200 Alfabet kobiecości Pola


Pola i Dawid byli małżeństwem prawie piętnaście lat. Zbliżała się właśnie ich rocznica. Pola była podekscytowana. Na piątą rocznicę ślubu pojechali do Budapesztu. Na dziesiątą, Dawid wziął ją na lot balonem. Do dziś pamiętała ten cudowny dzień. Te motyle w brzuchu, ten dreszczyk emocji. Tak strasznie się bała, ale Dawid nie puszczał jej dłoni. Byli dobranym małżeństwem, dobrze im było razem. Kochali się pomimo upływu lat. Tak było, prawda? 

Pola czuła to napięcie w domu. Tym razem jednak nie było ono pozytywne. Ich syn, Borys, już drugi tydzień chodził struty po domu. Nie chciał z nikim rozmawiać. Pola doszła do wniosku, że to jakiś młodzieńczy nastrój. Borys miał dwanaście lat. Nie był już jej małym synkiem. Świetnie dawał sobie radę w szkole. Miał dobre stopnie a na wywiadówkach, słyszała same dobre komentarze pod jego adresem. Była dumna z syna. Dorasta, niedługo zacznie dojrzewać. Na pewno ten chwilowy spadek formy i ponury nastrój wkrótce przeminą. 

Zamiast poprawy, wszystko zaczęło wymykać się spod kontroli. Dawid coraz rzadziej się odzywał. Długo pracował, a kiedy wracał, był nerwowy, zmęczony i drażliwy. Wcześnie kładł się spać, wcześnie wstawał. Pola nie pracowała. Zajmowała się domem, dziećmi. Mieli jeszcze dwie córki. Kiedy urodziła się Oliwka, Pola zrezygnowała z pracy. Była nauczycielką angielskiego. Tak długo uczyła się języka, tyle lat poświęciła na studia, kursy. Ale uczenie ją męczyło. Dawid dość zarabiał, by mogli sobie pozwolić na to, by ona zajęła się domem. Jej matka tyle lat powtarzała, że miejsce żony jest w domu. Ojciec powtarzał, by była dla męża wsparciem. Więc była. Po za pracą, nie musiał o nic się martwić. Pola wszystkim się zajmowała. 

Martwiło ją, że ani syn ani mąż z nią od jakiegoś czasu nie rozmawiają. Oboje chodzili milczący. Żaden nie podejmował rozmowy. Po kolacji, Borys szedł do swojego pokoju a Dawid, o ile zdążył do domu dotrzeć na kolację, usypiał w fotelu czytając gazetę nim Pola zdążyła posprzątać kuchnię po posiłku. Nigdy nie narzekała, ale czasem miała żal. Dawid uważał, że on ma monopol na zmęczenie, że jej nie wolno było być wykończoną, bo przecież nie pracowała. A co jeśli on wcale nie pracuje tak długo? Co jeśli chodzi taki zmęczony i milczący z jakiegoś innego powodu? Może ma inna kobietę? 

Minął kolejny długi tydzień. Rocznica przeszła bez odzewu. Dawid kompletnie o niej zapomniał. Pola była wściekła, ale nic nie mówiła. Liczyła, że chociaż sobotni wieczór spędzą rodzinnie. Zapomną o trudach ostatnich dni. Zjedzą kolację, porozmawiają, obejrzą coś w telewizji. Dawid wyjechał po południu na chwilę, ale długo nie wracał. Do tego matka Poli przyjechała z niezapowiedzianą wizytą. Dla Poli to zawsze było stresujące. Czuła się jak na egzaminie albo jakimś teście. Matka zawsze komentowała jej porządek, jej gotowanie. Wszystko od A do Z podlegało ocenie. I choć nie zawsze Pola słyszała słowa krytyki, to widziała ten świdrujący wzrok i słyszała te niewypowiedziane myśli. Zawsze czuła się nie dość dobrą gospodynią. I była pewna, że matka ma o niej jeszcze gorsze zdanie. 

Do kolacji zasiedli bez Dawida. Dziewczynki kłóciły się o jakąś zabawkę zamiast zjeść spokojnie posiłek. Borys siedział tylko i patrzył w talerz. 
- Wszystko w porządku synku? - zapytała. 
- Jasne. Normalnie - odpowiedział, nawet nie podnosząc wzroku z nad talerza. Jego głos był taki smutny, choć próbował być obojętny. 
 - Na pewno? Taki milczący ostatnio jesteś. Może chcesz o czymś porozmawiać? - zapytała z nadzieją Pola. 
- Nie, a już na pewno nie z tobą- wybuchnął Borys - nie jestem babą, żeby sobie plotkować o pierdołach - rzucił, wstał od stołu i wyszedł. 

Poli było wstyd za syna, za siebie. Nie wiedziała co go ugryzło. Ale żałowała najbardziej tego, że to się stało akurat dziś, przy jej matce. 

Kiedy Dawid wrócił do domu, próbowała z nim porozmawiać. O tym co zaszło, o nich, o wszystkim po trochu. Ale Dawid stwierdził, że nie jest głodny i poszedł prosto w stronę łazienki. Pola była wściekła. Załamana i wściekła. I przez kolejny tydzień okazywała to na każdym kroku. To tylko pogorszyło sytuację. To napięcie i ta cisza. A w głowie tysiące myśli i możliwych scenariuszy. Pola była pewna, że Dawid ją zdradza. Zastanawiała się nawet, czy aby to nie jest powód dziwnego zachowania Borysa. Może on wie? Może ich gdzieś razem widział i nie potrafił tego wszystkiego zrozumieć? 

Zbliżały się święta, koniec semestru i czas tylko w gronie rodziny. Ostatnie zebranie w semestrze okazało się dla Poli szokiem. Ze wzorowego ucznia, Borys ledwie zdawał kolejne sprawdziany. 
- Czemu się nie przykładasz? Czemu przestałeś się uczyć? - zapytała syna zaraz po powrocie do domu Pola. - Uczę się tyle co zawsze- odpowiedział beznamiętnym głosem Borys. 
- Nie kłam! Widziałam twoje oceny z ostatnich tygodni. Są fatalne. Nic nie robisz! 
- Wcale nie! - krzyknął - ty nic nie wiesz! Nic nie rozumiesz! 

Pola nie słyszała desperacji w jego glosie. Nie dawała już rady. Jej wytrzymałość sięgnęła zenitu. Chwyciła go za ramię i wymierzyła mu policzek. Nie wiedziała co bardziej ją przeraziło. To co zrobiła, czy wyraz twarzy jej syna. Borys wyrwał się jej i uciekł na górę, do swojego pokoju, a ona rozsypała się. Płakała długo zakrywając dłońmi twarz. Czuła, że poniosła porażkę, kolejną porażkę. Nie radziła sobie sobie z niczym, choć nie miała przecież nic poważnego na głowie. Nie radziła sobie ani jako gospodyni, ani jako matka, ani już tym bardziej jako żona. 

Poprzedniego wieczora długo stała przed lustrem, naga, oglądając swoje ciało i doszła do wniosku, że nie dziwi się swojemu mężowi. Sama nie mogła na siebie patrzeć. W ciągu ostatnich sześciu, siedmiu tygodni próbowała zbliżyć się do Dawida. Choćby przytulić. Ale ją odpychał. Nie chciał jej już, nie mógł na nią patrzeć. Chciał rozwodu, ale pewnie przez wzgląd na dzieci nic nie zrobił jeszcze tego ostatecznego kroku. 

Pierwszy raz w swoim życiu nie wiedziała co będzie. Czuła się tak beznadziejnie, bezradnie. Miała dosyć wyobrażania sobie w myślach jak wygląda kobieta Dawida. Miała dosyć nastrojów syna i tej wściekłości, którą w sobie czuła. Wyciągnęła z barku wódkę i nalała sobie bardzo szczerego drinka, potem kolejnego. Dziewczynki bawiły się w swoim pokoju, Borys i Dawid zniknęli. Była sama. 

Obudziła się następnego dnia z ogromnym bólem głowy. Pierwsze o czym pomyślała to jej córki - gdzie są dziewczynki?! Zbiegła na dół i zobaczyła, że siedzą przez telewizorem i oglądają jakąś bajkę, jak gdyby nigdy nic. W kuchni, jej matka robiła śniadanie.

- Co ty tu robisz? 
- Chyba to ja powinnam ci zadać pytanie, co ci strzeliło do głowy?! Upijać się w biały dzień! Przeraziłaś dziewczynki. Zadzwoniły do mnie, bo myślały, że umarłaś - krzyknęła na nią matka. Dziewczynki w tej chwili zauważyły jej obecność i rzuciły się by ją przywitać. 
- Mama! Mama! - krzyczały, a ona miała łzy w oczach. Pozwoliła im popłynąć. Było jej tak wstyd. 
- Przepraszam was córeczki. Tak bardzo was przepraszam - szeptałam im do uszu, cały czas płacząc. 

