284 - 13 przykazań szczęśliwej mamy
Dokładnie 11 lat temu byłam pewna, że mam wrzody żołądka. Dwa miesiące przed ślubem, tuż po obronie magistra w samym środku konfliktu z moją mamą. To zdecydowanie nie był łatwy okres dla mnie.
Zabezpieczona
na wszelkie sposoby nie podejrzewałam, że jestem w ciąży. Zresztą nawet objawy
na to nie wskazywały. Tylko silne bóle żołądka i słabe samopoczucie. Tylko lub
aż. Miesiączki miałam wtedy bardzo nieregularne. I naprawdę nic nie wskazywało
na to, że rośnie we mnie życie.
Po
wszelkich badaniach i wizycie u lekarza, zrobiłam test ciążowy. Tak na wszelki
wypadek, zalecenie przed gastroskopią. I pojawiły się dwie kreseczki. Podobno żadne
zabezpieczenie nie jest na 100 % a ja zawsze powtarzam, że jak jest 0,03 %
szans, że coś się stanie, to będę ja. I tak właśnie dowiedzieliśmy się, że
zamiast podróży poślubnej do Egiptu, będziemy mieli małą Nadię. Mój świeżo
upieczony mąż to się nawet cieszył. Znaczy z tego Egiptu, bo nie jego klimaty.
A dziecko było dla niego szokiem. Chcieliśmy zacząć się starać trochę później.
Lubię mieć wszystko zaplanowane. Z perspektywy czasu jestem ogromnie wdzięczna
losowi, że wszyło tak, a nie inaczej. Mogłabym czasem planować do dzisiaj.
Macierzyństwo
jest wyzwaniem, zwłaszcza w XXI wieku. Nikt nie uczy nas jak wychowywać nasze
dzieci. Niby wszystko takie instynktowne. A to guzik prawda. Rady naszych rodziców i dziadków często na
nic się nie zdają, bo czasy się zmieniły i poprzednie pokolenia inaczej
wszystko postrzegają.
Długo
w sercu pisałam dla siebie tę listę i postanowiłam się nią z wami podzielić.
Może
się przyda.
Moje 13 zasad na
zachowanie zdrowia psychicznego i uśmiechu na co dzień będąc mamą na pełen
etat.
1.
Nie poświęcaj się! Różnica między poświęceniem a zaangażowaniem jest ogromna. W swoim
wystąpieniu tłumaczy to Jacek Walkiewicz: Można to prosto wytłumaczyć na przykładzie jajecznicy na
bekonie. W tym przypadku kura się zaangażowała a świnia poświęciła. Bądź więc
kurą, nie świnią. Angażuj się w macierzyństwo, angażuj się w sprawy swojego
domu, ale nie poświęcaj siebie.
2.
Znajdź czas dla
siebie. Jakiekolwiek hobby czy pasja
to ratunek dla każdego zdrowia psychicznego. To może być cokolwiek. Pisanie
dziennika, bloga, choćby i dla samej siebie, prace ręczne, ja kocham szydełkować.
Kino, teraz oglądanie filmów to kwestia odpalenia Netflix’a (nie mówię tu o
oglądaniu 50 odcinków tasiemca jeden za drugim). Znajdź coś tylko dla siebie.
Jednak wiele kobiet ma problem z tą kwestią. Dobrze wtedy zająć się swoim
rozwojem, próbować różnych rzeczy, czytać i oglądać wywiady z innymi kobietami –
to może być inspiracją do znalezienia czegoś dla siebie. Zawsze tego pilnowałam.
Dziecko szło spać 20:30 teraz to 21:30 a ja siadałam do „moich rzeczy”. Czasem
to też wczesne godziny ranne, kiedy staram się medytować czy znaleźć czas na
trening cardio (bieganie, czasem to joga, czasem typowe cardio z Sydney
Cummings na YouTube). Nie ignoruj tego! Znajdź czas dla siebie.
3.
Wyzbądź się wstydu. Gdy zaczęłam wychodzić sama z domu jak Nadia była mała,
miałam prawdziwe wyrzuty sumienia. Kiedy wróciłam do pracy na pełen etat,
miałam wyrzuty sumienia. Kiedy zapisywałam ją do przedszkola w okresie letnim,
miałam wyrzuty sumienia. Kiedy czegoś ze sobą nie wzięłam na spacer, a ona się
tego domagała, miałam wyrzuty sumienia. Kiedy padnięta leżałam w fotelu i
włączyłam jej telewizję, zamiast się z nią bawić, czułam wyrzuty sumienia. Jezu,
ile razy było mi wstyd za siebie, że nie jestem dość dobrą mamą! I co mi to
dało? Tylko moje kiepskie samopoczucie, co powodowało, że byłam jeszcze gorszą
mamą. Wyrzuty sumienia czy poczucie wstydu towarzyszy wszystkim matkom i nic
dobrego z tego nie wyszło, całkowicie nic dobrego! Więc za radą Brene Brown
uczę się nie taplać we wstydzie i wyrzutach sumienia. Wybaczam sobie na bieżąco
wszystkie niedociągnięcia, porażki, potyczki i nie rozpamiętuje tego, co było.
4.
Czuj! Daj sobie pozwolenie na to, by czuć te wszystkie trudne i
nowe emocje, które duszą się w tobie. Daj sobie pozwolenie na to by być zmęczoną,
bezsilną, sfrustrowaną czy nawet wściekłą. Masz prawo do tych emocji i czujesz
je nie ty jedna, ale wszystkie matki dzielą dokładnie twój los. Nieważne czy to
pokazują, czy się do tego przyznają.
5.
Oddychaj! Nie wszystko będzie idealnie, nie wszystko będzie tak jak
sobie to wyobrażasz, jak oczekujesz. Naucz się brać teraźniejszość taką, jaka
jest. Nie ma sensu płakać nad czymś, na co nie masz wpływu. Czasem macierzyństwo
sprawia, że wszystko się wali. Nie musi, a nawet nie może być idealnie. Więc
odpuść. Odpuść sobie. Nie musisz wszystkiego robić. Nie musisz się z tego
nikomu też tłumaczyć. Odpuść i oddychaj. Weź głęboki wdech kiedy następnym
razem twoje oczekiwania walą się jak mury demolowanego budynku. Kiedy dziecko
nie cieszy się tym co zaplanowałaś. Kiedy chciałaś pokazać jakie masz cudowne
dziecko przyjacielem, a ono miało kiepski dzień i nie wyszło za ciekawie.
Oddychaj.
6.
Nie porównuj! Niezależnie czy na początku czy już później -
nie porównuj swojego dziecka do innych. Uczymy się inaczej, w różnym tempie, na
różny sposób. Jedni lubią to, inni tamto. Spędzało mi to sen z powiek. I nigdy
nie wyszło na dobre. Porównywanie tego co umie, co robi czy w czym jest dobra
krzywdzi mnie, jak i ją. Podświadomie wyrządzam jej krzywdę. Nieużywanie wyrażeń
Bo twoja koleżanka jakąś tam to…, nie porównywanie do rodzeństwa, czy
nawet do siebie samej jako dziecko. To nikomu nie wychodzi na dobre. Twoje
dziecko jest wartościowe takie, jakie jest. Nie ważne czy ma talent do języków,
gra na dziesięciu instrumentach czy zwyczajnie bawi się i gra cały dzień. Więc
nie porównuj. Dziecko to wyczuje! Twoje dziecko jest takie jakie ma być.
7.
Akceptuj. Nadii zdarza się mieć napady złości. Jak coś jej nie wyjdzie,
gdy rysuje. Jak miała nałożyć kombinezon na ubranie, gdy wychodziliśmy na mróz.
Jak ja nie chcę się na coś zgodzić, co da jej chwilową dawkę szczęścia. Jest
bardzo bezpośrednia, zawsze mówi to, co akurat myśli i nie krępuje jej
powiedzenie tego komuś obcemu. Mogłabym w tysiącu sytuacji pomyśleć, że robi mi
wstyd. Ale to głupota. Teraz to rozumiem. Powinnam się cieszyć, że jest w niej
tyle prawdy i odwagi. Akceptowanie jej taką, jaka jest to przysługa dla nas
obu. Oczywiście, że tłumaczę jej, iż jej uczucia są jej i ma do nich prawo. Ma
prawo uczuć to, co czuje. Ale wyładowywanie złości jest złe, dla niej przede
wszystkim. Złość trzeba również zaakceptować i zdecydować się być niereaktywnym,
nie reagować. Uczymy się tego obie. Wierzę, że damy radę. Akceptacja nie
dotyczy tylko zachowań ale też dziecka jako takiego. Czy to wygląd, czy waga,
czy seksualność, cokolwiek by to nie było. Akceptujmy nasze dzieci i nie
narzucajmy im wizji naszego świata jakie co ma być. Dajmy im siebie wyrażać, dajmy
im być sobą bez osądu. Sama tego pragnęłam jako dziecko. Nie czułam się
akceptowana, nie czułam, że mam swoje miejsce na ziemi. Robię wszystko co w
mojej mocy, by moje dziecko czuło się inaczej.
8.
Znajdź energię. Zdarza się, że jesteśmy zmęczone. Często.
Bardzo często. Gdy czujesz się na 10 % nie możesz być najlepszą mamą na świecie,
bo twoja silna wola już dawno wyparowała i ciężko będzie nie wybuchnąć. Znam
doskonale z własnego przykładu. Gdy przychodzę z pracy, czasem koło 18 dopiero,
to trudno mi zachować spokój, gdy akurat wyniknie jakaś sytuacja i tłumaczyć jej
z anielską cierpliwością po raz kolejny tę samą kwestię. Ciężko też się przełamać,
by znaleźć czas na zabawę czy wspólne czytanie, gdy ty masz ochotę tylko usiąść
i nic nie robić. Albo wiesz, że tyle jeszcze prac domowych na ciebie czeka. Warto
znaleźć tę odrobinę energii więcej. Warto podejść do tego inaczej. Jeżeli masz
całe popołudnie przed sobą bądź kreatywna przez chwilę i znajdź wam zajęcie,
które pozwoli ci się potem na chwilę wyłączyć. Nasze dzieci czasem potrzebują
tylko drogowskazu, nie potrzebują wiecznego przewodnika, który im cały czas
mówi co mają robić.
9.
Daj przykład. Dzieci uczą się z tego co robimy, nie z tego co
mówimy. Wiec razem uczymy się czuć wystarczająco dobrymi. Czuć, bo być to już jesteśmy.
Powtarzam jej to przed snem, czy kiedy się kłócimy. Powtarzam, że nie ma
spełniać moich oczekiwań, nie musi się też bać mojej złości, bo cokolwiek nie
zrobi, daje będę ją kochać, bo zasługuje na to taka, jaka jest. To samo tyczy się dawana obietnic, jedzenia,
telewizji. Cokolwiek by to nie było, ty musisz dać przykład. To czego wymagasz
od dziecka, wymagaj najpierw od siebie. To wymaga wielu refleksji, ale to droga
do prawdziwego szczęścia.
10.
Unikaj elektroniki. Dawanie telefonu czy innych sprzętów
elektronicznych wyłącza na chwilę dzieci. To prawda. Ani całkowite odizolowanie
ich nie jest dobre, ani użytkowanie bez ustanku. Gdy siadamy w restauracji czy
czekamy w kolejce kusi czasem by wyciszyć dziecko i dać mu ten telefon. Albo
pozwolić używać własnego. Ale jej nadmiar powoduje, że nasze dzieci są nadpobudliwe
i tworzy to kolejne problemy. Wiem, że czasem się nie chce, ale pamiętaj, że to
się obróci przeciwko tobie. Warto znaleźć gry słowne, czy inne zajęcia które w
między czasie zajmują dzieci. Puszeczka ciastoliny w torebce, kółko i krzyżyk w
podróży, czy gazetka odpowiednia dla dzieci. To może zastąpić elektronikę i dać
ogrom satysfakcji.
11.
Nie bój się brudu i bałaganu. Nie wszystko musi być czyste
i pachnieć świeżością. Dziecko nie musi być zawsze czyste, ty nie musisz również.
Wiem, że ludzie powiedzą. Niech mówią. Nie stawaj na głowie by to wszystko
ogarnąć. Czasu nie odzyskasz. Więc jak brudne naczynia poleżą do jutra, nic się
nie stanie.
12.
Zaangażuj dziecko. To oczywiste, że ty to zrobisz szybciej i
lepiej. To bezsprzecznie prawda. Ale tak ukręcasz sobie pomalutku głowę.
Dziecko potrzebuje obowiązków, potrzebuje być zaangażowane w sprawy domu, w
niezbędne czynności, by on dobrze funkcjonował. Załadowywanie i rozładowywanie
zmywarki na bank idzie ci sprawniej i wiesz co, gdzie potem się znajduje. Ale
musisz oddelegować pewne czynności dziecku już od najmłodszych lat. Bycie
samodzielnym wyjdzie każdemu na dobre. Zaczyna się od robienia łóżka kończy na
sprzątaniu całego pokoju. Nie zbieraj za dzieckiem rzeczy, powtarzaj do
znudzenia, aż zrobi. My mamy tendencje w naszej niecierpliwości do robienia dokładnie
tego, o co poprosiliśmy nasze dziecko, co mija się logiką. Wiem, byłam na tym
miejscu. Wiem dokładnie co się wtedy czuje. Ale nie masz wyjścia, zaangażuj
dziecko. Niech samo przygotuje sobie posiłek pod twoim nadzorem, niech samo
odkurzy czy pójdzie do sklepu po bułki (Nadia po raz pierwszy zrobiła to w
wieku 8 lat). Daj dziecku miejsce na samodzielność.
13.
Włącz rutynę w swoją codzienność. To pomaga. Stałe
godziny spania, posiłków, czytania przed snem. To bardzo ważny rytuał i rozwija
miłość do książek od najmłodszych lat. Nadia do dziś chodzi o stałej godzinie
spać i wiem, że jej ciało się do tego przyzwyczaiło. Nie lubi rano jeść pełnego
śniadania, więc jej nie zmuszam. Kolacja o 19:00. Pobudka o 07:00. Gdy dziecko
wie, czego się spodziewać, czuje się bezpieczniejsze. Z Nadią ostatnio
uzgodniłyśmy obowiązki jakie ma w trakcie wakacji Praktycznie sama je
wypisywała, teraz chętniej je wykonuje. To też jej rutyna. Rzeczy, które
codziennie wykonuje i których jest świadoma.
Moja poranna rutyna zaczyna się przed jej
pobudką. One razem połączone, dają początek dobrego dnia.
Pamięta,
jesteś najlepszą matką jaką potrafisz być. Chcesz być lepsza? Rozwijaj się, ucz
nowych rzeczy. Jak zadbasz o siebie, będziesz miała więcej możliwości zadbania
o innych.
Bądź
dumna z siebie, z każdej małe rzeczy, z każdego dnia. Przeżyłaś, przetrwałaś.
Nie
bój się łez. Nie bój się rozmawiać o swoich trudnościach. Nie bój się odezwać i
powiedzieć co naprawdę cię dręczy.
Bycie
matką to nieustający rollercoster, który nigdy się nie zatrzymuje. To wieczne
wychodzenie ze strefy komfortu by pokazać dzieciom życie, takim jakie jest
naprawdę, by pokazać nas samych, takimi, jakie naprawdę jesteśmy. Nie bójmy się
przyznać, że czegoś nie wiemy. Uczmy się razem.
Nadia
uczy mnie wytrwałości, cierpliwości i odwagi. Dzięki temu, że jest w moim życiu
ja każdego dnia rozwijam się i uczę, jak być najlepsza wersja siebie Ona jest
nieustająca motywacją. Bo wiem, czego chce ją nauczyć, wiem, co chce jej
przekazać.
Ale
żeby ją nauczyć, musze to najpierw sama potrafić. Jeżeli chce by wyrosła na
szanującą siebie, pewną swojej wartości młoda kobietę, musze sama pokazać jej,
że ja siebie akceptuję, że ja siebie szanuję.
To
cudowna podróż, która nigdy się nie kończy. Ale ciężko w rudnych momentach znaleźć
dobra perspektywę by na to wszystko spojrzeć z innego miejsca.
Polecam
przeczytać:
Świadomi
rodzice Dr. Shefali
Bez
kontroli Dr. Shefali
Jak
mówić, by dzieci nas słuchały Adele Faber, Elaine Mazlish
polecam ci mojej książki - znajdziesz tam na pewno wiele dla siebie!
Komentarze
Prześlij komentarz