191 Kocham to co robię! Kamila Romanow
Kamila jest jedną z tych kobiet, które nie dały się rutynie, które nie oddały władzy nad swoim życiem losowi. Kamila postanowiła zmienić wszystko i zbudować siebie na nowo. Zmiany nie są łatwe, ani nie zachodzą szybko. Grunt to znaleźć w sobie odwagę i zacięcie, by dojść do tego, o czym marzymy. Tak jak bohaterka dzisiejszej rozmowy, musimy uwierzyć w siebie i musimy znać swoją wartość. Bo kto jak nie my! Zapraszam was na rozmowę z wedding plannerką i autorką książki "Wasz wymarzony dzień", kobietą pełną pozytywnej energii, siły i klasy. Trzeba niesamowitej odwagi i tej naszej supermocy, kobiecości, by stawić czoła trudnościom jakie nam stają na drodze.
Opowiedz mi o swojej pasji.
Moją
pasją są ludzie, szczególnie ludzie w momentach największego szczęścia, a takim
jest bez wątpienia dzień ślubu. Jestem wedding plannerką, organizuje śluby i
przyjęcia weselne, uczestniczę w planowaniu jednego z najważniejszych dni w
życiu każdej pary.
Kto
mnie zainspirował? Nie ma jednej osoby, która wpłynęła na to, że po 10 latach
pracy w korporacji diametralnie zmieniłam swoją ścieżkę zawodową. Z pewnością
złożyło się na to kilka sytuacji i świadomość tego, co dla mnie jest ważne, a
przede wszystkim chęć rozwoju i wizja gdzie chce być za kilka lat. Śluby
interesowały mnie odkąd pamiętam a smykałkę do organizacji i współpracy z
ludźmi odziedziczyłam po mamie, która jest organizatorką wielu imprez
społeczno-charytatywnych.
Zawsze
byłam bardzo ambitna i aktywna zawodowo, ale to pojawienie się na świecie
mojego pierwszego syna, Mikołaja, uświadomiło mi, że moja definicja szczęścia nie
sprowadza się wyłącznie do bycia mamą. Praca w korporacji nie przynosiła mi
satysfakcji, nie dawała poczucia spełniania i świadomości, że pomagam innym. Decyzja
o zmianie dojrzewała we mnie dosyć długo i dopiero po uzyskaniu odpowiednich
uprawnień i odpowiedniej wiedzy założyłam agencje ślubną. To było ponad 5 lat
temu.
Jakie byłoby twoje życie bez pasji?
Smutne!
Nie chce sobie nawet tego wyobrażać, że
miałabym robić coś, czego nie lubię, coś co mnie frustruje, bo wiem doskonale
jakie to uczucie. Dlatego bardzo doceniam to, że mogę w życiu robić to, co
sprawia mi radość i niesie satysfakcję.
Poza
tym, mam cudowną pracę, bo jestem tam gdzie jest szczęście!
Z jakimi zmagasz się problemami? Jakie
miewasz wątpliwości?
Nie
jestem chodzącą reklamą szczęścia i jak każdy człowiek miewam momenty
zwątpienia i zawahania. Prowadzenie własnej działalności jest dużym wyzwaniem i
powiedzmy sobie szczerze, nie jest dla każdego.
Momenty,
kiedy serce łopocze Ci ze strachu są tymi, które popychają Cię do przodu, które
sprawiają, że przekraczasz granice - swoje granice.
Nie
używam słowa „problem” raczej mówię o trudnościach.
Życie
zarówno zawodowe jak i prywatne, mocno mnie doświadczyło i sprawiło, że jestem
bardzo silną i znającą swoją wartość kobietą, dlatego już teraz momentów
zwątpienia w siebie miewam niewiele, bo wiem, że jestem w stanie udźwignąć
bardzo dużo. A jeśli już tak się dzieje, że powątpiewam, wówczas pytam siebie:
Kochana, kto jak nie Ty?!
My
kobiety powinnyśmy każdego dnia z wiarą w siebie, stawać po „swojej stronie"
bo kto jak nie my?!
Nieustanną
inspiracją do wszystkiego co robię, są dla mnie ludzie.
A
jeśli chodzi o śluby, to czerpię inspirację z zachodu, ze USA i Australii, ale
zawsze słucham potrzeb moich par, to one są najważniejsze.