Po dłuższej chwili, usiedli do stołu i zjedli. Cztery kobiety, trzy różne pokolenia. Po śniadaniu dziewczynki wróciły do oglądania a Pola z matką wyszły na taras, żeby porozmawiać. 

- Od jak dawna to trwa? - zapytała matka. 
- Co? 
- Picie! Od jak dawna pijesz? 
- To był pierwszy raz. Przyrzekam ci. 
- Jasne. I ja mam ci w to uwierzyć? - zapytała z sarkazmem w głosie matka Poli. 
- Tak, bo taka jest prawda. Po prostu już nie daje rady. Dawid ma inną kobietę. Ty mnie ciągle oceniasz i wiecznie krytykujesz. Borys mnie nienawidzi... - zaczęła tłumaczyć, ale nie mogła nic już więcej powiedzieć. Znów się rozkleiła. 

Mama wzięła ją w objęcia i mocno przytuliła. Stały tak razem bez słowa i Pola po raz pierwszy od dawna poczuła wdzięczność za swoja matkę. Za to, że była.

- Musisz porozmawiać ze swoją rodziną. Powiedzieć co czujesz, co cię boli, czego się obawiasz. Nie popełniaj moich błędów. Jesteś wspaniałą matką i żoną. Dużo lepszą niż byłam ja. Jestem z ciebie dumna. Bardzo dumna kochanie. 

Pola nie mogła uwierzyć, że słyszy te słowa. Zwyczajnie nie mogła uwierzyć. Tak wiele lat chciała to usłyszeć. I usłyszała. Wreszcie. Dało jej to kopa do działania.

Postanowiła zebrać się na odwagę i porozmawiać z rodziną. Zmusiła ich by zasiedli razem do stołu kiedy dziewczynki już spały. Nie wiedziała, od czego zacząć więc zaczęła od przeprosin. 

- Borys, przepraszam, że cię uderzyłam. Nie miałam prawa tego zrobić. Nic mnie nie tłumaczy. Bardzo cię kocham i zasługujesz na mój szacunek. Na moją bezwarunkową miłość. Nigdy więcej tego nie zrobię. Ale bym bardzo chciała, byś podzielił się ze mną tym, co cię boli. Widzę, że cierpisz. Nie musisz tego robić sam. Bardzo bym chciała być dalej częścią twojego życia i przeżywać wszystko razem z tobą. - powiedziała spokojnie, patrząc prosto na twarz swojego ukochanego chłopca. 
- Naprawdę mamo? 
- Naprawdę. To okropne, że w to zwątpiłeś. Ale to moja wina. 

Borys tym razem był tym, który wybuchnął łzami. Przytulił się mocno do swojej mamy i ukrył głowę w niej, jakby chciał się schować przed całym światem. Okazało się, że mają nowego chłopca w klasie, który wiecznie się z Borysa wyśmiewa. W bardzo okrutny sposób. Posunął się nawet do tego, że zrobił mu zdjęcie w samej bieliźnie gdy przebierali się na wu-efie i pokazał je dziewczynie, która się Borysowi podoba. Cała klasa się śmiała. Krzyczeli na niego białasek, bo miał bardzo bladą cerę i chudzielec, bo był straszliwie chudy. Borys czuł się bardzo upokorzony. Po tym incydencie, chłopaki zaczęli go inaczej traktować, dziewczyny podśmiewały się po cichu. Ale Borys nikomu nic nie powiedział. I ciągle o tym myślał, nie mógł zapomnieć. Cierpiał w samotności. 

 Następnym, który zatopił się we łzach był Dawid. Słysząc słowa Poli i wyznanie Borysa, poczuł się gorzej niż przez ostatnie tygodnie. Wcale nie miał romansu, nie było innej kobiety. Ale zainwestował jakiś czas temu spore pieniądze w projekt, który nie wypalił. W pracy go zdegradowano i zaczęły się problemy finansowe. Dawid robił co mógł, by odzyskać choć część tego co stracił, ale poległ na całej linij. Obawiał się, że będą musieli sprzedać dom. Czuł się jak porażka. Nie mógł spojrzeć swojej kobiecie w oczy, bo nie czuł się jej wart. Ona tak dzielnie zajmowała się wszystkim. Dbała o nich, a on ją zawiódł. Zawiódł jej zaufanie. Nie był tym mężczyzną, za którego ona go miała. Był życiową fajtłapą. Zawiódł też dzieci. Mieli jechać do Londynu, zwiedzić razem Studio Warner Bros w Londynie, tam gdzie kręcili Harrego Pottera, którego cała rodzina tak uwielbiała. Ale nie pojadą. Nie stać ich ani na to, ani na wiele innych rzeczy, do których już przywykli. 

Ta rozmowa i te łzy, wszystko zmieniły. Milczenie było bardziej bolesne od słów. Każdy z nich dorabiał sobie w głowie obraz, który był nieprawdziwy i bardzo krzywdzący. Pola powiedziała mężowi jak bardzo go kocha, takiego jaki jest. Chciała by razem przebrnęli przez te problemy. Dopuścił ją do swojego świata, pokazał po kolei co się stało. I choć pieniędzy, które stracili nie dało się już odzyskać, to wspólnie zarobili nowe. Założyli swoją firmę, wykorzystali Dawida umiejętności w zarządzaniu i doradztwie i Poli zdolności językowe. Znaleźli paru dobrych klientów z zagranicy i stanęli na nogi. Przy jednej z wizyt w siedzibie ich głównego kontrahenta w Londynie, wzięli dzieciaki i odwiedzili Studio Warner Bros. 

Pola i Dawid przenieśli Borysa do nowej szkoły. Zdążył się już zaaklimatyzować i poznał nową dziewczynę, z którą wszystko  robili wspólnie. Byli nierozłączni. Borys znów się uśmiechał.

Wszyscy do siebie się bardzo zbliżyli i zaczęli częściej ze sobą rozmawiać. Pola dopiero teraz doceniła jakim skarbem jest jej rodzina. Mieli dom, prace i możliwości. Mieli naprawdę więcej niż mogliby sobie życzyć. Pola postanowiła wprowadzić nowy zwyczaj, by nigdy o tym już nie zapomnieć. Codziennie przy kolacji mówili jedną rzecz, za którą byli wdzięczni tego dnia. Dzięki temu codziennie ćwiczyli swoją odwagę, wdzięczność i dbali o swoje relacje. Mieli siebie i obiecali przede wszystkim rozmawiać a nie cierpieć w samotności układając własne wersje wydarzeń. Postanowili być tą rodziną ze zdjęcia, która kocha, śmieje się na cały głos i jak cierpi, to cierpi wspólnie.

Częściej niż same przyznajemy, boimy się rozmawiać. O swoich obawach. O swoich uczuciach. O swoich marzeniach i tym wszystkim, co siedzi w nas, w naszym sercu i głowie. Powodów jest wiele. Wstyd. Strach. Obawa, że nie zostaniemy zrozumiane. Że zostaniemy wyśmiane. Kiedy czegoś nie wiemy czy nie jesteśmy pewne, same tworzymy swoje historie, swoje odpowiedzi - zamiast zapytać, zamiast porozmawiać. 

Milczenie niszczy. Nas, nasze relacje. Niszczy dobro w naszym życiu. 
Musimy nauczyć się rozmawiać. 
Musimy przestać się bać naszych uczuć i wstydzić własnej wrażliwości. 
Musimy też pamiętać, że nasze dzieci robią to samo. Też to czego nie wiedzą, czy nie są pewne, zastępują swoimi historiami, bardzo często obwiniając siebie i umniejszając swoją wartość. 

Rozmawiajmy. I żyjmy razem, nie obok siebie. Bądźmy dumne z siebie i nauczmy się rozumieć i kontrolować własne emocje. I nigdy, ale to przenigdy nie wstydźmy się ich.

Komentarze

  1. Właśnie od kilku miesiecy nie potrafię powiedzieć tego co czuję ...ale czytam "mistrzynię" i nabieram odwagi do wielkiej zamiany

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, tylko szczera rozmowa może pomóc, milczenie niczego nie wyjaśni a dodatkowo pobudza naszą wyobraźnię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. musimy rozmawiać, choć czasem to tak trudne, dziękuje za komentarz, serducho dla ciebie!

      Usuń

Prześlij komentarz