217 Jestem...


Każdego dnia powtarzam każdemu, kto chce słuchać- Jesteś Mistrzynią Własnego Życia. Jesteś. Po prostu jesteś. I mi zależy, żebyś w to uwierzyła. Bo wiem jak to jest, czuć się jak zero, jak ktoś kto nie ma nic i nic sobą nie reprezentuje. Kto nie wierzy w siebie i to, że może cokolwiek dokonać w tym życiu. Nie chce tego dla nikogo. 

Co znaczy być Mistrzynią Własnego Życia? Czy życie to zawody, w których musisz wygrać, stać się Mistrzem i przechytrzyć rywali?

Pisząc jeden z odcinków książki, to słowo samo do mnie przyszło - Mistrzyni. Samo wdarło się pod palec, którym z myśli przeobraziłam go w litery. I pomyślałam sobie - tak, fajnie byłoby się tak czuć. Jak Mistrzyni mojego własnego losu. 

Ale prawda jest taka, że odpowiedź na pytanie kim jestem ja sama i dojście do wniosku, że faktycznie jestem Mistrzynią swego losu, zajęło mi całe wieki i było chyba najtrudniejszą rzeczą jaką w życiu zrobiłam.

Kim jestem? Ja, jako osoba. Kobietą? Autorką? Matką? Żoną?
Mogłabym długo wymieniać. Ale pod tym wszystkim, po tymi plakietkami z rolą, jaką sobie przypisuje, jest cała lista zdań, które sobie powtarzałam, a które niejednokrotnie raniły mnie bardziej, niszczyły mnie od środka, znaczniej dotkliwiej niż krytyka innych. Krytyka, której bałam się przez większość swojego życia. Brak aprobaty, niechęć drugiego człowieka. Przeraźliwie się tego bałam. A jednak sama sobie urządzałam największe piekło. 

Tego, co same sobie powtarzamy, często nie powiedziałybyśmy w oczy najgorszemu wrogowi. A słowa mają moc, czy w to wierzysz czy nie. Ja ich znaczenie, magię i oddźwięk, czuję każdego dnia. I staram się panować nad tym co i komu mówie. Bo słów nie można cofnąć. Raz wypowiedziane słowo już nigdy nie wróci do twoich ust.

Być może znasz to, o czym ci zaraz napisze. Być może ty też, nie raz, mówisz tak do siebie. Te dziewięć okropnych, zabójczych przymiotników, określało mnie i niszczyło moje życie, mnie samą. Dziś nie daje im prawa by decydowały o mnie i moim życiu. Dziś ja decyduje, no jestem przecież cholerną Mistrzynią, co nie?! 
I nie mów, nie myśl, ani nie sugeruj mi, że było mi łatwiej, łatwo, prosto czy lżej. Było mi cholernie ciężko zmienić słowa, które sama do siebie kieruje na słowa miłości.

Ostatecznie, tak wiele sprowadza się do tego co sama sobie powtarzasz, w co wierzysz i co dopuszczasz do siebie. Więc uszanuj siebie, pokochaj osobę, którą widzisz w lustrze. Ty najbardziej zasługujesz na swoją miłość. Nie twój partner, nie twoje dziecko. Musisz pokochać siebie by kochać innych głębiej, wyraźniej, prawdziwiej.

Wybacz. A wybaczenie to nic innego, jak mówi Oprah, jak porzucenie nadziei, że możesz zmienić przeszłość. Nie możesz. Więc odpuść. Odpuść. Weź głęboki wdech, rozluźnij ramiona i zrzuć z siebie sznury, które cię trzymają, które sama na sobie zaciskasz i które sama sobie zakładasz.

Oto rzeczy, które ja sobie powtarzałam, które zasłyszałam od innych, albo sama sobie wciskałam, a które nie miały nic wspólnego z prawdą. Nie opisywały kim jestem, co mam w sobie ani co daje światu.


