczaj mówią o katastrofach i śmierci, o
nieżyczliwości i bólu. A to mi w niczym nie pomoże. Ja nikomu wiedząc o tym też nie
ulżę. Nie słucham też negatywnej muzyki, nie mówię brzydkich słów, a przynajmniej
bardzo je ograniczyłam. Kiedyś powtarzałam słowo "masakra" przynajmniej paręnaście
razy w ciągu dnia. Dziś nie mówię go wcale. A każdą pozytywną rzecz doceniam i
celebruje. Staram się nie brać czyjegoś uśmiechu i czy dobrego gestu za coś co po
prostu jest. Delektuje się każdą chwilą, zwłaszcza jeśli mam w ramionach ukochaną
osobę, czytam coś co mnie buduje, lub widzę coś, co mnie zachwyca. W życiu każdego z
nas jest dużo szarości, ale jeśli przyswoisz tę sztukę celebrowania dobra, zaczniesz
widzieć więcej kolorów, a może nawet od czasu do czasu, spojrzysz na świat przez
różowe okulary.
9. Nie tworzę wymówek. Nie mam czasu - to zdanie wszyscy tak często powtarzają. Ja
też. Kiedyś. Ale już nie. I nigdy brak czasu nie czynię swoją wymówką. Szanuję każdą
chwilę. Nie boję się też prosić o pomoc czy wsparcie. Eliminuje pożeracze czasu, które
nic mi nie dają. Ani nie uszczęśliwiają, ani nie budują. Jestem bardzo świadoma jeżeli
chodzi o to co robię i czemu poświęcam swój czas. Czasem nie robię po prostu nic, bo
jak mówi Kubuś Puchatek, z nierobienie niczego czasem wychodzą najlepsze cosie.
Nigdy też wymówką moją nie jest mój wygląd, siła czy umiejętności. Staram się być
otwarta. I nigdy się nie poddaje. Próbuje. Do upadłego. Jak już coś sobie postanowię, to
nie rezygnuje. Kocham spełniać swoje marzenia, realizować cele. Zwłaszcza jeśli tym
uszczęśliwiam, siebie i innych wokół mnie. Więc zamiast tworzenia wymówek, szukam
rozwiązań i sposobów na to, by jednak podjąć wyzwanie i dopiąć swego.
10. Jestem cierpliwa. Nie było to nigdy moją mocną stroną. Wręcz przeciwnie. Jeśli nie
mogłam mieć czegoś teraz, już, zaraz, irytowało mnie to. Dlatego też tak często
zazdrościłam innym. Aż się nauczyłam, że cierpliwość jest szlachetną cechą. Ona
zawsze popłaca. Daje sobie zawsze czas na realizację i jestem cierpliwa. Często cieszę
się na przód, z czegoś, czego jeszcze nie doświadczyłam. Lubię to uczucie. Ludzie tak
często przeceniają ile mogą zdziałać w miesiąc, ale nie doceniają ile mogę osiągnąć na
przykład w okresie trzech lat. Więc jestem cierpliwa. Dla siebie, dla innych. Cierpliwa
do siebie również.
11. Wybaczam. Sobie przede wszystkim. Mówię to na głos. Myślę o różnych sytuacjach i
wydarzeniach, i zamiast siebie oskarżać o głupotę, zamiast się karcić czy krytykować,
wybaczam sobie. Muszę popełniać błędy. Muszę, taka już jestem. Ty zresztą też. Jak
inaczej mam się czegoś nowego nauczyć? Każdego dnia świadomie myślę o wybaczeniu
i dobrze mi z tym, dobrze mi ze sobą. Nie chowam też urazy do innych. Kiedyś przez
wiele lat obwiniałam innych za swoje cierpienie. Ale gniew, nienawiść i żal, to nie są
dobre uczucia, nic dobrego nie wnoszą do mojego życia. Więc nie robię sobie podwójnej
krzywdy czując je.
12. Nie wstydzę się kochać siebie. Tak często mylimy miłość do siebie z egoizmem. To
nie egoizm kochać siebie. To zdrowie psychiczne. Kiedy kochasz samą siebie, nie
pozwalasz sobą pomiatać. Nie rezygnujesz. Nie niecierpliwisz się. Nie nienawidzisz. Nie
krytykujesz. Nie tworzysz wymówek. Nie wstydzisz się własnych pragnień. Nie
porównujesz siebie do innych. Nie ranisz siebie ani innych. Zamiast tego jesteś piękna i
odważna. Kochając siebie, jesteś Mistrzynią własnego życia.
Cudownie jest zacząć dzień z uśmiechem na ustach. Nie każdy jednak tak się zaczyna.
Dlatego tak ważne jest pozytywne nastawienie do siebie samej i nasza relacja właśnie z
sobą samą.
Dlatego ja kiedy idę rano do łazienki pierwsze co robię, jak się zobaczę w lustrze,
to uśmiecham się i mówię : " Kocham cię." Po prostu.
Te słowa tak wiele za sobą kryją.
Wiem, że nie jedna z was jest na życiowym zakręcie. Zdaje sobie sprawę, ze życie może być ogromie trudne. Kiedy masz problemy w rodzinie, problemy finansowe czy jest ci bardzo źle z samą sobą, kiedy nic nie daje radości.
Ale rewolucja zwyczaj jest wynikiem małych kroków, małych zmian, które prowadzą do czegoś wielkiego.
Dlatego gdziekolwiek jesteś, zadbaj o siebie, a zobaczysz jakie cuda to ze sobą przyniesie!
By pomóc Ci w twoich zmaganiach, stworzyłam kurs wysyłkowy za jedyne 12,99 miesięcznie!
Tu są szczegóły, bieżący temat to zdrowie psychiczne, jak o nie dbać!
LINK
Polecam Ci też moje książki!
Na pewno będą inspiracją i wsparciem :)
LINK
By pomóc Ci w twoich zmaganiach, stworzyłam kurs wysyłkowy za jedyne 12,99 miesięcznie!
Tu są szczegóły, bieżący temat to zdrowie psychiczne, jak o nie dbać!
LINK
Polecam Ci też moje książki!
Na pewno będą inspiracją i wsparciem :)
LINK
Komentarze
Prześlij komentarz