152 Nieszczęścia chodzą parami?

Nieszczęścia chodzą parami, co nie? Słyszałaś to już wcześniej? Na pewno. Jedno niepowodzenie, jedno złe wydarzenie, małe potknięcie, potem następne, i cały dzień zamienia się w koszmar.


Przeżyłam wiele takich dni, kiedy od rana, kompletnie niewyspana zaczynałam swój dzień, jadłam pośpiesznie śniadanie, i walczyłam. Ze światem, z okolicznościami, z innymi ludźmi. Wchodziłam w kałuże, spóźniałam się na autobus, gubiłam różne, zawsze te ważne, rzeczy, dostawałam mandaty, wybuchałam w trudnych chwilach, traciłam i cierpiałam … wydawało mi się, że świat jest przeciwko mnie. Przekonałam sama siebie, że jestem nikim. Przekonałam siebie, że to okoliczności tworzą moje dni. Złośliwe i niedobre okoliczności. Utwierdziłam się w przekonaniu, że nic nie potrafię i nic w życiu nie osiągnę. Marzenia dusiłam w sobie, myśląc po cichu, że fajnie by było gdyby... ale nigdy nie wierzyłam, że moje marzenia mogą się spełnić....i miałam rację. Ale tylko w tym ostatnim punkcie. Bo marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia. Po prostu.

Moi bliscy zawsze mieli mnie za gapę, i może jestem trochę roztrzepana, nie powiem, że nie. Ale to dlatego, że bardzo często za dużo się we mnie dzieje. Mam czasem wrażenie, że statystyczne 70 000 tysięcy myśli dziennie w moim przypadku przynajmniej się potraja...

Zbliżały się moje 30-te urodziny. To był dla mnie ten moment na rachunek sumienia. Ten moment kiedy się na chwilę zatrzymałam. A wydawało mi się, że biegnę od tak dawna. I nie byłam szczęśliwa z moich podsumowań. Ale nie chodziło mi o własne osiągnięcia. Radziłam sobie nieźle. Bardziej martwił mnie bałagan w głowie i to, do czego może on doprowadzić. Czy nie biorę życia zbyt lekko? A może zbyt poważnie? Nowy dzień może przecież wszystko zmienić. Mogę stracić to co mam. A przecież tak ciężko pracowałam...
Ale nad czym tak naprawdę? Zarabiałam? Odkreślałam kolejne rzeczy z listy do zrobienia? Do zobaczenia? Do osiągnięcia? A co ze mną? Czy byłam szczęśliwa?

Nie, nie do końca. Choć byli w moim życiu ludzie, którzy mnie kochali, ja nie czułam się warta ich miłości. Czułam się kiepska w środku, czasem mniej niż kiepska.... Do tego nieustannie czułam potrzebę udowadniania innym, że dam radę! Że jestem już duża! Ja wszystko udźwignę! Ja! Ja sama! Tak naprawdę chciałam to udowodnić sobie... w środku wiedząc, że się mylę...

Tak jak 13 lat wcześniej znalazłam ukojenie w książkach, tak i tym razem postanowiłam spróbować. I to był mój pierwszy krok. Od tego dnia minęły prawie 3 lata w ciągu których, prawie straciłam siebie, swoją rodzinę, swoje zdrowie psychiczne. Ale nie zatrzymałam się. Za radą moich mentorów, szłam dalej, może nie tak dosłownie przez piekło, ale szłam, przekonując siebie, że dojdę tam gdzie pragnę. Gdybym na te drogę nie weszła, straciłabym wszystko. A jednak nie stało się tak i zyskałam niesamowicie wiele, zaczęłam nowe życie. Nową podróż. Dziś wydaje mi się, że jestem u kresu tej podróży, i czas będzie zacząć nową, może jeszcze ciekawszą...?

Patrząc z perspektywy zdałam sobie sprawę, że najtrudniej było na początku. Najtrudniejsze były pierwsze kroki. I tym chciałam się dziś przede wszystkim podzielić.

Niezależnie jak wygląda dziś twoje życie, to wiedz, że wszystko jest w twoich rękach. Wiem, wiele razy to słyszałaś, wiele raz myślałaś, że łatwo mówić, ale czy choć raz spróbowałaś w to uwierzyć???

Mamy w sobie najlepszy i najbardziej niesamowity wynalazek świata – nasz mózg. Mózg, rozum, świadomość. Coś co odróżnia nas od innych gatunków. I choć z jednej strony ewoluujemy, z drugiej zatruwamy swój „komputer pokładowy” najgorszymi wirusami, które niszczą nas od środka.

Ostatnie 3 lata nauczyły mnie przede wszystkim tego, że to w co wierzymy, to dostajemy.

Tak długie lata skupiałam się na swoich problemach. Na wszystkim tym, co było nie tak. Problemy finansowe, problemy rodzinne, zdrowotne. Do tego nosiłam w sobie żal. Do siebie i innych. Lubiłam ponarzekać, obwiniać, skrytykować w duchu tego czy tamtego...

I tak mijały lata, i to na czym się skupiałam, to było moją rzeczywistością. Mniej pieniędzy, mniej odwagi. Więcej żalu, więcej strachu, więcej problemów.
Patrząc w lustro widziałam ciągle to, co nie grało, co było nie takie jak trzeba. Musiałam z tym skończyć. Więc dam ci swój przepis na te pierwsze kroki jakie musisz wykonać, jeżeli marzysz o zmianach.

Tylko musisz sobie zdać sprawę z jednego. Nie zmieniamy świata, nie zmieniamy innych ludzi. Zmiana zaczyna i kończy się na tobie.

Nie możesz oczekiwać całe życie, że to inni ludzie naglę przejdą rewolucję i zaczną robić coś czego ty chcesz, a przestaną to czego ty nie chcesz...
Rewolucje musisz zrobić ty, przede wszystkim w twojej głowie.

Krok pierwszy.
Podejmij decyzję. Tak naprawdę niby tylko tyle. Ale to wymaga odwagi. Wymaga poczucia się w obecnej sytuacji na tyle niekomfortowo, że będziesz miała dość tego uwierającego uczucia i wreszcie coś zdziałasz.

Krok drugi.
Zmień to w co wierzysz. To trudny krok. Wymaga wiele pracy. Ale jeśli zaczniesz dziś, i poświęcisz temu choć 5 minut każdego dnia, za rok będziesz inną osobą. Zrób listę własnych przekonań. W co wierzysz? Wierzysz w to, że jesteś piękna? Wierzysz w to, że jesteś mądra? Wierzysz w to, że potrafisz zrobić rewolucję we własnym życiu? Wierzysz w to, że dasz radę? Wierzysz, że się nie poddasz?
W co wierzysz? Co według ciebie potrafisz, co lubisz, tak naprawdę, a nie na pokaz. Co i kogo kochasz? Masz słabości? Masz wątpliwości? To czas powiedzieć im stop.

To w co wierzysz, na czym skupiasz myśli i poświęcasz temu swoją przestrzeń myślową, to staje się twoją prawdą. Więc uważaj! Jeżeli będziesz  cały czas myśleć o tym, że nie masz kasy to mieć jej nie będziesz. Jeżeli nie przestajesz myśleć o tym, że nikt cię nie kocha albo o tym, że jesteś nieszczęśliwa czy może, że wszystko cię boli i jesteś fizycznym i emocjonalnym wrakiem?? - to tak właśnie będzie.

Czas skupić myśli na tym, co w tobie pozytywne, co dobre. Skup się na swoich mocnych stronach .Skup się na tych dobrych emocjach, na tych pozytywnych myślach. Skup się na celach i tym czego marzysz.

Krok trzeci.
Pracuj nad sobą.
Wejdź na ścieżkę rozwoju i nauki. Ucz się, rozwijaj. To nie będzie też łatwe. Dlaczego? Jak mówi Lena Key w TedTalk, który zainspirował ten tekst, ludzie są skazani na to by wygrać, ale zaprogramowani by przegrać. Dlatego na każdym krok będziesz spotykać opór. To twoja podświadomość, będzie skłaniać cię do tego, by pozostać przy tym co znajome, co bliskie od lat. Nasza strefa komfortu. Nasza podświadomość zawsze staje przeciwko wyzwaniom, przeciwko innym drogom i ścieżkom. Nasz rozum będzie nam podszeptywał usiądź, zostań, śpij dalej... ale ty nie możesz go słuchać.

Krok czwarty.
Wizualizacja.
Wierzysz, widzisz – tworzysz.
Tak to działa. Więc wyobraź sobie to, czego chcesz od siebie, od życia. Wyobraź sobie, że to czego pragniesz już jest twoje. Uwierz w to. I mając tę myśl w głowie zacznij działać. Sama twórz okoliczności. Przeznaczenie odłóż na bok. Weź los w swoje ręce.

Pieniądz ciągnie do pieniądza, czyż nie tak? Dlatego na koniec pomyśl sobie o sukcesie jaki już osiągnęłaś. Skup się a tym, co piękne w twoim życiu i bądź wdzięczna. Z odpowiednim nastawieniem, koncentracją myśli i wdzięcznością – twoje życie będzie pełne tego o czym marzysz.

Nie będzie łatwo. Nie będzie lekko i przyjemnie. Ale co z tego? Jesteśmy Mistrzyniami własnego życia, my decydujemy co i jak. My kreujemy swoje jutro. Ja zdecydowanie świadomie. Zdecydowanie pozytywnie. I choć dalej cierpię, płaczę, krwawię jak wy, to rzadziej. Dużo. Dużo rzadziej. Bo wypełnia mnie wiara w to, że świat jest po mojej stronie, życie mnie kocha i ja sama siebie pokochałam. Mimo tego, że jestem jak najbardziej niedoskonała. Mimo wszystkiego.

Warto żyć. Smakować wszystko. I jeśli musisz ryzykować, rób  to. Bo co masz właściwie do stracenia?


Komentarze

  1. Dzięki :) Zaglądam tu co jakiś czas, dzięki, że piszesz i pomimo tego, że tak mało osób pisze komentarze, Ty dalej piszesz i inspirujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej kochana. Wiem, że niewiele z was zostawia komentarze, ale wiem, że czytacie. To mi starczy. Pisze, bo kocham to, mam coś do powiedzenia, i czuje taką wewnętrzną potrzebę. Wiem, że dla kogoś tysiąc kobiet dziennie to nic, a dla mnie liczy się każda z was :) Także serducho dla cienie za dobre słowo. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Strona cudowna, właśnie zamierzam zacząć walczyć o siebie, poznać siebie z każdej strony, wiem że dam radę, muszę dać, zbyt długo milczałam, cierpiałam, pora to zmienić 💕 dziękuję za to wszystko co jest tu napisane

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz