128 12 rzeczy, które cię unieszczęśliwiają... a robisz je codziennie.

12 rzeczy, które nas unieszczęśliwiają... a które robimy codziennie.


Nie jest łatwo opanować bałagan w naszych głowach. Myśli przychodzą szybko, instynktownie, nawykowo. A złe, negatywne myśli mają wpływ na cały twój dzień, twoje samopoczucie, twoje relacje z innymi.


Tak łatwo jest nas zirytować, zepsuć dobry humor. Tak łatwo wyprowadzić z równowagi. Myślimy źle o innych, o sobie. Narzekamy i krytykujemy, bardzo często nieświadomie. 


Każda negatywna myśl to połączenia nerwowe, hormony, cała gama różnych reakcji. Rekacji, które albo działają na twoją korzyść, albo nie. A wszystko jest ze sobą powiązane. Każdy oddech łączy się z następnym, między oddechami jest wydech. Wszystko ma skutek i przyczynę.


Dziś chciałabym wyrzucić z siebie myśli ostatnich dni. Moje refleksje na temat tego dlaczego jesteśmy nieszczęśliwe. Bo przecież o to wszystko się rozbiega. O szczęście. O nasze niezłomne prawo do bycia szczęśliwą. I myślę o tym od wielu dni i przez to nie mogę skupić się na innych tekstach, które gdzieś tam siedzą mi z tyłu głowy. Postanowiłam więc wyrzucić to z siebie i powiedzieć wam o 12 rzeczach, które robimy każdego dnia, które nas unieszczęśliwiają. 





  1. Ignorancja. Przez wiele lat mojego życia, często czułam się głupia i nieważna, za każdym razem kiedy stawałam w obecności kogoś, kto mądrze mówił, opowiadał o wielkich ludziach czy jakimś ważnym wydarzeniu. Łatwo było wywołać we mnie poczucie, że jestem zwyczajnie tępa. Ignorantka, która nic nie wie. Już tak nie jest. Ale nie o takiej ignorancji mówię tym razem. Jesteśmy ignorantkami, bo fantastyczne rzeczy w naszym życiu bierzemy za pewniak, nie doceniamy ich. Wydaje nam się, że są i mają być. I tyle. Dach nad głową. Woda do picia. Rzeczy w szafie, które możemy ubrać. Dwie zdrowe nogi i ręce. Środek transportu, który bezpiecznie nas dowiezie do i z pracy czy szkoły. Mężczyzna u boku, matka na wyciągnięcie telefonu. Jesteśmy ignorantkami. Nie doceniamy tego, co w naszym "ogródku" i często więcej uwagi poświęcamy "ogródkowi"  sąsiadki. Dni mijają a my zapieprzamy przez nie, jakbyśmy biegły do jakiejś mety, na której ma być raj obiecany.  Czas się zatrzymać. Czas spojrzeć na to jak wiele masz i docenić to. Czas chwycić za kartkę papieru i zastanowić się jak wiele dobrych rzeczy jest w twoim życiu. Nie ma szczęśliwych ignorantek. I wierz mi, póki nie zaczniesz codziennie pisać o tym, za co dziękujesz, póki nie zaczniesz myśleć o tym, nie zrozumiesz o co mi chodzi. Poczytaj o tym w innych postach.
  2. Brak świadomości. O tym jak wiele myśli przechodzi przez naszą głowę mówiłam już wiele razy. O złych nawykach. O tym, jak bezmyślnie przeżywamy nasze życie. Mindfulness, czyli świadomość to sztuka, która jest kluczem do szczęścia. Kiedy ostatnio jadłaś coś z takim smakiem, że oblizywałaś palce? Rozkoszowałaś się czyimś towarzystwem? Smakowałaś wodę? Bo tak, woda ma smak, przynajmniej dla mnie i uwielbiam go. Kiedy ostatnio wsłuchałaś się w śpiew ptaków czy szum liści? A to tak wspaniałe rzeczy, które dają nam energię i chęć by żyć pełniej. Tak na pełen etat. Przeżywanie świadomie każdego dnia to coś, czego dalej się uczę. Wydaję mi się, że nie licząc ostatnich dwóch lat, przeżyłam wszystko na automacie. Owszem, było wiele pięknych chwil, ale one mijały, a ja często nie uczestniczyłam w nich w 100%, gdyż myślałam już o kolejnym dniu w pracy, o rzeczach, które muszę załatwić czy rozmowach które muszę odbyć. Martwiłam się na zapas. Tak, często to robimy. A może zacząć by tak cieszyć się na zapas.
  3. Brak akceptacji, tego co mamy. Dla mnie wyzwaniem jest równowaga pomiędzy tym, czego pragnę, czego chcę doświadczyć jeszcze w życiu przy jednoczesnym akceptowaniu tego co mam i poczuciu, że jest ok. Jest więcej niż ok. Jestem wdzięczna dziś, tu i teraz, za to co mam. Akceptuje to. Nie stawiam warunków. Nie mówię sobie ... będę szczęśliwa, jak dostanę te pracę... będę szczęśliwa, jak się zakocham... będę szczęśliwa, jak dostanę premię czy dostanę podwyżkę... będę szczęśliwa, jak mnie przeprosi... będę szczęśliwa, jak się wyśpię czy wreszcie odpocznę... jak schudnę czy będę miała mniejszy biust... Staram się radować tu i teraz, z tego co jest. Jutrzejsze wyzwania zostawiam na jutro. 
  4. Za dużo gadamy. Na głos, do innych, bardzo często plecąc trzy po trzy, nie myśląc o tym co mówimy. Zwłaszcza naszym dzieciom czy partnerom. Mówimy też do siebie, w myślach. Nadajemy jak katarynki. I częściej wszystkie nasze myśli, wszystkie zdania które tworzą się w naszej głowie są negatywne. Krytykujemy to, jak wyglądamy my czy ludzie wokół. Narzekamy na pogodę. Bo za zimno. Jak jest ciepło, to jest za ciepło. Mówimy o deszczowych dniach, które psują nasze wszystkie plany zamiast wyjść na zewnątrz i poczuć jak woda uderza nam w twarz i spływa po brodzie w dekolt. Przecież jesteśmy małą architekturą krajobrazu, ruchomym elementem wystroju otoczenia. Zbyt rzadko słuchamy. Po prostu. Czasem trzeba się zwyczajnie zamknąć. Przestać narzekać, marudzić, krytykować. Po prostu przestać. Bo każde złe słowo to utrata naszej energii.
  5. Tracimy kontrolę. To jest chyba jedna z najbardziej bolesnych kwestii. Oddajemy władzę naszym mężom, chłopakom, rodzicom, nawet kiedy mamy już dość lat by decydować za siebie, nawet kiedy jesteśmy wykształcone, oczytane czy nowoczesne. Nawet kiedy nazywamy się feministkami. Oddajemy władze i pozwalamy by inni za nas decydowali. Powodów jest tysiące, wszystko zależy od sytuacji. By uniknąć kłótni. By utrzymać przy sobie. By  było łatwiej. By było szybciej. By mniej bolało. By poczuć się wartościowe. Tak. Niestety, oddajemy siebie, niczym niewolnice mężczyznom by dostać w zamian uwagę, miłość, oddanie. A gdzie ta bezwarunkowa miłość, która nie szuka poklasku, jest cierpliwa i nie pamięta złego? Pozwalamy innym decydować, gdyż żyjemy w przekonaniu, że nie mamy na coś wpływu. Bo jesteśmy za słabe, bo nie mamy funduszy, bo jesteśmy za głupie. Kiedy widzę młode, cudowne dziewczyny, które mówią, że nie mogą czegoś bo chłopak im nie pozwala. Albo kiedy słucham kobiet w okolicach czterdziestki, jak cierpią kiedy ich mąż od lat x, wypomina im, że tylko siedzą w domu i wydają ich pieniądze. Sic! Nie możemy pozwalać by władze nad naszym życiem mieli inni, by decydował przypadek. Czas wziąć sprawy w swoje ręce. Owszem. To trudniejsze. Owszem. To bardziej męczące. Ale konieczne!
  6. Żyjemy w chaosie. Zewsząd otacza nas tysiąc dźwięków i sprzętów. Nasza dłoń odruchowo chwyta za telefon, komputer, czy inne dary technologii, które bardziej szkodzą niż pomagają. Tworzymy relacje z fikcyjnymi ludźmi i przywiązujemy się do fikcyjnych rzeczy. Nie planujemy, nie zastanawiamy się nad tym, co jest faktycznie ważne, a co kompletnie nieważne. Musimy znać swoje priorytety i zastanowić się, ile poświęcamy czasu na rzeczy najważniejsze dla nas. Musimy tworzyć porządek wokół siebie i wewnątrz siebie. Musimy rozpisać swoje priorytety, utrwalić marzenia na papierze, i zastanowić się co i czemu chcemy zmienić. My tworzymy chaos wokół siebie. Nie inni. I tylko siebie możemy zmienić. I tylko to powinnyśmy chcieć zmieniać. Więc czas zaprowadzić porządek.
