323 Kocham to co robię! Małgorzata Sulewska

Małgorzata Sulewska, bohaterka mojej dzisiejszej rozmowy to kobieta, którą zainspirowało macierzyństwo. Choć się bała, choć miała ogrom wątpliwości, zaryzykowała i dziś łączy prowadzenie biznesu z macierzyństwem. Stawia granice i odnosi sukcesy i to międzynarodowe. Jej innowacyjny i oryginalny styl oczarowuje. Mówi o tym, że trzeba nauczyć się cenić siebie i swoje umiejętności. Cenne lekcje. Zapraszam Cię na rozmowę z artystka i fotografką, którą inspiruje życie kobiety-matki.

strona internetowa

Kim chciałaś być jako dziewczynka?

Dobre pytanie… Pamiętam, że chciałam być policjantką, nauczycielką plastyki i prawniczką.

Kto zaraził cię miłością do sztuki?

Myślę, że nie była to jedna osoba. Zawsze zachwycałam się zdolnościami rysunkowymi u innych i próbowałam się tego nauczyć. To zabawne co teraz napiszę, ale największym przełomem u mnie było nauczenie się rysowania głównej bohaterki z mangi pt. “Czarodziejka z księżyca”. Potem próbowałam także rysować postacie z bajek Disneya. Jednak muszę przyznać, że największe wsparcie w tej dziedzinie otrzymałam od mojej nauczycielki od plastyki w szkole podstawowej, która była przyjaciółką mojej mamy. Ona coś we mnie dostrzegła i pomagała mi poznawać różne formy plastyczne.

Kiedy fotografia zaczęła być twoją pasją?

Myślę, że od liceum. Miałam genialną nauczycielkę od fotografii. Moja pasja zaczęła się tak naprawdę od realizacji własnego filmu poklatkowego. Zachłysnęłam się możliwością tworzenia magicznego świata za pomocą scenografii i kostiumów. 

Połączenie malarstwa z fotografią. Co miało/ma wpływ na twój oryginalny styl?

Od zawsze pasjonowałam się dwoma dziedzinami sztuki - malarstwem i fotografią. Uwielbiałam malować, ale także eksperymentować z fotografią. Bawiłam się aparatem otworkowym, naświetlaniem papieru fotograficznego, zamrażaniem ruchu… Jednak te dziedziny w tamtym czasie łączyłam jedynie za pomocą tematu, projektu. Pomysł na malarskie potraktowanie fotografii przyszedł w momencie, gdy postanowiłam inaczej wyretuszować portret córki. Fotografię wrzuciłam na zagraniczną grupę, gdzie ktoś poszukiwał zdjęcia w stylu fine art. Okazało się, portret spełnił te kryteria, mało tego, zachęcono mnie wtedy do realizacji kolejnych portretów w tym stylu. Przyznam, że bałam się reakcji innych, ale możliwość powrotu do malarstwa właśnie w taki sposób napawał mnie niesamowitym entuzjazmem i samospełnieniem.

Twoje zdjęcia ukazują tak wyraźnie emocje, potrafisz zamknąć w swoich pracach tysiące słów bez żadnego wyrazu. Co czujesz fotografując? Jak tego dokonujesz?

Bardzo dziękuję, że tak myślisz. Zawsze staram się dostrzec coś w ludziach, których fotografuję. Nie jest to łatwe, nieraz przedłużam sesję i rozmawiam z modelem, próbując wywołać w nim emocje. Co czuję fotografując? To zależy kto mnie odwiedzi i czy sesja budzi we mnie chęć tworzenia. Bardzo dużo zależy od współpracy z modelem.

Czym rożni się fotografia dziecięca od fotografowania osób dorosłych? Co jest dla ciebie większym wyzwaniem? Co wolisz?

Fotografia dziecięca jest bardziej spontaniczna, zawsze mogę liczyć na szczerą mimowolną emocję. Dodatkowo to właśnie dzieci są bardziej otwarte na szalone pomysły. Dorośli są bardziej sceptyczni, wolą zamykać się w pewnych ramach, są także bardziej krytyczni pod względem swojego wyglądu.

Skąd czerpiesz inspirację?

Inspirują mnie bardzo różne rzeczy. Nie raz zachwycam się połączeniem kolorów, ubarwieniem owadów, zwierząt, czasem zobaczę jakąś sukienkę, która zaważy na całości stylizacji. Poza tym jestem z wykształcenia magistrem sztuki, przez lata poznawałam niesamowite dzieła, które do dziś mnie zachwycają. Gdy nie mam pomysłu na zdjęcie otwieram album z obrazami z ulubionej epoki. Oczywiście inspirują mnie także filmy i książki.

Od pasji po biznes. Opowiedz o swoich początkach, z jakimi trudnościami się spotykałaś? Czego bałaś się najbardziej?

