168 Kocham to co robię - Patrycja Cierocka-Szumichora
Dyrektor artystyczna Patrizii Aryton, Patrycja Cierocka- Szumichora, to kobieta, która czuje się dobrze z tym jak jest i jaka jest. Carpe diem wydaje się mieć wbudowane w swoje DNA, wyciskając ostatnią kroplę z każdego dnia. To kobieta, która ma swoje wartości, inspiracje i pasje, i wszystko co robi, robi w spójności z nimi. Podkreśla, że życie z pasją to cudowne życie, ale nie zawsze jest kolorowo. Bo nie ma ideałów, i ona też pozwala sobie być niedoskonałą.
Cudownie jej się słucha, jak opowiada o miejscach i kolorach malując słowami cudowne projekty i wizje. Miałam okazję ostatnio porozmawiać z nią na temat tego, co jest jej pasją ale także o tym, jakie wartości chce przekazać swojej córce. Zapraszam was na rozmowę z kobietą, która zdecydowanie wie czego chce od życia i czego chce od siebie.
Co jest Pani pasją? Czas wolny poświęcam na tematy związane z modą, stylem czy sztuką – czyli to, co stanowi esencję mojej pracy. Można więc powiedzieć, że moja praca jest moją pasją. Jednak nie zawsze jest to zdrowe, powiedziałabym że wymaga stałego nadzoru.
Z jakimi problemami się pani zmaga na co dzień? Z
brakiem odpoczynku od pasji. Nawet na wakacjach szukam inspiracji, zawsze
potrafiąc sobie wytłumaczyć, że robię to dla przyjemności. Tymczasem trzeba
umieć sobie postawić granice i powiedzieć „dość, czas na odpoczynek”. Bo jeśli
nie mamy odpoczynku od tego, co robimy, to możemy się wypalić.
A zdarzył się Pani taki moment wypalenia? Od czasu
do czasu zdarza mi się coś, co nazwałabym mikro-wypaleniem. Polega to na tym,
że ciągle szukając inspiracji, w pewnym momencie okazuje się, że mam za dużo
pomysłów. A to toksyczna sytuacja, taki kryzys nadmiaru. Umiejętność obrania
jednego toru i konsekwentne trzymanie się tej decyzji jest w pracy projektanta
bardzo ważne. Gdy czuję, że taki kryzys się zbliża to robię kilkudniową przerwę
od mody. Nabieram wówczas dystansu i po 3 dniach podchodzę do tematu z większą
swobodą.
Jak ma Pani taki okres, kiedy jest ta chwila odpoczynku, ten
głęboki oddech od pracy, co wtedy Pani robi? Zawsze najbardziej
odpoczywałam kiedy włączałam ręce i wyłączałam umysł. Kiedyś w wolnym czasie
rzeźbiłam, malowałam albo po prostu majsterkowałam (oczywiście na ogół więcej psułam
niż naprawiałam). Ostatnio coraz więcej czasu spędzam z córką na wspólnych
pracach: robimy ludziki z żołędzi, szyjemy sukienki dla lalek, rysujemy czy
gramy w monopol. Takie momenty bez mody są bardzo ważne.
Jakie wartości chce Pani przekazać swojej córce? Chciałabym,
aby czuła się dobrze ze sobą, żeby siebie lubiła. Oraz aby otaczała się takimi ludźmi, którzy
docenią ją taką, jaka jest. A jest cudowna. Moja Magda na swój sposób jest
indywidualistką i zdarza się, że bawi się sama. Większość rodziców w takiej
sytuacji mówi – czemu siedzisz sama? Idź do grupy! My tymczasem wspieramy ją w
tej sytuacji mówiąc, że nie musi robić tego, na co nie ma ochoty, tylko
dlatego, że ktoś inny tego od niej oczekuje.
Co Panią inspiruje? Przede wszystkim podróże. Mamy
taką linię w kolekcji, która nazywa się Altro. Z każdej podróży przywożę jakąś
myśl przewodnią. Właśnie skończyliśmy prace nad letnią edycją tej linii, której
kolorystyka jest inspirowane moja podróżą do włoskiego regionu Kampania. Przy
pracy nad kolekcją regularną do inspiracji podróżami dochodzą inspiracje z
filmów, obrazów, książek…
Znaczące doświadczenia czy przeżycia w Pani życiu? Dużym
doświadczeniem zawodowym jest dla mnie zawsze praca z projektantem. Dla naszej
marki pracowali najbardziej znani polscy projektanci, np. Dawid Tomaszewski czy
Rafał Michalak (MMC). To jest zawsze bardzo wartościowe doświadczenie.
A najbardziej wspominane podróże? W
podróżach ważnym elementem jest dla mnie kolorystka krajobrazu. Zwracam
szczególną uwagę na odcień morza, nieba, kolory fasad i okiennic oraz relacje
między tymi kolorami. Być może właśnie z uwagi na to kolorystyczne zafiksowanie
najcudowniej wspominam podróż do kolorowego Peru – feria barw peruwiańskich
otworzyła mnie na desenie, za którymi wcześniej nie przepadałam. Drugim
ulubionym kierunkiem są Włochy – po prostu. Ujmuje mnie ta harmonia kolorów obecna
w każdym, nawet najmniejszym miasteczku. Kolory, które są na fasadach domów w
poszczególnych miastach, są bardzo przemyślane. I nieważne czy patrzymy na to w
skali mikro, jeden domek z jego fantastycznymi okiennicami i drzwiami, czy w
skali makro, jak wejdziemy na najwyższą górę i popatrzymy się na całe miasto.
To jest taka harmonijna wibracja kolorystyczna, które bardzo mnie inspiruje.
Za co w życiu jesteś najbardziej wdzięczna? Jestem
wdzięczna za wiele rzeczy, i codziennie wieczorem dziękuje za wszystko, co
dobrego mnie spotkało. Mam wrażenie, że czasami nie doceniamy jak proste jest
szczęście.
Co Pani czyta? Książki bardzo mnie inspirują -
uwielbiam sobie wyobrażać różne kadry z książek; maluję w wyobraźni
scenografię, kostiumy, postacie. Dlatego czytanie zajmuje mi dużo czasu – muszę
sobie te obrazy precyzyjnie zwizualizować. Najbardziej lubię klasykę, na
przykład Wielkie Nadzieje czy
Czarodziejską Górę. Ze współczesnych
autorów polubiłam Jaume Cabré - to Katalończyk, którego styl pisania przywodzi na
myśl twórczość peruwiańskiego pisarza Mario Llosy. Twórczość obydwu autorów
jest pełna magicznych obrazów typowych dla literatury Ameryki Południowej.
Życiowe motto? Bądź najlepszą wersją siebie.
Nie próbuj być doskonała - bo po co?
Czy ma Pani jakąś poranną rutynę? Tak!
Mała kawa espresso i dwie kostki gorzkiej czekolady wyjętej z lodówki. Muszą
być tak twarde, że aż szeleszczą.
A wieczorna rutyna? Wieczorami jestem tak zmęczona po
intensywnym dniu, że zasypiam czytając książkę dzieciom.
Na co brak Pani czasu? Na siebie. To naturalny koszt
łączenia intensywnej pracy z aktywnym spędzaniem czasu z rodziną.
Jak ładuje Pani na co dzień baterie? Najważniejszy
jest dla mnie zdrowy sen. Wolę wcześniej położyć się spać niż oglądać jakiś
serial. Seriale, i w ogóle telewizja, bardzo mnie męczą. Na ogół wychodzę z
pokoju, gdzie włączony jest telewizor.
Co Pani lubi w ludziach najbardziej?
Szczerość. Autentyczność. Brak fałszu.
Czego Pani najbardziej nie znosi?
Kłamstwa.
Plany na przyszłość? Marzenia do zrealizowania? Wydaje mi
się, że za dużo planujemy, a za mało działamy. Jeżeli każdego dnia bierzemy
dzień za rogi i dajemy od siebie maksymalnie dużo na etapie zawodowym i
prywatnym to wtedy wszystko będzie się rozwijało naturalnie we właściwym
kierunku. Staram się z każdego dnia wyciskać jak najwięcej soków, a kładąc się
spać mam poczucie, że dałam z siebie wszystko.
Komentarze
Prześlij komentarz