  1. Jestem gruba. To było słowo, którego bałam się, którego nienawdziłam i nie chciałam go słuchać. Samo wypowiadanie go, było traumatycznym przeżyciem . Jak słowo tabu, jak to przyrównała Mona Kastin w swojej książce Save me, niczym imię Voldemorta, wypowiadane przez nielicznych, z  obrzydzeniem, strachem. Słowo, któremu nadano tak wielką moc, że samo w sobie sieje postrach. Jestem gruba. A to tylko przymiotnik, który nic tak naprawdę nie mówi. To, kto jest gruby dla kogo, to kwestia bardzo względna. Słyszałam już jak szczupłą osobę wyzywano od grubasów, jak pięknie zaokrągloną dziewczynę wyzywano od świń i jak pulchną, śliczną pielęgniarkę wyśmiewał pacjent i nie życzył sobie być dotykany przez takiego paszczaka. Słowo gruby kierowane jest do ludzi o każdej wadze. Każdej. Bez wyjątku. Gruby nie znaczy brzydki, ohydny, gorszy. Ale ja często łączyłam jedno z drugim. Dałam sobie wmówić, że jestem gorsza tylko dlatego, że nie ważyłam mniej, że nie miałam płaskiego brzucha. Przypisywałam słowu gruby wszystkie swoje porażki, smutki i nieszczęścia. Dziś wiem, że jestem jaka jestem. Moja waga jest raz taka a raz taka. Nie skupiam się już kształcie mojego ciała, na cyferkach na wadze. Odcięłam się od tego. Dziś ważne jest dla mnie jak traktuje swoje ciało, czym je karmię i jak się z nim obchodzę. Dziś nie ma to słowo dla mnie znaczenia. Dziś nie mówię sobie -jestem gruba patrząc w lustro. Dziś mówię- pięknie wyglądasz. Dziś mówię -kocham ten błysk w twoim oku i zaczynam dzień z uśmiechem na ustach. A jeśli słyszę te słowa gdzieś z boku, od kogoś, nie ważne kogo, wiem, że to tylko słowa, które roznoszą się wibracją w powietrzu, ale ja nie pozwolę im dotrzeć do mojej głowy czy serca
  2. Jestem głupia. Nie macie pojęcia jak ja nie lubię tego słowa. Wydaje się być takie niewinne, delikatne, niby nic, tak naprawdę. Ale jego wpływy sięgają bardzo daleko. A jak zapuszczą korzenie, nie idzie się ich pozbyć. Niezależnie od wykształcenia. Zabraniamy sobie prawo nie wiedzieć czegoś. Zabraniamy sobie być czegoś nieświadome. A nikt nie jest chodzącą encyklopedią. Nikt nie jest alfą i omegą w każdej dziedzinie. Mamy inne upodobania, inne poglądy i sami się od siebie różnimy. Nie możemy wstydzić się czegoś nie wiedzieć. Nie określa nas to. Nie jesteśmy głupie, tylko dlatego, że nie pracujemy w wielkiej, znanej firmie, nie czytamy setek książek rocznie, znanych magazynów, nie obracamy się w "inteligentnych kręgach". Nie jesteśmy głupie, nawet jeśli nasze życie kończy się na wychowaniu dzieci. Nie jesteśmy głupie, bo popełniamy błędy, dziesiątki błędów, setki nawet błędów dziennie. Nie jesteśmy głupie, bo ktoś nam to powtarza. Nawet jeśli to ktoś bliski. Nawet jeśli to ty sama. Nawet jeżeli czegoś nie wiesz czy nie potrafisz, życie to nauka, nieustająca nauka. Nie ufaj krytyce. Wiedza nie ma metki. Kto decyduje o tym, że znajomość polityki jest istotniejsza od wiedzy o branży dietetycznej czy wzorach do szydełkowania? Wiedza nie ma metki. Każdy z nas ma swój cel, swoją własną legendę, na której powinien się skupić. Ludzie, którzy są rzeczywiście głupi, nie zdają sobie z tego sprawy. Samo to, że nad tym się zastanawiasz, znaczy, że myślisz. Nie jesteś głupia. Po prostu nie jesteś! Ale pamiętaj, żeby dbać o to, co w twojej głowie. Nigdy nie schodź ze ścieżki rozwoju.
  3. Jestem słaba. Bo jestem kobietą. Bo jestem Polką. Bo to czy tamto. Słaba mentalnie, psychicznie. Słaba fizycznie. Nie dasz rady!! Nie poradzisz sobie. Za cienka jesteś. Słyszałam te słowa od innych, ale sama sobie powtarzałam je częściej, niż potrafię to sobie wyobrazić. Każde nowe przedsięwzięcie. Każde nowe zadanie. Każde wyzwanie. Wszystkiemu towarzyszyły krzyki i śmiechy, które słyszałam w swojej głowie. Niestety tak często je słyszałam, że niejednokrotnie przyczyniało się to do mojej porażki. Albo do tego, że wcale nie podejmowałam wyzwania. Cały czas mówi się o równości płci. O walce o nasze prawa do bycia kim chcemy, do robienia tego co chcemy. Ale same sobie wmawiamy, że jesteśmy za słabe. Nie wierzymy w siebie. Czujemy się wiotkie, kruche, niewyposażone w odpowiednie narzędzia, geny czy inne bzdury, by się spełniać, by być szczęśliwą. Dlatego nie ryzykujemy. Dlatego trwamy w nieszczęśliwych związkach, relacjach. Wmawiamy sobie, że nie damy rady w pojedynkę. O nie! Co to, to nie. Prawda jest taka, że siła nie tkwi w mięśniach, genitaliach czy płci, ale w nas samych, w naszym jestestwie. Jesteś silna, jeśli czujesz się silna. A to tylko decyzja. Jeśli zdecydujesz, że będziesz silna, to będziesz. Niestety też zbyt często umniejszamy swoje umiejętności, swoje dokonania czy możliwości. Wstydzimy się głośno powiedzieć DAM RADĘ, bo jak się potkniesz, to usłyszysz wiele złych rzeczy. Przede wszystkim od siebie. Więc daj spokój, odpuść. Nie ma ideałów. Nie ma perfekcji. Każdy, bez wyjątku popełnia błędy. Ale dzięki nim, rozwijamy się. Rośniemy w siłę. A największa siła tkwi w nas, kiedy same w nią wierzymy. I kiedy się nawzajem wspieramy, kiedy poprawiamy sobie koronę, bez wytykania tego, kiedy jesteśmy u swego boku w najgorszych chwilach.  Wtedy rośniemy w siłę. W prawdziwą siłę. Kobiecą siłę. Każda z nas jest bohaterką własnego życia. Każda z nas, każdego dnia jest wojowniczką. Ale jesteśmy zbyt ślepe by to dostrzec. Zauważ. Doceń siebie, i uwierz w swoją własną siłę. A wtedy nie będziesz musiała mięć ogromnych mięśni by przestawiać góry. Będziesz mieć jej tyle, że sama będziesz budować swój krajobraz.
  4. Jestem nieistotna. Z różnych względów i w rożnych sytuacjach słyszałam te słowa w głowie. Jestem nieistotna. Moje zdanie się nie liczy. Nikt nie dba o to, co myślę. Nikogo nie obchodzi co czuję. Umniejszanie siebie, swojego czasu było moją super mocą. Potrafiłam w każdej sytuacji sobie wmówić, jak nieważna jestem, jak nieistotne jest moje istnienie. Ale to nie jest prawda. Jestem istotna. Jestem ważna. Każdy z nas jest. Każdy ma swoją legendę do odkrycia. Nie porównuj siebie, swojego wyglądu, sytuacji, konta czy pracy do innych, to nie określa kim jesteś. Liczysz się niezależnie od wszystkiego. Twoje istnienie ma sens, twoje istnienie ma znaczenie. Żadne lajki czy komentarze, żadne statystyki nie  określają czy jesteś lepsza, czy tylko zwyczajnie przeciętna. Sława, pieniądze, wygląd nie czynią nikogo lepszym. Każdy z nas jest wartościowy. Ty to ty. Liczysz się, taka jaka jesteś, kropka. Nie wmawiaj sobie, że jest inaczej. Nie wymyślaj powodów, by w to nie uwierzyć. Przestań się porównywać i uwierz w siebie, w to że się liczysz, że twoje istnienie ma znaczenie. To jest prawda. Prawda, która musisz w sobie zaszczepić.
  5. Jestem za młoda. Za młoda, za stara, za jakaś tam. Nawzajem sobie zarzucamy bycie jakimś za... zwłaszcza wśród nastolatków i młodych dorosłych, ale nie tylko. Za młoda do tego, za stara do tego. Za mało doświadczona by zrozumieć. Za często skupiamy się na normach społecznych i strachu, przed tą krytyką, przed wyśmianiem. To tak ogromnie męczące. Wmawiali mi ludzie wokół mnie, że jestem za młoda by coś wiedzieć na ten temat. Za młoda, by zobaczyć, za stara by to powiedzieć. Co wypada i w jakim wieku, staje się uciążliwą normą, do której się przyzwyczaiłam? Nie. Tak nie może być. Nie łącz wieku z możliwościami. Nie łącz uczuć, emocji z wiekiem. Każdy z nas, niezależnie od wieku, przeżywa jakieś tragedie. Nie nam je porównywać. Nie nam oceniać. Ale ciężko z nich się podnieść, jeśli wierzysz w swoje ograniczenia. Nie skupiaj się na tym. Nie wierz w to co myślisz, nie zawsze przynajmniej. A już tym bardziej w ograniczenia, które wciskają ci inni. 
  6. Jestem biedna. Powiesz, że z kasą na koncie łatwiej się myśli. Że kiedy masz dość, wiele problemów znika. Że jesteś szczęśliwsza, kiedy więcej masz i na więcej cię stać. To tylko złudne przekonanie, które nie łączy się z prawdą w żaden sposób. Biedna nie odnosi się też tylko do stanu finansów. Czujemy się biedne, ubogie nie tylko finansowo ale też osobowościowo. Powtarzamy sobie to tak często, że nie ma mowy o innym nastawieniu. Przełamać się i zacząć praktykować wdzięczność. Musiałam to zrobić. Choć ta wdzięczność była cholernie trudna. Trudna, ale nie niemożliwa. Łatwiej było skupiać się na tym, czego nie mam. Użalanie się jest takie wygodne i bliskie ludziom. Ale warto się trochę wysilić, otworzyć i działać. Nawet jeśli to cholernie trudne. Jakby na to nie spojrzeć, jesteś jedynie biedna wtedy, kiedy w to uwierzysz . Więc uważaj w co wierzysz i co mówisz. I bądź wdzięczna. Za tysiące rzeczy, emocji, doświadczeń dziennie. Nawet tych gorszych, tych złych. Wszystko się dzieje niebezcelowo. 
  7. Jestem brzydka. Setki razy dziennie słyszałam to słowo od siebie. Brzydka, brzydka, brzydka. A przecież moje kształty, kolory i co mam na sobie, nie określają jaka jestem. Moja córka mówi mi, że jestem piękna od środka i na zewnątrz. Nie ma piękniejszej, choć pewnie mój osiemnastoletni sąsiad by się z nią nie zgodził. Łatwiej jest skupić uwagę na naszej zewnętrzności, wyglądzie, figurze i tym, co widać na pierwszy rzut oka. A nasza uroda, a nasze piękno jest przede wszystkim w środku. Kiedy to zrozumiemy, zmienia się wszystko. Musimy dostrzec siebie. Zobaczyć swoje piękno. Skupić się na tym, co dobre, pozytywne. Nie jest łatwo to zmienić. Łatwiej zmienić fryzurę, pomalować paznokcie czy nałożyć make -up, niż popracować na tym, co sobą reprezentujemy, nad swoim wnętrzem, duchowością. Jesteś piękna taka jaka jesteś. Jesteś wystarczająco piękna, by zawojować świat. Granice tworzy nasz umysł, tak jak i trendy czy zbiorowe upodobania, ale ty wiesz lepiej, wiesz że jesteś piękna i wartościowa, taka jaka jesteś. I nie będziesz powtarzać już tych krzywdzących słów. 
  8. Jestem nienormalna. Czy ze mną jest coś nie tak? Zadałaś sobie kiedyś to pytanie? Ja wiele razy. Wiele razy pytałam, co jest ze mną nie tak? Co jest ze mną nie tak, jeśli on wolał inną? Co, jeśli wiecznie coś knocę? Co, jeśli nie mogę dostać pracy, urodzić dziecka, czy utrzymać przy sobie męża? Co robię nie tak? Gdzie popełniam błąd? Czułam się tysiące razy nienormalna. Niedopasowana. Inna. A inna, to gorsza, co nie? Wiele naszych zmartwień wynika z tego, co napisałam wyżej. Analizujemy zachowanie innych wobec nas i zastanawiamy się, czemu się odsuwają? Czemu odchodzą? Czemu nie dotrzymują tajemnicy czy słowa. Naszą normalność musimy poprzeć zdaniem innych, od którego jesteśmy uzależnieni. Jesteś normalna, bo tak mówią. Ale sama w to nie wierzysz. A tak naprawdę wszystko z tobą jest ok. Po prostu chcesz kogoś kochać, i szukasz na siłę. A osobę, którą możesz i powinnaś pokochać, ignorujesz. Ignorujesz siebie. Nie chciej więc być normalna, bądź autentyczna. Bądź przede wszystkim dla siebie. Nie bądź normalna, bądź wyjątkowa,

Musisz zapamiętać jedną rzecz. Twoja podświadomość, twoje myśli przesuwają ci tysiące, miliony słów każdego dnia. Nie jesteś tym, o czym myślisz. Nie jesteś ty, za kogo mają cię inni. Nie jesteś tym, co robisz, ani tym z kim jesteś. Nie jesteś swoją przeszłością. 
Kim jesteś naprawdę wiesz tylko ty. 

Nie bój się tego odkryć.
Odkrywaj każdego dnia.
I ciesz się tym. Ciesz się sobą.
Ciesz się życiem.

Jak ty dokończyłabyś to zdanie?

Jestem... 

Komentarze