Nigdy nie spodziewałam się, że fotografia stanie się moim biznesem. Zawsze traktowałam ją jako hobby, coś co mnie relaksuje, bawi. Sytuacja zmieniła się po narodzinach mojego pierwszego dziecka. Wtedy zauroczyłam się tą malutką, bezbronną istotą tak mocno, że mimo zmęczenia, robiłam jej zdjęcia. Wkręciłam się do tego stopnia, że znajoma zapytała mnie czemu nie zajmę się fotografią dziecięcą, o której nie miałam pojęcia, że istnieje. Co prawda pamiętałam okładki czy pocztówki z bobasami autorstwa Anne Geddes, ale myślałam, że to po prostu sztuka i ciężko będzie na niej zarobić. Tak, podeszłam do tego także biznesowo, ponieważ miałam dziecko, które musiałam utrzymać. Nie wszystko da się zaplanować w życiu. Właśnie obroniłam magisterkę i od razu zostałam mamą. Mąż był dopiero na stażu w firmie. Potrzebowaliśmy pieniędzy, by ustabilizować swoje życie. Wraz z mężem przyjechaliśmy do Łodzi na studia, zostawiając rodzinę na Podlasiu. Nie mieliśmy wokół siebie rodziny, która zajęłaby się dzieckiem, zresztą, nie wyobrażałam sobie zostawienia córeczki z kimś innym, więc szukałam dodatkowej możliwości zarobku. Pierwszym wg mnie “logicznym” pomysłem było zrobienie podyplomówki z pedagogiki by móc pełnoprawnie organizować warsztaty dla dzieci. Mój dyplom związany był z arteterapią i zachłysnęłam się tym mocno. Jednak przyjaciele wciąż powtarzali “Gosia rób zdjęcia” “Ile byś chciała za zrobienie nam pleneru, sesji domowej” itp. Biłam się z myślami. Oczywiście było to to co uwielbiałam robić, ale jak na tym zarabiać, jak się wyceniać, skąd wziąć pieniądze na sprzęt? Przyjaciele pomogli mi napisać wniosek o dofinansowanie z Urzędu Pracy i w sumie tak to się zaczęło już na poważnie. Oczywiście u mnie nic nie jest proste. Długo czekałam na pismo czy zostanie mi przyznane dofinansowanie. Gdy w końcu je otrzymałam, okazało się, że jestem w drugiej ciąży. Podjęłam wyzwanie i mimo wszystko założyłam firmę. Było ciężko, bo druga ciąża od początku była ciążą zagrożoną. Łapałam zlecenia tak by móc opłacić ZUS i dużo czasu poświęcałam na rozwój. Brałam udział w darmowych projektach marketingowych, uczyłam się na wirtualnych platformach fotografii noworodkowej, dziecięcej, ciążowej. W międzyczasie oszczędzałam na profesjonalne warsztaty noworodkowe. Ostatecznie przez ten okres stworzyłam sobie całą szatę graficzną firmy i postawiłam stronę internetową z organicznym SEO. Ćwiczenia retuszu wyklarowały po części mój styl i kolory. W rezultacie wypróbowałam także różnego typu fotografii by odnaleźć w niej tę ścieżkę, w której najlepiej się czuję.


Zgłaszałaś swoje prace do wielu konkursów. Wysyłałaś swoje portfolio w różne miejsca. Ciężko było znaleźć na to odwagę? Bardzo bałaś się odrzucenia? Jak sobie z tym radziłaś?

Za każdym razem nawet dzisiaj jest mi ciężko wrzucać zdjęcia na konkursy. Zwykle wrzucam zdjęcia i staram się czymś zająć. W przeszłości nie rozumiano mojego stylu, w sumie to nawet teraz czasem czytam dziwne uwagi. Wiem, że nie każdemu mogą podobać się moje prace. Jeśli krytyka jest konstruktywna przychylam się do niej, jednak zwykle bywały to negatywne komentarze osób, które są po prostu zamknięci na inną formę fotografii.

Zwracasz w swoich pracach uwagę na każdy detal. Nazwałabyś się perfekcjonistką? Myślisz, że to może być problematyczne?

hahahah Tak! Zdecydowanie nazywam się perfekcjonistką, ale też powstrzymuję się od tego. Głównie dlatego, że na zajęciach plastycznych w liceum czy na studiach kazano nam dorysowywać np. “baby hair” by postacie były bardziej realistyczne. Tak więc jest to problematyczne. Jakkolwiek staram się nie zmieniać charakterystycznych rysów twarzy modeli. 

Jesteś wykwalifikowanym jurorem. Nauczycielem. To dopełnienie pasji, odskocznia czy może chęć podzielenia się swoim punktem widzenia? Lubisz to/ jest to też twoją pasją? 

Tak, lubię. Uważam, że jest wielu świetnych, nieznanych fotografów, którzy tylko czekają na odkrycie ich twórczości. Chcę im pomóc, sprawić by ktoś dostrzegł ich prace.

