294 W poszukiwaniu sensu

 


Dostojewski twierdził, iż człowiek jest istotą zdolną przyzwyczaić się absolutnie do wszystkiego i jeśli Viktor Frankl, człowiek, którzy przetrwał Auschwitz się z nim w 100% zgadza to i ja muszę. Jesteśmy tak skonstruowani, że przyzwyczajmy się do tego, co w naszym życiu powtarzalne, przewidywalne. Nieważne czy to ból, okrucieństwo czy dobrobyt. Przyzwyczaimy się do tego i będzie to naszą "normą". Spędziłam wiele godzin rozmyślają ostatnio nad tym zagadnieniem i analizowałam wiele rzeczy z mojego życia jak i z życia moich czytelniczek, które często się mi zwierzają ze swoich trosk czy problemów. I dochodzę do tych samych wniosków.

Viktor E. Frankl opisuje makabryczne dla nas sytuacje i obrazy z jego codziennego życia. Jak mógł spokojnie jeść zupę zaraz po tym, jak wyniesiono, a raczej wytargano ciało jego zmarłego towarzysza. Nie będę tu przytaczać innych chwytających za serce opisanych przez niego scen, ale wiem, że i w naszej codzienności przyzwyczajamy się do przykrych rzeczy. Do tego, że ktoś nas wykorzystuje, do braku szacunku, do przemocy, do agresji. Niestety to, co znane i przewidywalne jest przez naszą podświadomość odczuwalne jako dobre i bezpieczne. Kiedyś może i tak było, jednak przez ostatnie stulecia nasz gatunek tak się rozwinął, że te prymitywne instynkty mogą działać na naszą niekorzyść. My już nie walczymy o przetrwanie w prawdziwej dziczy a szczęście musimy umieć znaleźć w powtarzalnych, zwyczajnych i przyziemnych wygodach, bo jeśli będziemy cały czas gonić za czymś lepszym, możemy umrzeć jeszcze za życia. A czas leci tak szybko.

Jak znaleźć sens w naszej egzystencji, jaki cel sobie obrać, by łatwiej było znosić trudny każdego dnia? A tych trudów jest niemało. Owszem. Większość z nas ma bieżącą wodę, prąd, dostęp do wiedzy, dach nad głową. Ale w naszym rozwijającym się świecie chcemy więcej i więcej niż te kiedyś luksusowe udogodnienia.

Cel jest najważniejszy. Musimy mieć jakiś cel, powód, dla którego będziemy dalej się starać.

Czy ty masz jakiś cel, do którego dążysz? Ja mam ich parę. Jednym z nich jest praca pisarki na pełen etat. Oczami wyobraźni widzę dębowe biurko z widokiem na las. Chcę wymyślać inspirujące historie i się nimi dzielić. Ale mam też inne cele. Myśląc o nich, mając je w sercu, naprawdę łatwiej przetrwać te najtrudniejsze chwile w pracy.

Od dawna wiem już, że sensem naszego życia są nasze relacje i emocje jakie dzielimy wspólnie. Miłość. Radość. Przyjaźń. Jak nie to, to nie wiem co innego mogłoby być sensem istnienia. Żaden pieniądz nie nada naszej egzystencji znaczenia, żaden przedmiot, dom czy samochód.

"Miłość jest najwyższym i najszlachetniejszym celem, do jakiego może dążyć człowiek. Droga do zbawienia człowieka wiedzie poprzez miłość i sama jest miłością. Zrozumiałem, że nawet ten, komu wszystko zostało odebrane na tym świecie, może zaznać prawdziwego szczęścia, choćby nawet przez krótką chwilę, za sprawą kontemplacji tego, co najbardziej ukochał."

Dlatego każdą pełną miłości chwilę chowam do skrytki, głęboko w moim sercu jako totem, jako talizman i jako broń, która mnie ochroni w trudnych chwilach. Jako kredka, która pomaluje mój świat na kolorowo, gdy wszystko spowije szarość.

Skupiamy się na rzeczach, na ściganiu materialnych przyjemności zapominając o tym, że są bez znaczenia. To nasze przeżycia się liczą, to czego doświadczamy.

"Żadna siła nie odbierze nam tego, czego doświadczyliśmy."

To jest nasz skarb i nasz największych dobytek. Nasze doświadczenia. My jednak gonimy za rzeczami, za względnym pięknem i urodą, za akceptacją innych, za rzeczami, które może wcale nie mają tak naprawdę znaczenia.  Warto świadomie iść do przodu wiedząc za czym się goni, będąc pewnym, że to naprawdę doda jakości naszemu istnieniu. Najbardziej uderzyły we mnie te słowa:

"My, którzy byliśmy więzieni w obozach koncentracyjnych, dobrze pamiętamy ludzi wędrujących od baraku do baraku, pocieszających towarzyszy niedoli, ofiarujących im ostatni kawałek chleba. Nie było ich zbyt wielu, lecz stanowią wystarczający dowód na to, że człowiekowi można odebrać wszystko z wyjątkiem jednego - ostatniej z ludzkich swobód: swobody wyboru swojego postępowania w konkretnych okolicznościach, swobody wyboru własnej drogi."

Nawet jeśli nie mamy wpływu na daną sytuacje, zawsze mamy wpływ na to, jak na nią zareagujemy. To zawsze będzie tylko nasz decyzja. Zawsze nasza. I jeśli będziemy tego świadomi, będziemy cieszyć się własną wolnością i będziemy szczęśliwsi niż większość ludzi.

Nie możemy zmienić świata, ale możemy być zmianą, którą chcemy w nim widzieć. Kiedy ktoś nas obraża, możemy go przekląć, możemy podnieść rękę, opluć. A możemy w zrozumieniu iść dalej wiedząc, że to czyiś ból nas krzywdzi, a nie dana osoba. Możemy nie reagować, gdy ktoś nas oczernia, gdy krytykuje. Wiemy przecież, że obelgi, jad, który ktoś w nas mierzy mówi wiele o nich, nic o nas.

Gdy zbiera się w nas gniew i żal do całego świata, możemy mu ulec lub skupić się na czymś innym. Możemy skierować naszą energię w niesienie pomocy innym, we wspieranie innych.

"Możemy cierpieć z dumą. Cierpienie przestaje być cierpieniem, jeśli stworzymy sobie jasny i klarowny obraz wywołujących go emocji."

Każdy z nas cierpi. Nie wiem, czy cierpienie ma sens, ale wiem, że wiele mnie nauczyło. Wszystko co osiągnęłam, co mam, powstało w bólu. Wiem, że unikanie go sprawia, że wraca silniejszy. Dlatego staram się z nim mierzyć każdego dnia.

Polecam każdemu przeczytanie książki Viktora Frankl. Uczy ona pokory, sprawia, że odechciewa się marudzić i narzekać. Tu nie chodzi o to, że nasze problemy są mniejsze, nieistotne, bo nie tak dotkliwe jak te, które mieli mieszkańcy obozów koncentracyjnych. Chodzi o to, że użalanie się nad własnym bólem nic nie daje. Kontemplacja go całymi dniami nie ma sensu. Życie idzie do przodu, nie zatrzymuje się, nie czeka. Musimy nadążyć. Szkoda więc czasu na wszystko to, co nas nigdzie nie prowadzi.

Warto wiedzieć jaki jest sens naszego istnienia. Jeśli go nie mamy, warto go poszukiwać.

A ty go znasz?


Po więcej zapraszam do moich książek. Znajdziesz je tutaj!





Komentarze