289 Kocham to, co robię! Andżelika Malepszy Millash

 Andżelika Malepszy to kobieta, która nie załamuje rąk i nigdy się nie poddaje. Pełna pasji, dostrzega piękno w codzienności, żongluje tysiącem rzeczy i spełnia się w wielu rolach. Oprócz tego, że prowadzi parę firm jednocześnie, oddaje swój czas i serce Millash, firmie projektującej ubrania dla nowoczesnych, świadomych swojego stylu kobiet. Kobieta, która nie zamiata niczego pod dywan, tylko każdego dnia walczy na arenie życia i stara się jak może wycisnąć z niego jak najwięcej. Zapraszam was na wywiad z założycielką Millash, Andżeliką Malepszy, matką, przedsiębiorcą, pasjonatką, a przede wszystkim kobietą, która kocha to, co robi.

                          
Wszystkie kreacje na zdjęciach to projekt z kolekcji Millash.

Dlaczego tak ważna w twoim życiu jest pasja?

Pasja nakręca mnie do działania. Sprawia, że każdy dzień ma sens, zasypiam z poczuciem, że zrobiłam coś dobrego. Prowadząc kilka firm jednocześnie łatwo zatracić się w pracy, popaść w utarte schematy i rutynę. Często się zdarza, że mój dzień wypełniony jest od rana do wieczora tzw. „papierogolią”, niezliczonymi telefonami, goniącymi terminami. Łatwo wtedy o przygnębienie i rosnący poziom stresu. Dlatego tak bardzo się cieszę, że prowadzę również MILLASH, bo wystarczy, że wyjdę z biura do naszej pracowni krawieckiej i od razu przypominam sobie po co to robię, jak zawalczyłam o swoje marzenia i do czego dążę.

Kto cię zainspirował?

Inspiracji zawsze miałam w głowie dużo, nie potrzebuję metafizycznych doznań, żeby znaleźć inspirację do działania. Piękno odnajduję w prostych rzeczach, codzienności. Od zawsze lubiłam otaczać się tym, co piękne, w moim życiu nie ma miejsca na przeciętność. Kocham modę i sztukę od zawsze. Mogę w nieskończoność przeglądać albumy modowe, fotograficzne. Teraz Internet daje nam takie możliwości, że prace wielkich artystów mamy na wyciągnięcie ręki. Z fotelu w domu mogę uczestniczyć w największych wystawach na świecie lub pokazach mody. To co kiedyś było niemożliwe do zobaczenia, przeżycia – dziś jest dostępne po jednym kliknięciu na telefonie.

Jak to się wszystko zaczęło?

MILLASH to był wspólny projekt mój i siostry Natalii. Natalia to żywioł i artystyczna dusza. Jej miłością jest muzyka, ale głowę ma zawsze pełną pomysłów na wielu płaszczyznach artystycznych. Od zawsze razem lubiłyśmy bawić się modą i nie bałyśmy się różnych eksperymentów. Myślę, że stworzyłyśmy duet idealny, bo Natalia kocha wzory, niebanalne cięcia, kroje, a ja zawsze idę w stronę klasyki. Te dwa – wydawałoby się nie do pogodzenia – kierunki okazały się cudownie ze sobą współgrać i stworzyłyśmy razem MILLASH DESIGN. Początki były szalone, błądziłyśmy po omacku, uczyłyśmy się na błędach, ale dziś już wiem, że było warto. Natalia poświęciła się w całości karierze muzycznej i ma w tym ode mnie pełne wsparcie, ale do dziś mi pomaga przy większych projektach, wyjazdach itd. Jak to siostry – wspieramy się i pomagamy sobie na wielu płaszczyznach.

Jakie byłoby twoje życie bez pasji?

Nigdy się nad tym nie musiałam zastanawiać, bo pasja w moim życiu była od zawsze. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Myślę, że jeśli człowiek nie ma pasji w życiu, to jego życie pozbawione jest barw, nigdy nie osiągnie pełni szczęścia i samospełnienia.

Z jakimi zmagasz się problemami?

Z wieloma - jak każda kobieta, mama, żona, pracodawca, przedsiębiorca. Problemów jest mnóstwo, ważne, aby stawić im czoła, nie poddawać się, nie załamywać rąk. Z natury jestem silną kobietą, ale pozwalam sobie też na słabsze dni. Nie mam potrzeby udowadniać wszystkim dookoła, że nic mnie nie rusza, że nie posiadam chwil zwątpienia. Uważam, że taka postawa jest bardzo szkodliwa, bo nieprzegadane problemy, nieprzechorowane bóle mogą prowadzić do poważnych schorzeń zdrowia psychicznego, tak powszechnych w dzisiejszym świetle. Dlatego ja walczę każdego dnia, ale nie duszę w sobie żali i nie zamiatam problemów pod dywan, ale stawiam im czoła, są dla mnie wyzwaniem, a nie przeszkodą. Jak to się mówi – nie ma takiego dna, od którego nie mogłabym się odbić.

Jakie miewasz wątpliwości?

Może to nie są wątpliwości, ale lęki. Największe mam związane z moją rodziną i synami – czy będziemy zdrowi, bezpieczni. Jak każda matka codziennie drżę o ich zdrowie i dobre samopoczucie. Zawsze uważam, że za dużo się martwię – myślę o całej rodzinie, czy nikomu nie stanie się krzywda, czy dojadą bezpiecznie do celu itd. Rodzina jest dla mnie najważniejsza, stanowi największą siłę. W pracy wątpliwości nie mam żadnych, nigdy nie zwątpiłam w to co robię, nie próbowałam się wycofać z rozpoczętych projektów. Jestem typem człowieka, który nie składa broni, do kiedy trwa wojna.

Chwilę zwątpienia w siebie? W to co robisz? Jak sobie z nimi radzisz?

Jeśli mam gorsze dni, to zaszywam się w domu, otulam ciepłym kocem, zapalam świece i przytulam dzieci. Staramy się też jak najczęściej wyjechać razem – nawet 2-3 dni poza miastem nakręcają mnie na kolejny miesiąc wyzwań. Mąż nie zawsze może pozwolić sobie na dłuższe wyjazdy, ze względu na rozpoczęte projekty, dlatego te kilka dni są dla nas wtedy tak ważne i wyciskamy z nich każdą chwilę. Nie bez wątpienia są też relacje z moimi rodzicami, które są dla mnie bardzo ważne i silne. Mogę śmiało powiedzieć, że to jakim jestem dziś człowiekiem, to głównie ich zasługa. Dają mi nie tylko ogromne wsparcie, ale stanowią też tzw. poduszkę bezpieczeństwa. Kiedy dopadają mnie gorsze dni, to pierwszą osobą, do której się zwracam jest Mama, nie tylko pocieszy, pomoże, ale tak przedstawi każdą sytuację, że każdy problem staje się mniejszy, a nawet mniej znaczący. Rodzice nigdy nie pozwolili mi zwątpić, bardzo ich za to kocham i szanuję. Są niezwykle silnymi ludźmi, ale też dobrym małżeństwem i cudownymi dziadkami.

Skąd bierzesz inspirację w pracy?

Jestem estetką. Zawsze dbam o piękną przestrzeń dookoła siebie, dla mnie to podstawa odpowiedniego działania w pracy. Nie wyobrażam sobie pracy w niekomfortowych warunkach. Do tego dbam o odpowiedni zespół. Dobieram tak ludzi, żeby dawali mi siłę i inspirację, rzucali nowe pomysły. Kocham otwarte umysły, które nie boją się wyzwań.

Ulubione doświadczenie?

Każda nowa kolekcja jest dla mnie doświadczeniem. Uwielbiam sesję zdjęciowe do nowych kolekcji. Działamy wtedy w większym zespole, dużo się dzieje, niekiedy jest chaos artystyczny, ale takie tempo nakręca mnie. Najlepiej wspominam chyba wszystkie docenienia ze strony ludzi mody. Pamiętam jak Celia Jaunat – żona Grzegorza Krychowiaka i ikona mody – kupiła od nas i ubrała sweter – to była taka euforia i poczucie, że to co robimy ma sens.

Najbardziej znaczące przeżycie?

Zdecydowanie udział w Fashion Week`u w Mediolanie w 2020 r. To było największe wyróżnienie i najbardziej inspirujące przeżycie ze wszystkich w historii MILLASH. Nasze kreacje były pokazywane obok największych projektantów na całym świecie. Poznałyśmy tam wiele inspirujących ludzi, nawiązałyśmy kontakty z całej Europy. Wielki świat mody jest szalony, ale bardzo, bardzo uzależniający! Atmosfera przygotowań, kulis pokazu jest nie do opisania słowami. To trzeba poczuć!

Za co jesteś w życiu najbardziej wdzięczna?

Za rodzinę, za moje dzieci. Codziennie, jak na nich patrzę, to wiem po co żyję i dziękuje za to, że ich mam. Dzieci uczą wdzięczności, to na pewno.

Czytasz? Co? Twoje motto życiowe?

Jak mam czas to biografie, głównie projektantów, wielkich aktorek, inspirujących kobiet. Na co dzień lubię sięgać też po VOGUE`a, nie tylko w celu poszukiwania nowinek modowych, ale też lubię tamtejsze felietony.


Jak wygląda twoja poranna rutyna?

Najpierw stawiam na działanie i zaliczenie wszystkich obowiązkowych punktów poranka, czyli skupiam się tym, żeby wyprawić synów do szkoły i przedszkola, wtedy odbieram już też pierwsze telefony z firmy. Dopiero potem zajmuję się sobą, czyli – pielęgnacja, szybki makijaż, garderoba. 2-3 razy w tygodniu udaje mi się rano zrobić jeszcze trening. Potem już szybkie tempo – śniadanie, kawa i ruszam do firmy.

Co robisz chwilę przed snem?

Rozmawiam z mężem. Czasami jest to jedyna chwila w ciągu dnia, która pozwala nam na rozmowę nieprzerywaną telefonami, wołającymi dziećmi itd. Lubię ten moment, pozwala mi wyciszyć się przed snem i pozytywnie nastroić na kolejny dzień.

 Na co brak ci czasu?

Niestety – często dla siebie. Chętnie bym więcej trenowała, dbała o swoje ciało, kondycję, ale doba ma tylko 24 h, a ja i tak za mało sypiam. Jako rodzina – brakuje nam czasu na długie podróże. Marzy mi się dłuższy pobyt w ciepłych krajach, ale póki co plany te muszę odłożyć na dalszy plan.

 Jak odpoczywasz?

Na moim tarasie wśród zieleni. Nie potrzebuje wiele do szczęścia, wystarczy filiżanka dobrej kawy, promienie słońca i inspirująca lektura oraz poczucie, że nic nie muszę.

Jak ładujesz baterię?

Chyba nie będzie to zbyt odkrywcze, gdy powiem, że na wakacjach. Jestem człowiekiem, który kocha słońce, dobre jedzenie, kieliszek wina z rodziną i przyjaciółmi. Najlepiej się więc czuje w krajach śródziemnomorskich, gdzie mogę odpocząć od codziennego pędu życia.

Co lubisz w ludziach najbardziej?

Szczerość i dobre serce. Brzydzę się fałszem, złośliwościami i pogardą dla drugiego człowieka. Zawsze staram się wyciągać rękę, jeśli widzę, że ktoś jest w potrzebie. Pracuję z ludźmi, nauczyłam się czytać ich sygnały. Widzę jak dany pracownik ma gorszy dzień, staram się wtedy go oszczędzać w pracy – empatia u pracodawcy jest bardzo ważna. Tworzymy zespół, jesteśmy jak naczynia powiązane. Jak jeden zawiedzie, to sypie się cała reszta. Lubię otaczać się ludźmi, którzy mnie pozytywnie nastrajają, wysyłają dobrą energię. Mam ukryty dar wyczuwania u ludzi złej energii i fałszu, po prostu zaczynam się źle czuć w ich towarzystwie, są energochłonni. Wtedy jest to dla mnie sygnał, żeby zerwać współpracę i ograniczyć kontakt do minimum.

 Czego najbardziej nie znosisz?

Tak jak wspomniałam wyżej – fałszu. I to na każdej płaszczyźnie. Fałszu u ludzi i fałszu w działaniu. Jeśli coś jest obarczone znamieniem fałszu, to z góry jest skazane na porażkę, nie ma szans powodzenia. Dlatego tak ważna jest wiara i miłość, w to co się robi.

Plany? Marzenia? Cele?

Być zdrowym, tworzyć szczęśliwą rodzinę, niech nic się nie zmienia – jest dobrze tak, jak jest.

Pytanie dodatkowe. Prowadzę kampanię społeczną JESTEM WYSTARCZAJĄCO DOBRA, która ma pokazać kobietom, że są wartościowe, takie jakie są. Co dla ciebie znaczy czuć się dość dobrą? Czy miałaś kiedyś problemy z poczuciem własnej wartości? Jak sobie z nimi poradziłaś?

Każda z nas jest wystarczająco dobra i robi to, co w danym momencie jej życia jest wystarczająco dobre i możliwe. Grunt to odnaleźć w życiu swoją pasję i nie pozwolić nikomu wmówić sobie, że to co robię, nie jest dość dobre. Nie muszą być to górnolotne rzeczy. Pasją może być codzienny spacer, rozwiązywanie krzyżówek, pieczenie ciastek.  Istotne jest, czy czujesz się szczęśliwa, gdy to robisz, czujesz, że się rozwijasz, działasz dla siebie i innych. Każda z nas urodziła się silna, ważne, żeby tę siłę w sobie odnaleźć i ją wzmacniać każdego dnia. Wierzę we wszystkie kobiety, jesteśmy bohaterkami.


Dzisiejszej bohaterce dziękuje z całego serca, a Was, drogie czytelniczki zapraszam do pozostałych tekstów i wywiadów na blogu!

Moje książki, pełne inspiracji i kobiecej siły, znajdziesz tutaj!

Premiera mojej najnowszej książki, Wojowniczka, już 24.12.2021. Obserwuj mnie!

Komentarze