Ulubione doświadczenie? Najbardziej
znaczące przeżycie?
Było
ich kilka, te najtrudniejsze okazują się z perspektywy czasu najbardziej
znaczącymi.
Moimi
ulubionymi doświadczeniami są te z dnia codziennego, ludzkiej, zwykłej, choć
aktualnie niezwykłej sympatii, serdeczności, uśmiechu, uścisku. To wszystko, co
dajemy sobie każdego dnia.
Za
to, że rodzice wychowali mnie w duchu ogromnego szacunku i życzliwości do ludzi
bez względu na to kim są.
Losowi
jestem wdzięczna za zdrowie i szczęście do ludzi.
Najczęściej
czytam blogi, w tak zwanym międzyczasie.
Ale
jak tylko mam dłuższą chwilę podczas wakacji, to chętnie sięgam do książek mojej
ulubionej psycholożki i autorki, Katarzyny Miller.
A
ulubioną książką jest „Tańcząca z wilkami”. Często do niej wracam.
Twoje motto życiowe?
Karma, to co dajesz ludziom, światu, wróci do Ciebie z podwójną siłą.
Jak wygląda twoja poranna rutyna?
5:30
– kawa.
Co robisz chwilę przed snem?
Całuję
śpiących synów w czoła.
Na co brak ci czasu?
Na
podróże, książki i film.
Jak odpoczywasz? Jak ładujesz baterię?
Na
co dzień sport jest moim najlepszym odpoczynkiem dla ciała i umysłu.
Natomiast
po tzw. sezonie ślubnym bezwzględnie potrzebuję dłuższego wyjazdu i zmiany
otoczenia. Wówczas chętnie wybieram kierunki, gdzie jest słońce, spokój i mało
turystów, gdzie mogę złapać wytchnienie.
Co lubisz w ludziach najbardziej?
Życzliwość,
otwartość i uśmiechnięte oczy.
Czego najbardziej nie znosisz?
Nadmiernego
krytykanctwa oraz chamstwa.
Plany? Marzenia? Cele?
Jest
ich wiele i cały czas pojawiają się nowe.
Zawodowo -
śluby, szkolenia, ludzie…
Prywatnie -
chcę cieszyć się tym, co przynosi mi życie, umieć z godnością przyjąć
trudności, a z beztroskim entuzjazmem
brać to co dobre i wartościowe.
Pytanie dodatkowe.
Prowadzę kampanię społeczną JESTEM WYSTARCZAJĄCO DOBRA, która ma pokazać
kobietom, że są wartościowe, takie jakie są. Co dla ciebie znaczy czuć się dość dobą? Czy miałaś kiedyś problemy z poczuciem własnej wartości? Jak sobie z nimi poradziłaś?
My kobiety naturalnie umiemy sobie „odbierać”, umniejszać, zapominać o sobie, a dbać o innych. Powinnam chyba dodać, my polskie kobiety. Mnie również zajęło bardzo dużo czasu, aby zrozumieć, aby przepracować w sobie, że sama dla siebie jestem wystarczająco dobra, że jestem dla siebie najważniejsza. To zbiegło się z przykrymi wydarzeniami w moim życiu prywatnym, kiedy to poczucie mojej wartości było rujnowane i niszczone. Z perspektywy czasu dziękuję bliskim osobom, które mnie „podnosiły”, sobie za zacięcie w pracy nad sobą i aniołom. To była cenna lekcja w moim życiu, za którą jestem wdzięczna, bez niej nie byłabym tą samą osobą! Dla jasności, nie było to ani łatwe i nie przyszło szybko, ale nic co trwałe i wartościowe nie przychodzi ot tak.
Jako 35-letnia kobieta, znam swoją wartość, nie mam presji i nie pozwalam innym na presję, abym była „jakaś”, nie muszę nic nikomu udowadniać i jak nigdy wcześniej, czuję się ze sobą świetnie. Śmieję się dużo i często, tym samym pracuję mocno na zmarszczki. Przez to, że lubię siebie, to lubię też ludzi… bardzo lubię.
Uważam, że kobiety powinny trzymać się razem, wspierać, dawać siłę i życzliwość.
Drogie Panie bądźmy dla siebie DOBRE!
Komentarze
Prześlij komentarz