  7. Nie planujemy. Dni mijają, a my nie mamy na nic czas. Co jest bzdurą. Wiem. Sama to na sobie przerabiałam. Wszystko zależy od tego jak sobie wszystko same poukładamy. Musi być sen. Musi być czas dla nas. I czas na rozwój. Potem reszta. I wiem, że nie jest łatwo. Nie mów, że łatwo mi powiedzieć. Bo nie jest łatwo. Po prostu trzeba się wziąć solidnie do planowania. Jest ogrom narzędzi. Polecam Panią Swojego Czasu. Są planery. Książki w tym zakresie. Musisz zacząć od tego, że weźmiesz wieczorem zeszyt i zaczniesz pisać, układać, myśleć. Nie wychodź z założenia , że to nic nie da. Nie wychodź z założenie, że to się nie może udać. To twoje życie i kto ma je poukładać jak nie ty. Planuj. Jedzenie. Obowiązki. Prace. Planuj! Ucz się nowych nawyków, pozbywaj się tych starych, nie dobrych, które utrudniają ci kontrolę nad własnym życiem. Ile czasu przeglądasz Internet? Ile oglądasz telewizję? Ile czasu spędzasz nie produktywnie? Wszystko jest do zrobienia. Uwierz. Od tego zacznij.
  8. Nie czytamy książek. Brak czasu wydaje się być zawsze wymówką. Bo nie mam kiedy. Ale to wymówka. Jakby czytanie było dla nas ważne, to byśmy czytały. Ale nie jest. Nie rozumiemy tego, jaką moc mają książki. Pokazują inne światy, możliwości i sposoby. A my ich nie poznamy i nie poczujemy tej iskierki inspiracji. Więc każdej z was, która nie ma kiedy i nie lubi czytać, życzę by lubiła swoje życie dziś, takie jakie jest, bo za wiele się nie zmieni. Każdego dnia powinnyśmy choć 20 minut poświęcić na lekturę. Rano, przed pracą, kiedy wszyscy śpią. W trakcie lunchu czy zamiast wieczornego serialu. Seriale, telewizja generalnie usypia nas, naszą świadomość. Ogranicza nam myślenie, postrzeganie i co gorsza, niejednokrotnie utwierdza w przekonaniu, że nie jesteśmy istotne. Książki pobudzają nas, naszą wyobraźnie, wszystkie ośrodki mózgu odpowiedzialne za reagowanie, kojarzenie. Zalet czytania jest milion. Wad nie ma. Żadnych. Ale to twoja decyzja. Ja kocham czytać. I książki uratowały mi życie. Dosłownie. Pracuje. Na dwa etaty, żeby nie było. Piszę. Sporo. Ale to wiesz. Mam rodzinę. Mam komu poświęcać czas. Mam o kogo się troszczyć. Ale czytam. Wynalazcy audiobooków powinnam postawić pół litra i upiec dobre ciasto, bo dzięki nim jestem w stanie z 20 mój licznik podnieść do 60 książek rocznie. Teraz legalnie, za 30zł miesięcznie możesz bez limitu słuchać na Storytel. Jest Auditeka. Są książki w bibliotekach. Jest tysiąc możliwości. A tylko jedna twoja wymówka. A może ich też już masz tysiąc?!
  9. Nie śmiejemy się. Wydaje nam się, że musimy być poważne i nie wolno nam żartować. Wydaje nam się, że nie jesteśmy już dziećmi i nie możemy się wygłupiać. Zachować powagę i dystans. A wszelkie luźne, spontaniczne ruchy i sytuacje nas krępują. A każdego dnia powinnyśmy śmiać się, całą sobą. Z siebie, z sytuacji. Z życia. Śmiech to zdrowie, i to potwierdzone naukowo. A nam wydaje się, że skoro mamy problemy w pracy, relacje z dziećmi są nieciekawe a konto świeci pustkami, to nie możemy się śmiać. A powinno być właśnie odwrotnie. Nie ma lepszego sposobu na wyjście z sytuacji, niż rozluźnienie wszystkich nerwów, całego ciała poprzez śmiech i zabawę. Taką beztroską. Z dziećmi na placu zabaw. Z partnerem na plaży, można tarzać się jak szczeniaki. Samej, w domu poskakać do cudownej piosenki czy zjeść coś zrób coś innego, co sprawia ci frajdę. Po prostu. Śmiej się!
  10. Mamy zbyt dużo oczekiwań. Przede wszystkim wobec innych. I nie zdajemy sobie z tego sprawy. Wszystko co robimy każdego dnia, robimy dla innych. I czekamy, by być docenione, zrozumiane, pochwalone. A może nie mam racji? Gotujesz z przyjemnością? Dla siebie? Zajmujesz się dziećmi dla siebie? Dbasz o siebie dla siebie? Sprzątasz dla siebie? To czemu potem czekasz aż ktoś zobaczy, że okna się świecą? Czemu kobiety powtarzają, że bycie kurą domową, to najmniej doceniana profesja? Bo robimy wszystko dla innych, zamiast dla siebie. A powinnyśmy robić wszystko co robimy dla siebie. I same być z siebie dumne. A im mniej masz oczekiwań wobec innych, tym znajdujesz więcej powodów by się cieszyć.  Od siebie też zbyt wiele wymagamy, ale w złym tego słowa znaczeniu. Żądamy od siebie perfekcji, a kiedy jej nie widzimy, to łapiemy dolinę. Wyzywamy się od najgorszych. Krytykujemy na każdym kroku. I jak do nikogo innego chowamy urazę. Wybacz. Zapomnij. Idź dalej. I zrozum, że jesteś jedyną pewną i stałą rzeczą w swoim życiu. Więc rób wszystko dla siebie i dbaj o siebie. Dla siebie. Bo jesteś najważniejsza.
  11. Nie żyjemy tu i teraz. Martwimy się, wyrzucamy sobie wszystkie porażki, tęsknimy do czasów, które nie wrócą. Nie potrafimy pogodzić się z rozstaniem, ze stratą. A przeszłości nie zmienisz. Co by było gdyby... nie istnieje. Czasem też żyjemy tym, co ma być, co będzie jutro albo za rok. Zawsze pod warunkiem. Ale pewne jest tylko dzisiaj. To co masz, tu i teraz. I jeśli tego nie widzisz, nie doceniasz i nie potrafisz się z tego cieszyć, nigdy nic się nie zmieni!
  12. Porównujemy się. Z wszystkimi i wszędzie. Stan konta. Wygląd. Zachowanie. Poglądy. Dom. Samochód. A jak ktoś ma lepiej, to czujemy się gorsze. Wierzymy oczom, i żyjemy obrazami. A te, często podrasowane, z mediów społecznościowych, często pokazują tylko wycinek prawdy, a o reszcie ty wcale nie myślisz. Więc przestań. Zaakceptuj siebie, pokochaj, taką jaka jesteś. I nie porównuj. Ani siebie. Ani innych.



To moje przemyślenia. Możesz się z nimi nie zgadzać. Ale moje ostatnie dwa lata to świadoma wędrówka przez życie. Czytam. Jestem świadoma. Wybaczam. Nie nienawidzę. Nie narzekam ( prawie wcale ). Nie krytykuje. Szanuje siebie i innych. Każde dobro, które mnie spotyka, staram się pomnożyć i podzielić się nim. Żyję tu i teraz. Piszę dziennik wdzięczności. Medytuje. Biegam. Jestem aktywna. Jem rozsądnie. Jak słodkości, to tylko własne. Śpię. Przede wszystkim śpię. Bo kiedyś różnie z tym bywało. I choć czasami jest kurewsko ciężko, staram się widzieć wszędzie coś pozytywnego. Jestem dobra. Jestem dobrym człowiekiem, choć przez większość swojego życia czułam się dokładnie odwrotnie. I jestem szczęśliwa. A kiedy powinie mi się noga, kiedy robie coś źle, kiedy upadam? To wstaje! Wybaczam sobie i ruszam dalej. Nigdy się nie poddaje!


Dziękuje, że przeczytałaś. Masz uwagi? Zostaw je. Mogą być anonimowe. I podziel się tym tekstem z kimś, kto może wyciągnąć z niego coś dla siebie. 


Komentarze

  1. Z przyjemnością czytam i czytam... Jakbym czytała o sobie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często to słyszę ale takie było moje założenie :)) bo tak naprawdę wszystkie zmagamy się z takimi samymi problemami :))

      Usuń
  2. Dziękuję za kolejny mądry tekst. To cudowne poczuć,że ktoś myśli i czuje podobnie.A przede wszystkim,że to nie ze mną jest coś nie tak,bo czytam,uczę się być wdzieczną i dbam o siebie.Szkoda tylko,że dopiero teraz,po 20 latach małżeństwa. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, za to że jesteś , czytasz, i za cudowne słowa. Nigdy nie jest za późno, pamiętaj. Cudnego!

