187 Wielkie kobiety Anna Lewandowska


Foto : Mateusz Stankiewicz




To o czym piszę nigdy nie jest z przypadku. Kobiety zawsze były i będą dla mnie największą inspiracją. Ich życia, doświadczenia, porażki i wyciągnięte nauki. Wiem, że jest wiele cudownych kobiet w Polsce. I będę dalej o nich pisać. Takich kobiet, od których można się uczyć, od których bije energia i głód życia. Kobiet, które dają z siebie sto procent i dzielą się tym z innymi. Bo nic co dobre, nie pozostanie takim, jeśli zatrzymasz to tylko dla siebie. Co według mnie czyni kobietę wielką? Determinacja. Marzenia. Energia. Dobro. Miłość. Autentyczność. Tak niewiele z nas pielęgnuje te wszystkie cechy na raz.

Dziś chciałabym podzielić się z wami moim punktem widzenia kobiety nie docenianej w moim odczuciu. Kobiety, która ma w sobie ogromną pokorę, szczerość, i ciepło. Jest kobieca ale jednocześnie silna. Jest żoną, matką ale i kobietą spełnioną, która robi to co kocha, to co czuje, to w co wierzy. Dziś powiem wam o Annie Lewandowskiej.

Postanowiłam o Lewandowskiej napisać właśnie teraz, ze względu na komentarze jakie przeczytałam po jej wywiadzie z Martyną Wojciechowską na temat bycia mamą. Wywiad przeczytacie TU  Wielu stwierdziło, że Ania Lewandowska jest o parę klas niżej niż Martyna, i że ta nie powinna udzielać jej wywiadu.

Anna Lewandowska w tym roku skończyła 30 lat. Jest mamą rocznej Klary i żoną Roberta Lewandowskiego, kapitana naszej drużyny narodowej i czołowej klasy piłkarza. I niestety większość patrzy na postać tej kobiety tylko przez pryzmat bycia żoną sławnego piłkarza. W mojej opinii, do bycia tak zwaną WAGs ( Wives and girlfriends znanych mężczyzn sportu), nigdy nie będzie jej blisko. I dobrze. Na przykładzie Ani chciałabym pokazać wam jak często umniejszamy czyjąś wartość i krytykujemy bezmyślnie, nie widząc całego spektrum sprawy. Czy ludzie nie powinni się nawzajem podziwiać, doceniać odniesione sukcesy, klaskać sobie, uczyć od siebie nawzajem jak być lepszym? Po co ta krytyka? Przecież ona niszczy przede wszystkim nas samych?

Chciałabym na przykładzie tych negatywnych komentarzy pokazać wam jak odbieramy ludzi i jak bardzo jest to krzywdzące, także wobec nas samych. Bo nienawiść niszczy. Odbiera energię na te dobre emocje.

  1. Epatuje bogactwem.
Zarabianie pieniędzy dla Polaków to dalej temat trudny, temat tabu. Niektóre z nas, kiedy kupią sobie fantastyczną kieckę za połowę pensji, odpierają komplementy mówiąc, że to stary łach albo z lumpeksu. Inne kochają mówić ile i na co wydają. Jednak większość uwielbia rozliczać tych, w blasku reflektorów, kiedy, ile, na co, po co i tak dalej. Pewnego razu, na swoim profilu Anna Lewandowska zamieściła zdjęcie, na którym stoi przed samolotem, mówiąc, że jedzie do Werony. Zarzucono jej że epatuje bogactwem... Jak ona śmie, co? Ludzie wysyłają jej prośby o pomoc. Są tacy co nie mają za co dzieci wykarmić, a ona tu samolotami lata. Ona ma i powinna się podzielić. Przecież nie zarobiła uczciwie, no jak? Nie można dużych pieniędzy uczciwie zarobić, co? Jak my byśmy mieli jej pieniądze, rozdalibyśmy je wszystkie potrzebującym. Co nie?
Powtarzające się komentarze, że ja żyję za najniższą krajową nie nudzą się... tylko dalej nie rozumiemy skąd biorą się pieniądze. Sukces nigdy nie jest przypadkowy, i rzadko jest skutkiem pracy od - do. By odnieść sukces trzeba działać. Ania nigdy nie była tylko buzią czy tylko ciałem. Nie rzuciła wszystkiego dla Lewego. Nie została kurą domową, która ma tylko ładnie wyglądać przy mężu. Choć jakby chciała - jej decyzja, nie krytykuje wyborów innych. Zbudowanie marki Heathy Plan by Ann, jej sukces i ciągły rozwój to ciężka praca. Każdy kto kiedykolwiek zaczynał, kto zakładał firmę i próbował się wybić, to wie, o czym mówię. Pomysły nie spadają z nieba. Nic się samo nie zrobi. By odnieść sukces, trzeba mieć wizję, trzeba wierzyć w to co się robi, i trzeba to robić z pasją i przekonaniem. Każdy z nas ma wybór. Jednak częściej wybieramy fotel, piwo i pilota niż rozmowę czy książkę. 
Jak można zarzucać komuś, kto uczciwie zarobił pieniądze, że epatuje bogactwem...? Czemu pieniądze demonizujemy, a tych którzy mają ich więcej, nienawidzimy? Znam wiele osób, które żyją za najniższą krajową. I każdy ma wybór. Może to robić i dalej cieszyć się życiem. Może narzekać. A może też coś zmienić. Dziś brak nam specjalistów. Brak ludzi, który mają fach w ręku, więc może zamiast narzekać trzeba by pomyśleć i się zastanowić?

  1. Nic sobą nie reprezentuje, jest tylko żoną znanego piłkarza.
Co decyduje, że jedne sporty są "medialne" a inne nie? Pewnie pieniądze. Ale to nie istotne. Anna Lewandowska nigdy nie była jakąś tam dziewczyną, która poznała sławnego faceta i urządziła się na całe życie. Odkąd w jej mieście założono klub sportowy Pruszków, trenuje karate. I to z dużymi osiągnięciami. Reprezentowała nasz kraj w Europie i na Świecie, przywoziła medale. Jednak karate to nigdy nie był medialny sport. Nie daje sławy i blasku reflektorów. 
Uprawianie sztuk walki to nie lada wyzwanie. Jak mówi sama Lewandowska, wiele ją to nauczyło. Pokory, szacunku do drugiego człowieka. Może wiec to byłby dobry pomysł na kampanie społeczną. Darmowe lekcje karate dla hejterów? 
Bycie sportowcem, który zdobywa medale to sztuka. Zwłaszcza w polskich warunkach. I jak uprawianie innych sportów, wymaga determinacji, cierpliwości, wytrwałości i dyscypliny. Czy nie tego nam na co dzień brakuje? Wiecznie sobie wyrzucamy, że brak nam silnej woli, że złe nawyki kierują naszym życiem. Ale czy to aby na pewno dobry powód, by tych, którzy nauczyli się tych szlachetnych cech, mieszać z błotem?

Kiedy Lewandowscy się poznali, żadne z nich nie było sławne. Nie znam się na piłce, ale zapytałam mojego męża, miłośnika Ekstraklasy, i co nieco mi opowiedział o karierze Lewego. Jego początki nie były łatwe delikatnie mówiąc. Dopiero kiedy trafił do Dortmundu, gdzie spędził trzy lata, ciężką pracą, treningami i determinacją stał się lepszy. Stał się piłkarzem jakiego znamy dziś. 
Ludzie zarzucają Ani, że nic sobą nie reprezentuje. A ja widzę w niej kobietę lojalną, oddaną, cierpliwą. Nie mieszkali ze sobą, bo to było wbrew je przekonaniom religijnym. Ona tu, w Polsce, on w Poznaniu, potem w Dortmundzie. Cieżko było znaleźć czas by się spotkać, a jednak ich uczucie przetrwało. Pozostali lojalni wobec siebie, mimo że kosztowało ich to nie lada wysiłku.

