276 Wszystko to, co trudne. Część pierwsza.




"Czasem musimy wybrać, między tym, co właściwe a tym, co łatwe."

Albus Dumbledore.


Hej Mistrzyni!

Czytasz pierwszą z czterech części serii o rzeczach, które są cholernie trudne, a które warto przyswoić. Wierzę, że się przydadzą. Nie wpadłam na to sama. To efekt lektury wielu książek jak i tej, pozyskanej od ludzi, których szczerze cenię.

Łap i podaj dalej. 



CZĘŚĆ PIERWSZA

Daj głos.


Jako dziewczynki, boimy się wielkich, mrocznych potworów. W każdej szafie przecież jakiś mieszka. Pod każdym łóżkiem czai się postrach. Gdy dorastamy potwory zmieniają kształt i formę i stają się naszymi obawami, naszymi najbardziej ukrytymi sekretami. Nie dzielimy się nimi, ze strachu, ze wstydu. A one rosną w siłę i stają się coraz bardziej wyniszczające. Strach rośnie, odwagę coraz trudniej w sobie odnaleźć a życie wymyka się nam z rąk.

Niewypowiedziane myśli rodzą samotność, a ta smutek. A smutek może uzależniać, może uwodzić swoją prostotą. Trudniej jest żyć i dążyć do szczęścia niż się smucić jak tłumaczyła Priyanka Chopra Jonas w jednym z wywiadów.


A my często słuchamy podpowiedzi naszej podświadomości i wybieramy to, co łatwiejsze. Wybieramy i dusimy się w naszych wyborach, gdyż tak często przynoszą smutek, nie radość. Czekamy, czekamy aż coś się zmieni. Zapominamy, że nasze szczęście jest tylko naszym obowiązkiem. Nikogo innego. Przychodzisz na ten świat sama, w płaczu. I odchodzisz też sama, zazwyczaj w ciszy skrywanego bólu. Ty decydujesz co jest pomiędzy. 


O czym nie mówimy? Co skrywamy w sobie? To, co nas najbardziej dręczy.

Nie uprawiałam seksu od miesięcy, bo nie mamy ochoty. Nikt nie ma ochoty na seks ze mną.  Jestem dziewicą. Czuję, że nikt mnie nie pragnie.

Zostałam zgwałcona. 

On robi mi krzywdę.

Szef się nade mną znęca. 

Nikt mnie nie lubi.

Dziecko powiedziało mi, że już mnie nie potrzebuje.

Czuję się niedoskonała, wręcz niewarta czasami.

Nie dotrzymuje własnych obietnic i tracę do siebie szacunek.

Partner zasiadł przed telewizorem zamiast spędzić ze mną trochę czasu, więc ukradkiem podjadała wszystko to, co choć trochę słodkie w zaciszu kuchni.

Rodzice są mną rozczarowani.

Mąż jest mną rozczarowany.

Moje dziecko mnie nie kocha.

Nie mam dzieci.

Nie mam partnera i czuję, że społeczeństwo ma mnie za gorszą.

Nie mam siły na nic i nie wiem jak się ogarnąć.

Podobają mi się inne kobiety.


Lista jest ogromnie długa. Tak wiele wstydliwych i dramatycznych dla nas trudności, które chowamy w ciszy, w głębi siebie. Czując, że to tylko my. Tylko my tak się czujemy i nie wolno nam nic powiedzieć na głos, bo nas wyśmieją, zobaczą, jakie jesteśmy straszne, słabe i niedoskonałe. Odrzucą nas. Nie będą nas chcieli. Nie będą nas kochać, bo się dowiedzą jakie jesteśmy naprawdę. 


A przecież to bzdury. Bzdury, które czuje większość z nas. Niezależnie jakiego podcastu czy wywiadu słucham, czy jaką książkę akurat czytam. Wszędzie znajduję dowód na to samo- każdy z nas się boi tych potworów. Widzimy kogoś, kto sobie nieźle radzi, kto wygląda zabójczo i odnosi sukcesy. I myślimy - on/ ona tak się nie czują jak ja. A wierz mi, naprawdę czują dokładnie to samo. To, że widzimy modelkę, która robi na nas wrażenie, nie znaczy, że ona czuje się piękna. To, że widzimy kogoś, kto według nas odniósł sukces, nie znaczy, że jest szczęśliwy.

Niezależnie od wszystkiego, boimy się braku akceptacji, braku własnego miejsca na ziemi, braku kogoś, kto będzie nas kochał taką, jaką jesteśmy.

Boimy się i milczymy. Udajemy. Chowamy się.


A co daje rozmowa? Jest jak środek odstraszający. Z każdym słowem, potwór staje się mniejszy, aż przestaje przerażać a zaczyna śmieszyć. Rozmowa pomaga nam zrozumieć, że nie jesteśmy same, że inni czują dokładnie to samo co i my. Rozmowa nas otwiera i pozwala być sobą.

Owszem, czytanie też może otwierać oczy. Ale nic tak nie pomaga jak rozmowa z drugą kobietą, oko w oko, o tym, co naprawdę czujemy.


Do rozmowy jednak trzeba się przygotować. Musimy same wiedzieć co czujemy. Nasz ból i strach często się zlewają w jedną całość i nie potrafimy określić co tak naprawdę się dzieje w naszym sercu.


Nazwanie tego, co boli, co siedzi w nas gdzieś głęboko a czego się wstydzimy, jest cholernie trudne. Ale te bezimienne strachy, to bezimienne cierpienie, którego sens przykrywamy, zostawia w nas rany, których nigdy nie zagoimy jeśli nie będziemy mówić otwarcie o tym, co naprawdę czujemy.


Sama pomyśl. Co najgorszego może się stać?! Będą cię obgadywać? I tak pewnie to robią. Jezu, jakie ja plotki o sobie słyszałam, to głowa mała. Wyśmieją cię? To oznacza, że sami mają niezaleczone rany i to z nimi jest coś nie tak, nie z tobą. Nie będą cię chcieli w swoim życiu? Nie będą cię kochać? To niech nie kochają. Tylko będąc naprawdę sobą możesz czuć się kochaną. Tylko akceptując siebie, pozwolisz innym kochać siebie. Najważniejsze żebyś kochała samą siebie.


Więc pytam cię jeszcze raz. Co się może stać najgorszego? Najbardziej prawdopodobne, że inni czują to samo bądź nawet coś bardziej przykrego niż ty, coś czego, się wstydzą mocnej niż ty.


Pamiętaj. Czyjaś cisza to tylko inne określenie czyjegoś bólu.


"Nie jestem tym, co mi się przydarzyło. Jestem tym, kim zdecydowałam być."


Czułam się ofiarą. Ofiarą nieprzychylnych zbiegów okoliczności. Ofiarą czyjegoś gniewu, czyjegoś zaniedbania. Ofiarą losu i ofiarą tak po prostu. Czułam się ofiarą analizując moje życie i mnie samą, jako osobę. To ja zdecydowałam o tym. Prawdopodobnie nikt tak o mnie nigdy nie pomyślał. Ale to nie miało znaczenia. Ja decyduje. 


 "…twoja wartość buduje się kiedy reagujesz w momencie porażki, kiedy upadasz. Lub kiedy cierpisz."


I ja zbudowałam. Każdą łzę wykorzystałam do zbudowania siebie, siebie taką, jaką dziś jestem. Silniejszą, pewniejszą siebie. Kobiecą na swój własny sposób. I choć jeszcze gubię się w tej matni kobiecości, w tych wszystkich przypisanych mi rolach, łatwiej mi wyjść z labiryntu własnej krytyki i smutku i żyć z uśmiechem na ustach. Takim szczerym. Nie udawanym. Dziś dalej płaczę. Ale częściej ze szczęścia i wdzięczności. Wdzięczności za to, że dałam radę, że się nie poddałam. 


Wiele razy, w rozmowie z kobietami, słyszałam potwierdzenie własnych myśli.

"Czułam się wybrakowana. Czułam się gorsza. Czułam się brzydka. Nie czułam się warta miłości. Nie mogłam spojrzeć sobie w oczy. Nie mogłam spojrzeć w lustro. Czułam się słaba...."

I te słowa mówiła każda z kobiet, których słuchałam. Nie ważne jaki stan konta, wygląd, status społeczny czy cywilny.


Te najtrudniejsze, najbardziej bolesne momenty twojego życia zmieniły cię. Wszystkich nas zmieniają. Jeśli tylko potrafimy wyciągnąć z nich naukę, to wzmocnią nas nie do poznania i zamiast być powodem naszego upadku, będę nas uskrzydlać.


Wiec co możesz zrobić dziś dla siebie?

Daj głos.

Nazwij to, co cię boli. Opisz to, co uwiera. Co męczy.

Choć wielu powie, że kobiety mają tendencje do piskliwości, krzyków czy frustracji, to zazwyczaj jesteśmy cicho w tych ważnych kwestiach. Ja przez większość życia bałam się odezwać, wyrazić własne zdanie. Bałam się powiedzieć co tak naprawdę czuję. 

Dziś moje najintymniejsze sekrety i najbardziej skrywane tajemnice możesz przeczytać na blogu czy w moich książkach. I wiesz co? Nigdy nie czułam się szczęśliwsza.

Więc daj głos. Narób trochę pozytywnego hałasu i zakończ ten wewnętrzny konflikt. Podziel się swoim bólem i zrób pierwszy krok w kierunku zaleczenia wszystkich ran.

Pamiętaj. Jesteś Mistrzynią własnego losu. To ty decydujesz.


Na zakończenie zostawiam ci bardzo mocną i budującą piosenkę Rachel Platten "Fight song".


https://youtu.be/xo1VInw-SKc


Jak mała łódka 

Na oceanie 

Wprawiająca wielkie fale 

W ruch 

Tak jak pojedyncze słowo 

Może otworzyć serce 

Mogę mieć tylko jedną zapałkę 

Ale umiem wywołać wybuch

I te wszystkie rzeczy, których nie wypowiedziałam 

Tłukące kule w mojej głowie 

Wykrzyczę je głośno dzisiejszej nocy 


Czy tym razem słyszysz mój głos? 

To moja piosenka walki 

Piosenka, która przywraca mi moje życie z powrotem 

Piosenka która udowodni, że wszystko jest w porządku 

Włączyłam moją siłę 

Zaczynając od teraz, będę silna 

Zagram moją piosenkę walki 

I tak naprawdę nie dbam, 

czy ktoś inny mi uwierzy 

Bo nadal mam w sobie wolę walki 


Tracę przyjaciół i staram się zasnąć 

Wszyscy się mną martwią 

Zbyt głęboko 

Mówię, że jestem zbyt głęboko 

I to już dwa lata 

Tęsknię za domem 

Ale w moich kościach płonie ogień I nadal wierzę 

Tak, nadal wierzę 

I te wszystkie rzeczy, 

których nie wypowiedziałam 

Tłukące kule w mojej głowie 

Wykrzyczę je głośno dzisiejszej nocy 

Czy tym razem słyszysz mój głos? 

To moja piosenka walki 

Piosenka, która przywraca mi moje życie z powrotem 

Piosenka która udowodni, że wszystko jest w porządku 

Włączyłam moją siłę 

Zaczynając od teraz, będę silna 

Zagram moją piosenkę walki 

I tak naprawdę nie dbam, 

czy ktoś inny mi uwierzy 

Bo nadal mam w sobie wolę walki 

Nadal mam w sobie wolę walki 

Jak mała łódka Na oceanie 

Wprawiająca wielkie fale 

W ruch 

Tak jak pojedyncze słowo 

Może otworzyć serce 

Mogę mieć tylko jedną zapałkę 

Ale umiem wywołać wybuch 


Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,rachel_platten,fight_song.html



Część druga, "Przechodzę na dietę" już w przyszłym tygodniu. Zapraszam. Będzie ciekawie.



Moje książki znajdziesz TU!

Komentarze