Co radzisz początkującym artystom?

Ryzykujcie i eksperymentujcie. Zaufajcie swojej intuicji i uwierzcie w siebie. Pokazujcie swoje zdjęcia, nawet jeśli uważacie, że nie są idealne. To część Was, Waszej drogi, poszukiwania stylu czy kierunku fotografii. 

Jak łączysz macierzyństwo z pracą zawodową?

Zapewne wiesz jak ciężko jest prowadzić własną firmę, praktycznie nie wychodzisz z pracy. W pewnym momencie było tak ciężko, że postanowiłam postawić pewne granice. Konkretne godziny pracy i weekendy tylko dla rodziny. Oczywiście czasem zdarza się, że życie zmusza mnie do złamania mojej zasady, ale wtedy szukam innego wolnego dnia dla najbliższych. Jednak dzieje się to bardzo rzadko, ponieważ rodzina jest u mnie na pierwszym miejscu. 

Masz czasem wrażenie, że nigdzie nie możesz dać z siebie 100% bo masz zbyt wiele na swojej głowie?

Oczywiście, miewam tak, ale z drugiej strony, wiem, że wiele blokad siedzi w mojej głowie. Zdaję sobie też sprawę, że by móc zrobić coś lepiej muszę odpocząć od tego i wtedy zajmuję się czymś innym. Zawsze staram się dać siebie w 100%, dlatego też planuję swój grafik tak by nie przytłoczyć się obowiązkami. W tym całym moim bałaganie zawsze istnieje jakiś mój szalony porządek.

Czy udaje ci się zachować równowagę pomiędzy pracą i odpoczynkiem? Jak odpoczywasz?

Zwykle coś tworząc - przerabiając meble, lepiąc w glinie, malując. 

Twój największy sukces?

Stworzenie własnej rodziny. Spełnienie swoich dotychczasowych marzeń.

Ulubione życiowe doświadczenie?

Myślę, że przede wszystkim, jak każda mama uwielbiam wracać myślami do chwil, gdy dostaję pierwszy raz w ramiona swoje dzieci. 

Za co jesteś w życiu najbardziej wdzięczna?

Za to, że mogę spełniać swoje marzenia posiadając pracę, którą kocham. Ogromnie się cieszę, że udało mi się także założyć własną szczęśliwą rodzinę.

Czytasz? Książka, która miała największy wpływ na ciebie? Jaką byś poleciła?

“Jak kochać dziecko” Janusz Korczak

Twoje motto życiowe?

“Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana” 

Jak wygląda twoja poranna rutyna?

Ogarniam dzieci do szkoły i przedszkola, wypijam kawę, idę na spacer. Po powrocie biorę prysznic i jem śniadanie. Potem siadam do pracy. Chyba, że umówię się na sesję lub warsztaty z rana, wtedy nie wychodzę. 

Co robisz chwilę przed snem?

Oglądam ulubiony serial z mężem.

Na co brak ci czasu?

Na nowe eksperymenty i projekty.


Co lubisz w ludziach najbardziej?

Szczerość, pozytywne nastawienie i wzajemne wsparcie.

Czego najbardziej nie znosisz?

Jak ktoś podcina komuś skrzydła, mierząc go własną miarą.

Plany? Marzenia? Cele?

Moim marzeniem jest stworzenie dużej pracowni / studia fotograficznego z przedmiotami, które sama przerobię, odnowię. Założenie twórczej warsztatowni, powiązanej z arteterapią.

Pytanie dodatkowe.

Prowadzę kampanię społeczną JESTEM WYSTARCZAJĄCO DOBRA, która ma pokazać kobietom, że są wartościowe, takie jakie są. Co dla ciebie znaczy czuć się dość dobą? Czy miałaś kiedyś problemy z poczuciem własnej wartości? Jak sobie z nimi poradziłaś?

Szczerze to przez większość życia mierzę się z problemami własnej wartości. Nigdy nie poczułam się dość dobra, co uważam, że motywuje mnie do dalszego rozwoju. Staram się jednak pracować nad tym. W trudnych chwilach siadam i w myślach generuję obrazy, za które jestem wdzięczna i dumna. Zresztą aktualnie wystarczy, że dostanę przytulasa lub buziaczka od moich dzieci czy męża i czuję się lepiej. Wiem, że dla nich jestem kimś ważnym, nieraz o super mocy rozwiązywania problemów czy generowania uśmiechu na twarzy.

 BARDZO dziękuję za poświęcony mi czas i życzę ci kolejnych sukcesów, siły i wytrwałości!

Zdjęcie blondyneczki z kluczami chyba jest moim ukochanym! Inspirowane Locke&Key?

Moja córką jest tobą oczarowana.

Bardzo dziękuję. Tak, jest inspirowane tym serialem.




Komentarze