  1. Narzeka na zmęczenie, nieprzespane noce, będąc matką tylko jednego dziecka, mając kasę na położną, nianię, i tysiąc innych rozwiązań.
Sama tysiące razy gryzę się w język, kiedy inni mi mówią - A bo ty masz tylko jedno! No mam. I co? Moja decyzja. Ale to nie znaczy, że nie może być mi ciężko, albo że nie mam pojęcia o macierzyństwie. Męża też mam jednego, to co?! Znaczy, że nie mam pojęcia o małżeństwie też? 
Pieniądze ułatwiają czasem życie. Dają poczucie wolności jak mówiła J.K. Rowling w wywiadzie z Oprah. Ale wcale nie są lekarstwem na całe zło. Niedawno skończyłam czytać Pełnię Życia Agnieszki Maciąg. Ona też opowiada o trudach wychowania niemowlaka, zwłaszcza kiedy nie ma innych bliskich wokół. To co, nie miała prawa do tych chwil? Bo przecież też jest sławną osobą...
Anna jest matką jak każda z nas. Tytuł celebrytki nie oznacza, że jej jest lekko, że jej łatwo wszystko przychodzi. Śmiem twierdzić, że jest dokładnie odwrotnie. Bo choć może czasem nająć nianie i ją na to stać, to nie zmienia faktu, że jej wychowanie Klary ocenia cały kraj. Tak samo wstaje w nocy, tak samo zmaga się z dylematami jak my i ma tyle samo godzin w dobie. Godzi macierzyństwo, z prowadzeniem własnego biznesu, treningami i życiem towarzyskim. 
Lewandowska w jednym z wywiadów powiedziała, że najlepszym naszyjnikiem kobiety są rączki dziecka. I uważam, że to cudowne stwierdzenie. Marzę o społeczeństwie, które zacznie doceniać takie kobiety, które potraktuje je jako inspirację a nie punkt odniesienia, z którym należy się porównywać i dochodzić do smutnych wniosków. Każdy z nas jest inny. Ale każdy dość dobry. Podejmujemy decyzje i kreujemy swój świat. Na tym się skupmy, a nie na krytyce tych, którzy wykorzystują swój potencjał najlepiej jak mogą. 

  1. Wciska kobietom drogie i niekoniecznie dobre produkty. 
Kupowałam na początku jej batony, ale osobiście uważam je za zbyt mdłe. Kwestia gustu. Za to uwielbiam jej przepisy. Są proste! I smaczne. A do tego zdrowe. Placki bananowe goszczą u nas na śniadanie dość często. Batony na po treningu własnej roboty też z przepisu Lewandowskiej są najlepsze. Ale tak naprawdę mój wybór. Mogę iść do Rossmana i kupić zapas BeRaw na cały tydzień, jak mnie stać. Mogę zamówić zestawy Foods by Ann, mogę upiec sama. A mogę jeść niezdrowo. Mój wybór. Ty masz ten sam. Nikt nie każde mi kupować. Ceny są jakie są, ale tak naprawdę problem jest zawsze ten sam. Pieniądze. Beata Pawlikowska przy każdej okazji odradza kupowanie jedzenia w marketach, bo jest niedobre i niezdrowe. Podobało mi się jak mówiła, że skoro na jednym regale w markecie napisane jest zdrowa żywność, to co jest na pozostałych... ? Wiem, że nierealne jest dla niektórych kupowanie w sklepach ze zdrową żywnością, czy kupowanie produktów jak Foods by Ann, kurek z wolnego wybiegu czy niepryskanych warzyw i owoców. Ale między przepisami i dobrymi wskazówkami, zawsze możemy znaleźć coś dla siebie. Każdy ma inny plan na siebie. Ale nasz własny punkt widzenia jest bardzo ograniczony. Korzystając z doświadczeń innych, przede wszystkim poprzez lekturę książek -choć nie tylko, możemy dostrzec inne punkty widzenia, zobaczyć rzeczy z innej perspektywy. To bardzo cenne. Ludzie sukcesu nazywani są orłami nie bez powodu. Widzą świat z szerszej perspektywy. I my mamy szanse spojrzeć na świat z ich perspektywy również. Możemy się czegoś nauczyć, coś zrozumieć, może nawet dostrzec coś, czego nie widzieliśmy wcześniej. Uważam, że jeżeli takie osoby jak Lewandowska chcą dzielić się tym czego się w życiu sami nauczyli, to powinnyśmy z tego korzystać. Ania w wywiadzie, chyba dla Natali Hołowni, przyznała się że kiedyś nie umiała gotować. Nauczyła się wszystkiego sama, a chcąc zadbać o swojego partnera i o siebie, poszła w stronę tej zdrowej żywności. 
Na stronie Foods by Ann czytamy, że inspirowanie ludzi do lepszego życia, to pasja Anny Lewandowskiej. I ja jej dziękuje. Bo mimo, że jestem od niej starsza, to potrafię i chcę uczyć się od młodszych. Jak mówiłam. Inne punkty widzenia, inne horyzonty i kąty patrzenia to najcenniejsze, czego możemy się uczyć od innych. Ludzie, trochę pokory a wszyscy będziemy szczęśliwsi.