      Usuń
  3. Świetne słowa, bardzo mądre, żeby jeszcze ludzie to rozumieli w gonitwie teraźniejszości.Ja ze swojej strony mogę serdecznie podziękować , przypimnialam sobie , kiedyś tego przestrzegałam, zauważałam więcej drobiazgów,przez ostatni czas trochę galopowałam , ale super że trafiłam na te teksty , już właśnie wychamowuje
    Jeszcze raz dziękuję !!!
    Osobiście szukam jeszcze motywacji do siły i walki o siebie ( rozwód)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rety..
      Przytulam
      Dajesz radę ?

      Usuń
    2. Czasem naprawdę trzeba zwolnić. Życzę dużo siły, cierpliwości i odwagi. Tysiąca inspiracji! Wielkie wielkie serducho dla ciebie! Wszystko sobie na bank ułożysz!

      Usuń
  4. Uzależnilam się od tego bloga... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba niegroźne uzależnienie. Wielkie serducho. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Przeczytałam jednym tchem. Piękne cuda przesyła Pani w świat. Od jakiegoś czasu zauważam coraz to więcej grudek szczęścia podczas zwykłej codzienności. Pani pisanie jest dodatkowa jakże cenną inspiracją. Dziękuję.

      Usuń
    2. To ja dziękuje! Proszę mów mi po imieniu! Dziękuje ci i wielkie serducho dla ciebie!

      Usuń
  6. Super artykuł i oczywiście jest wiele kobiet (no dobra nie tylko kobiet), które powinny przeczytać ten artykuł i wyciągną wnioski dla siebie. Ja pracuję nad sobą świadomie już od 3 lat. Oczywiście artykuł udostępniam innym. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Wielkie serducho dla ciebie! Powodzenie we wszystkim!

      Usuń
  7. Pierwsze notatki zrobione. Nastawienie na działanie jest :) Dziękuje za ten tekst...otwiera oczy, serce, umysł :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Idealnie! Czemu tak mało ludzi postrzega świat w ten sposób? A myślałam że tylko ja widzę takie aspekty życia:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cokolwiek czujesz, nie jesteś sama. Buziaki, dziękuje za te słowa!

      Usuń
  9. Ten blog na pewno każdej kobiecie bardzo by się spodobał.Tak naprawdę to jestem tego pewny na 100 procent.

    OdpowiedzUsuń
  10. Narzekamy , marudzimy , nie cieszymy się, nie uśmiechamy się, ciągle nastawione jesteśmy na krytykę. Prawda, najprawdziwsze prawda !
    Jest WYZWANIE ! Zmienić to w SOBIE!
    Małgosiu, jak dobrze , że Cię "odkryłam" :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Malgosiu jestes moim motorem,Twoje slowa pomagaja,lecza ,nadaja sens zyciu. Z nimi zasypiam i pierwsze czytam,gdy wstaje<3 Z niecierpliwoscia czekam,az dojedzie paczka z Pl z Twoimi ksiazakami-wypatruje przez okno kupriera zamiast zajac sie domem:D duzy buziak dla Ciebie,za to,co dla nas wielu zagubionych istot robisz;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pokornie dziękuje za te słowa! z całego serca, ściskam mocni i wszelkich pomyślności.

      Usuń
  12. Wiele do mnie pasuje, bo popełniam te rzeczy kazdego niemal dnia. Ale jestem na takim etapie zycia ze potrzebuje zmian i chce nad nimi pracować. Bardzo duzo daje mi to do myslenia. Dziekuję. Chcę życ świadomie, tu i teraz a nie przeszłościa i martwic sie o przyszłośc w poczuciu ze jestem gorsza bo czegos jeszcze nie mam. A tyle mi ucieka.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pamiętam, jak kiedyś psycholog mnie zapytał, czy lubię siebie. Z automatu, bez zastanowienia, powiedziałam "nie" , bo to było oczywiste i...słuszne. nawet troszkę dumna byłam. Bo przecie to znaczy, że wolę innych niż siebie...taka zamaskowana pycha. No i tradycja-ze tyle jestem warta ile daje z siebie innym. Więc granic nie było...i mnie już prawie nie było. Ale to wyznanie mnie otrzeźwiło. Że można lubić fakt, że się jest, tak po prostu, bez uzasadnienia ..i że ludzie tak mają. Powoli bo powoli ale polubiłam siebie. Wolno mi. Nikogo tym nie krzywdzę. I to, że lubię siebie nie oznacza, że lubię innych mniej. Może nawet lubię teraz ich mocniej?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz