219 O kochaniu i kobietach


Mamy takie powiedzonko w Polsce, że jeżeli masz miękkie serce to musisz mieć twardą dupę. Mówimy to ze strachem, z przekąsem, bardzo ostentacyjnie i nigdy nie znaczy to nic dobrego.

Ale może tak właśnie powinno być? Dla nas "miękkie serce" to wada. Ale co to znaczy mieć miękkie serce? Dziś, dla mnie znaczy to mieć dobre serce. I tym się kieruje. Owszem, wiele razy oberwało mi się za to, bo opuściłam gardę, bo odsłoniłam się, kierowałam się tym "miękkim sercem". Potem bolało. Owszem. Czasem cholernie mocno i nieznośnie długo. Ale dziś, mój tyłek jest twardszy a serce dalej miękkie.  I dobrze mi z tym. Tak jak pisze Brené Brown. Musimy mieć "soft front, strong back and wild heart". Czyli miękkie serce, twarde plecy i dzikie serce. Czyli być otwartym, kochać, kierować się odwagą. Nie obawiać się uczuć, emocji, wrażliwości. Żyć z chęcią, z przygodą, z dzikim zapałem. A kiedy upadasz, upadasz na silne plecy, które dadzą radę. Utrzymają cię, ochronią. A ty przecież powstaniesz.

Jednak wiele kobiet nie żyje w zgodzie z tą zasadą. Wszystko pomieszałyśmy. Zamiast miękkiego przodu mamy szczelny mur. Żeby nic przez niego nie przeszło. Nie chcemy wpuścić nic złego, tym samym blokujemy dostęp wszystkiemu co dobre. Ani tego co naprawdę czujemy czy myślimy, ani tego jakie naprawdę jesteśmy. Dlaczego? Bo nie akceptujemy siebie. Nie lubimy samych siebie i nie jesteśmy dumne z tego kim się stałyśmy. Boimy się otworzyć, boimy się upaść i ponieść porażkę. Zamiast dzikiego serca mamy marzenie  o stabilności, bezpieczeństwa, i ulotne marzenie o szczęściu, miłości i pięknym życiu.

Stałyśmy się swoim własnym wrogiem numer jeden.

Dlaczego.
Pierwszym powodem jest właśnie ta obawa przed pokazaniem siebie drugiemu człowiekowi.
Dzieci są otwarte, mówią co myślą, śpiewają na środku ulicy i patrzą ci w oczy bez skrępowania. A my? My dorosłe kobiety? Wstydzimy się własnych myśli, zanim coś zrobimy, zastanowimy się czy wypada a w oczy nie potrafimy patrzeć nawet sobie.

Dlaczego pytam? Dlaczego tak trudno nam jest pokochać osobę, którą widzimy w lustrze na tyle, by żyć nie wstydząc się wszystkiego. To cudowne uczucie móc jechać na rowerze z wiatrem we włosach śpiewając głośno słowa ulubionej piosenki. Przez środek miasta. Próbowałaś? Ale nie cicho pod nosem! Głośno. Nie ściszając za każdym razem kiedy ktoś przechodzi obok ciebie. Ja tak. I dobrze mi z tym. Co z tego, że ktoś pomyśli, że fałszuje lub mam fatalny głos ( bo mam)? Dobrze mi, i po co mam to urywać i wtapiać się w otoczenie przymulonych, zmęczonych, osamotnionych i nieszczęśliwych ludzi wokół mnie? Po co mam uważać na ich myśli? Na ich opinie o mnie? Jestem szczęśliwa. Lubię jak to po mnie widać. Może tym kogoś zarażę?

Kiedy byłam młodsza, często chodziłam po mieście bez celu, szukając nie wiadomo czego. Zawsze skulona, z oczami wbitymi w chodnik. Znałam na pamięć wszystkie pęknięcia na uliczkach mojego miasta. Omijało mnie całe piękno tego, co widać mając podniesioną głowę. A w górę patrzyłam tylko wtedy, kiedy nikt nie widział. Uwielbiałam obszerne swetry, pod którymi mogłam się ukryć. Kiedy ktoś na mnie patrzał, odruchowo naciągałam sweter ciaśniej, zasłaniając rękami swój przód. Próbując się zakryć. Próbując się ukryć. 

Dziś myślę o tej dziewczynie i próbuje ją w myślach objąć. Dziś się jej nie wstydzę. Dziś podnoszę jej twarz do słońca i mówię jej - Spójrz! Świat jest piękny, ale musisz to zauważyć. Ty też jesteś piękna. Jesteś cudowna. Kocham cię. Taką jaka jesteś. Dziś ocieram jej łzy, których wylała miliony i mówię- spokojnie, będzie dobrze. Dziś jej mówię, by nie wstydziła się siebie ani tego, co ją spotkało. To nic, że zaufała komuś, kto jej nie szanował, kto jej nie kochał i nie doceniał. To nic, że zakochała się w nim a on to wykorzystał. To nic, że jej się wydawało, że na nic lepszego nie zasługuje. Że nie czuła się warta niczyjej dobroci, miłości, dobroci. To nic, że obwiniała się za wszystko. To nic. Starała się jak mogła i przetrwała. Była dzielna, piękna, wytrwała. Choć o tym nie wiedziała. Dziś mówię jej wyraźnie - Kocham Cie! Zasługujesz na to mała! Akceptuje cię! I szanuje! Bo na to też zasługujesz. Taka jaka jesteś, jaka byłaś i jaka będziesz.

Wiem, że nie zmienię przeszłości. Więc to jedyne co mogę zrobić. Powiedzieć sobie z tamtych lat te słowa. Bo to pierwszy dobry krok w dobrym kierunku.

Życie to relacje. Relacje z ludźmi. To jest sens naszego życia. Nic innego. Tylko właśnie te relacje. Jednak nigdy nie będą ona szczere, dobre, zrównoważone, jeśli relacja z samą sobą tak kuleje. 

Drugim powodem jest nasz zakłamanie w stosunku do innych kobiet. Zamiast być sobą, zamiast mówić wprost o tym, co czujemy, przeżywamy, myślimy, zamiast się tym dzielić, szukać zrozumienia, wsparcia, jesteśmy coraz bardziej jak Instagram - pokazujemy tylko to co ładne, dobre i pozytywne. A przecież te wrażliwe punkty, te wstydliwe rzeczy, niechwalebne momenty - my wszystkie je mamy, przeżywamy, czujemy. Czasem byłoby fajnie to sobie uświadomić. Zamiast wpasowywać się na siłę, szukać aprobaty, poklasku, zamiast się ukrywać, pokażmy jakie jesteśmy.

Zapominamy, że my wszystkie mamy te same problemy, wątpliwości, obawy. Czujemy te same emocje, przeżywamy podobne dramaty. Nie mamy się czego wstydzić. Wszystko co kobiece, nie jest na obce.

Gdybyśmy były dla siebie wsparciem, gdybyśmy nie oceniały siebie nawzajem, nie krytykowały i co najważniejsze, nie porównywały siebie nawzajem, byłybyśmy szczęśliwsze. A my cały czas mamy tendencje do tego porównywania. Ostatnio miałam okazję zauważyć to w sali restauracyjnej hotelu, w którym podawano obiadokolacje. Istny teatr. I po co to? Porównywanie siebie, mężów, dzieci, ciuchów, aut i wszystkiego innego. Sama się jeszcze czasami łapie na tym, że gdzieś mi myśli uciekają jak widzę zgrabną, smukłą kobietę w ślicznym stroju i lśniących włosach. Jednak dziś wiem, że to nie ma sensu. Każdy z nas ma swoje życie i porównywanie go, nie ma sensu. Nigdy nic sensownego nie zobaczymy po pozorach. Poniżanie siebie, czy może niektórym zdarza wywyższanie się, że niby jesteśmy od kogoś lepsze. A po co to?

Ja szczerze wierzę, że każda z nas jest wartościowa. Dziecko nie ocenia matki po wyglądzie, przeszłości czy pracy. Dziecko kocha swoich rodziców bezwarunkowo. Tak jak my powinnyśmy kochać siebie. Jesteśmy jedyną osobą, która jest, była i będzie w naszym życiu. Często czujemy się osamotnione, nieszczęśliwe, ale tak naprawdę zawsze możemy sobie dać to, czego nam brakuje. 

Kobiety zawsze kochały. Robimy to chętnie, robimy to całą sobą. Kochamy kochać. Kochać, ale innych. Całym sercem. Swoje dzieci, bliskich, partnerów. Nawet kiedy nie kochają nas równie mocno, lub nie kochają wcale, my przelewamy całą miłość jaką mamy na innych, nie zostawiając nic dla siebie. Taka jest nasza kolejność. My na końcu. A jak zdarza nam się pomyśleć o sobie, czy nie mamy wtedy wyrzutów sumienia. 
Przyznaj sama przed sobą! Czy mam rację?

Przelewanie całej naszej miłości na innych jest wręcz toksyczne. Wtedy, niestety podświadomie, często rosną w nas oczekiwania, która nigdy nie są i nie będą spełnione. Oczekiwania są trucizną naszych relacji. I tak kółko się zamyka.

Cokolwiek przeszłaś, cokolwiek zrobiłaś,czułaś czy czego doświadczyłaś - nie zmienisz tego. To wszystko zbudowało ciebie taką jaką jesteś dzisiaj Porzuć gniew, żądze zemsty, nienawiść, zazdrość i spójrz na siebie inaczej. Spójrz na siebie jak na człowieka, którym jesteś. Wyjątkowego, niepowtarzalnego. Każdy z nas ma tak wiele do dania innym. Tak wiele mamy do zaoferowania. Ale nie dasz nic, póki najpierw nie zadbasz o siebie. 

Zadbaj o siebie dziś. Nie kiedyś, nie później, nie jutro. Dziś. Każdego dnia zrób coś dla siebie! Polecam użycie codziennie tego dokumentu, by śledzić swoje postępy.


Na grupie znajdziesz Kurs 30 miłości - do samej siebie! Bezpłatne narzędzie, które pokaże ci inną drogę!


Mam dziś dla zadanie.
Napisz do siebie list, do siebie z przed lat. I powiedz wszystko to, co chciałaś wtedy usłyszeć od innych. Powiedz sobie od serca, wszystko to co powinnaś zrobić już dawno.
Dla odważnych, które prześlą mi swoje list mam niespodziankę. Przesyłać je możecie na mail bloga: dziennikkobiety@gmail.com.


Pamiętaj!
Jesteś warta tego, by walczyć o siebie i życie jakiego pragniesz!

Na Allegro lub bezpośrednio ode mnie możesz zakupić moją książkę, gdzie znajdziesz masę inspiracji. To książka inna niż wszystkie, która doda ci skrzydeł. Zamówienia na książkę z dedykacja możesz też składać mailowo.

Wszystko co robię, robię z potrzeby serca. To moja osobista misja. Jeżeli chcesz wesprzeć moje starania, zapraszam na Patronite, gdzie nawet drobną kwotą, możesz pomóc rozwijać ten blog i stać się jego częścią.
Przekazując 7 zł jako patronka możesz zostać mecenatem literatury i pomóc mi wydać kolejną książkę, Alfabet kobiecości. Imienne podziękowanie znajdziesz właśnie w niej.






Komentarze