  1. Karmi swojego męża niewartościowymi potrawami.
Trendów w odżywianiu jest i było tysiące. Cały czas prowadzi się badania i cały czas zmienia się nasze postrzeganie diety. Kiedyś słyszeliśmy zjedz mięsko, ziemniaki możesz zostawić. Tekst mojego dzieciństwa. Kiedy byłam mała, nie było za dużego wyboru. Guma Donald, Cassaty i oranżada w butelce. A dziś? Moja córka niestety uważa szkolną maszynę z jedzeniem za siódmy cud świata. A w niej same okropieństwa. Olej palmowy. Syrop glukozowo-fruktozowy i cała tablica Mendelejewa. Ale ja jestem cierpliwa i staram się być świadoma i dawać wzór własnym zachowaniem. Wierze, że to przyniesie skutki. Choć póki co chyba największy wpływ na edukację żywnościową mojej córki miała książka "Dlaczego dzieci jedzą śmieci." Ale wracając do tematu. Obecnie coraz popularniejsze staje się jedzenie bezmleczne, bezglutenowe, wegańskie. I nasz Internet wręcz zalewają blogi i strony z kuchnią rośliną i dla ludzi z różnymi przypadłościami. 
W tym wszystkim Healthy Plan by Ann i jej propozycje uważam za naprawdę wartościowe. Swój blog pisze od czterech lat, wkłada w niego serce jak we wszystkie swoje projekty. I choć może łatwiej było to wypromować, to kiepskie produkty mają to do siebie, że gasną jak świeca bez dopływu tlenu. A Healthy Team płonie wielkim i ciepłym ogniem.

  1. Łatwo jest być optymistką nie znając realiów świata.
Jej rodzice się rozwiedli i została sama z bratem i mamą. Brakowało pieniędzy na wiele, nawet te podstawowe rzeczy. Nie wychowała się pławiąc się w bogactwie. Nie była rozpieszczona. Przeżyła rozstanie rodziców i na pewno karate pomogło przeżyć jej najgorszy okres. Sama przez to przechodziłam, i żałuje że nic mnie nie pchnęło w stronę sportu i jakiejkolwiek dyscypliny. Co nie zmienia faktu, że przeszła wiele. I wyszła z tego jak feniks z popiołów. Przekuła własne życiowe tragedie w sukces jak zawsze radziła nam Maya Angelou. By to zrobić trzeba mieć w sobie ogromną pokorę, dystans i całe pokłady wdzięczności za to, co jest, a nie żal za to czego nie ma.
Czy łatwiej jest Ani zachować optymizm, bo ma pieniądze? Szczerze wątpię. Świat pełen jest celebrytów, którzy z tego "szczęścia" imprezują, wpadają w nałogi, depresję. Niezależnie od wieku, pochodzenia, otoczenia. Do tego ogromna presja, stres, bycie pod ciągłym ostrzałem.
Bycie optymistą nie zależy od naszego stanu konta, tylko od tego co w głowie i sercu. Od naszego osobistego podejścia do życia. Łatwiej nam jednak stwierdzić, że IM jest łatwiej, bo to czy tamto. Pieniądze nie likwidują pesymizmu.
Co się więc kryje za optymizmem Lewandowskiej? Może należałoby wziąć ją za słowo i uwierzyć w to, że ruch, dobre jedzenie i dzielenie się tym co dobre, co jest pasją i co wypełnia cię hormonami szczęścia, może dawać tak wymierne efekty? Przecież ona nie sprzedaje nam niczego, w co sama nie wierzy. Nie jest grubą wuefistką ani dietetyczką z ziemistą cerą i przepalonym gardłem. 
Myślę, że jak każdy, ma trudne dni i jej życie to nie to, co my widzimy na Instagramie. Kiedy wreszcie to do nas dojdzie, że życie to coś więcej niż zbiór fotek, zrobionych w szczytowych momentach naszego bycia?
A Lewandowska jak sama mówi, ma szacunek do pieniędzy - dziś są, a jutro ich nie ma. Więc trzeba korzystać z życia i nie oglądać się za siebie. Budować swoje życie odpowiedzialnie acz zuchwale ufając słowom Kamili Rowińskiej. 

Dlaczego więc dalej, wiedząc to wszystko, ziejemy ogniem na ludzi, którzy tak jak Ania, ciężką pracą, determinacją, oddaniem, sięgnęli po swoje marzenia i dali radę? Czy sami jesteśmy przesiąknięci hejtem, który spotyka nas samych? Słowa mają moc, i jak to czytamy u Ruiza w Czterech Umowach, słowa mogą działać jak czarna magia i działać jak klątwa. Na tych co je wypowiadają, i na tych co je słyszą. Czy nie czas więc byłoby zacząć uczyć higieny wypowiedzi i myślenia, dla własnego, cudzego, ogólnego dobra.

Zakończę ten tekst z nadzieją, wiarą i ogromną wdzięcznością. Nadzieją na to, że ludzie z natury są dobrzy, i dają z siebie wszystko. Wiarą w to, że w moich słowach nie będziecie się doszukiwać reklamy, lokowania produktu czy dupowlastwa ( nie mam pojęcia czy jest takie słowo), bo piszę zawsze to co czuje i z wewnętrznej potrzeby. I wdzięcznością, że żyję w kraju z którego pochodzą kobiety jak Anna Lewandowska, które spełniają nie amerykański, ale taki ludzki, kobiecy sen o równouprawnieniu (w dobrym tego słowa znaczeniu ), prawie do miłości, macierzyństwa i kariery jednocześnie. Sen o życiu, w którym prawdziwe wartości jak lojalność, wierność, autentyczność, dobro, empatia, pokora i miłość są naszymi podstawowymi cechami charakteru i usposobienia.

Dla mnie Lewandowska jest, wbrew temu wszystkiem co się o niej pisze, bardzo skromną dziewczyną, która przeskoczyła wiele murów pod ostrzałem, by dostać się do miejsca w którym jest dziś. Dziękuje, że jesteś i dzielisz się tym co masz najcenniejsze. 

Komentarze

  1. Jak to łatwo kogoś zaszufladkować. Faktycznie pozory mylą a opinię o kobiecie można łatwo sobie wyrobić na podstawie plotek lub donosów dziennikarskich. Grunt to pozostać sobą wbrew wszystkiemu. O kobietach bardzo ładnie jest wszystko napisane w artykułach strony My-V. To tez bardzo ciekawa lektura.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz