92 Kocham to co robię! Agnieszka Zakrzewska
Wychowywała się wśród książek i słowo pisane stało się częścią niej samej. Dziś sama jest publikowaną autorką, która realizuje swoją pasję. Agnieszka jest kobietą niesamowicie pozytywną, barwną i nosi przecudne buty! Jej debiutancka książka i historia jej wydania, to dowód jej determinacji i potwierdzenie tezy, że jeżeli wierzysz - wszystko jest możliwe. Każde zwątpienie trzeba tępić i po prostu zwyczajnie w siebie wierzyć, bo jak mówi Agnieszka, im dłużej czekamy na przyszłość, tym będzie krótsza.
Zapraszam was na tą jakże pozytywną i pełną inspiracji historię. Pamiętajmy, że nie ma lepszego sposobu na pozyskanie nowego punktu widzenia, na znalezienie siły, wsparcia i inspiracji, a nawet na znalezienie radości, jak czytanie. Czytanie nas zmienia, otwiera nam umysł i serce i sprawia, że chcemy być lepsi!
Pasja napędza, uskrzydla, dodaje energii, jest bodźcem do działania i rozwoju. Koloruje nam świat i otwiera na ludzi. Poszerza horyzonty. Jest najlepszą inwestycją, jaką możemy sobie wyobrazić. Inwestycją w samego siebie. Polisą na lepsze zycie bez wypełniania skomplikowanych formularzy. To coś, czego nikt nam nigdy nie odbierze. Z pasją można sie urodzić, można rownież ją sobie wymyślić. Moja pasja wzięła się z miłości do literatury, ktorą wpoiła we mnie moja mama, bibliotekarka. Wychowałam się w magazynku pełnym książek, które były dla mnie jak pudełko czekoladek. Codziennie sięgałam po nową i codziennie nabierałam apetytu na kolejną. Nie mogłam pojąć, jak można żyć w świecie, gdzie nie ma miejsca na czytanie.
W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, nie śniliśmy nawet o internecie i telefonach komórkowych i z perspektywy czasu ciesze się, że przyszło mi dorastać w tamtych czasach. W wirtualnym świecie, który nas teraz otacza, łatwiej pogubić wartości, które jak pochodnia powinny wskazywać nam drogę w ciemności. Pasja jest właśnie jednym z takich drogowskazów. Porządkuje nam chaos i ustawia właściwie priorytety. Jest jak kompas na wzburzonym morzu, który pomaga bezpiecznie wpływnąć do portu przeznaczenia. Bez niej życie byłoby tylko jałową egzystencją i czekaniem na nieuchronny koniec.
Nie różnię się niczym od innych kobiet, które często przygniata codzienność i rutyna. Od 16 lat mieszkam w Holandii i borykam się dodatkowo z typowymi rozterkami emigrantki. Mam teraz dwie ojczyzny, dwa krwiobiegi, dwa serca, które biją w różnym a jednocześnie w tym samym rytmie. Żaden z moich światów nie jest dostatecznie blisko, żeby zapuścić korzenie na dłużej ani dostatecznie daleko aby przestać tęsknić. Polska jest we mnie, polskość to tatuaż na mojej tożsamości, to moje przekleństwo i błogosławieństwo. Żyjąc na emigracji nauczyłam się, że nie instnieją słowa jak nigdy i na zawsze. Tęsknie za Polską będąc tutaj, a za Holandią będąc tam. Ten wieczny szpagat pomiędzy sercem a rozumem, pomiędzy ludźmi, których kocham od zawsze i tymi, których pokochałam na emigracji. Tęsknie za miejscami, których już nie ma, szukam nowych, oswajam je, zapisuje na wewnętrznej mapie do której kompasem jest moje serce. Wątpliwości miewam bardzo często. To jest nieodłączna część naszego życia i rozwoju, i dotyczy przede wszystkim kwestii, czy to co robimy ma sens, czy warto podejmować ryzyko, czy lepiej pozostać w znanej sobie i bezpiecznej strefie komfortu?
Tylko ten kto nie myśli i nie czuje ich nie ma.
Największe chwile zwątpienia miałam podczas pisania mojej debiutanckiej powieści ‘’Do jutra w Amsterdamie’’ . Codziennie walczyłam z górą niepewności, zastrzeżeń, samokrytyki. O ile łatwiej wmówić samemu sobie, że nie damy rady, niż że podołamy. Ja postanowiłam uwierzyć, że sobie poradzę. Pomimo dwóch odpowiedzi odmownych z wydawnictw, postanowiłam się nie poddać. Przecież J.K. Rowling też odmówili.
Ogromne znaczenia mają też ludzie, którymi się otaczamy, którzy nas dopingują, trzymają kciuki, napędzają i inspirują. Dobra energia potrafi zdziałać cuda, a negatywne emocje obrócić w pył nawet największą wolę walki. Nie trzymajmy się tych, którzy nas spowalniają. Łapmy za skrzydła tych, którzy lecą do góry.
Inspiracje czerpie z codzienności, z otaczającego mnie świata i ludzi, których w nim spotykam. Lubie przyglądać się im, przysłuchiwać, wyobrażać sobie, co robią, czym się zajmują. Często podróżuje i większość bohaterów mojej książki ‘’znalazłam’’ właśnie w drodze.
Zawsze wożę ze sobą notatnik w przepastnej torbie. Jestem starej daty, lubię bazgrać długopisem po kartkach. Wole to niż elektroniczne notatki. Takie dziwactwo.
Moje życiowe motto brzmi: Im dłużej czekasz na przyszłość, tym będzię krótsza. Więc nie czekam. Spełmiam swoje marzenia. One się same nie zrealizują, trzeba im w tym pomoc.
Czytam głównie polską literaturę, porywa mnie piękno naszego języka, które znajduje w XIX i XX wiecznych klasykach, takich jak Nad Niemnem, Lalka, Noce i dnie. Wracam do nich często z wielka przyjemnością. Lubuje się w misternych opisach, koronkowych metaforach, smaku, jakości i klasie polskiej mowy. Z pozycji współczesnych lubię dobre kryminały i powieści obyczajowe. Często sięgam po poezje. Moją miłością jest Maria Pawlikowska-Jasnorzewska i Konstanty Ildefons Gałczyński. Stanowią niewyczerpane źródło weny i niedościgniony wzór.
Oprócz tego, że piszę powieści pracuje również na pełen etat jako rekruterka. Mój dzień jest bardzo intensywny i zaczyna się już od wczesnych godzin porannych. Wstaje przed szóstą, wypijam szklankę ciepłej wody z cytryna, którą przygotowuje mi mój mąż. Potem jemy razem śniadanie. To rytuały, których staramy się przestrzegać. Rozmowy z bliskimi napędzają na cały dzień, dają ciepło i energię do działania. Przynajmniej u nas. Po śniadaniu zaglądam na mój fanpage na Facebooku i odpowiadam na wszystkie wiadomości od moich czytelników. Kontakt z nimi jest dla mnie bardzo ważny.
Permanentnie i od zawsze brak mi czasu na sen. Wysypiam się parę razy do roku, podczas pobytów u mojej mamy w Polsce. Ostatnio, podczas pracy nad książka, miałam mniej czasu dla przyjaciół i rodziny. Starałam się jednak codziennie przynajmniej przez chwile porozmawiać z nimi lub wysłać nawet krotka wiadomość. Uważam, że czas dla tych, których kochamy trzeba umieć znaleźć zawsze.
Nie umiem wypoczywać biernie leżac plackiem na plaży. Lubie aktywność, poznawanie nowych miejsc, nowych samków, zapuszczanie się w miejsca, gdzie statystyczny turysta nigdy nie zagląda. Moim ulubionym miejscem wakacyjnych wypadów są Alpy Bawarskie. Jeździmy tam z mężem, już od lat, zarówno latem jak i zimą. Od niedawna kusi mnie również Toskania i kto wie, czy w tym roku właśnie tam nie spędzimy wakacji.
Kocham pozytywnych, spontanicznych, otwartych ludzi, optymistów, którzy umieją cieszyć się z małych rzeczy. Nie cierpię malkontentów, którzy wszędzie i we wszystkim upatrują nieszczęść. To kim się otaczamy ma ogromny wpływ na to jacy jesteśmy. Moi przyjaciele są tacy jak ja. Łapią życie za obie ręce i trzymają mocno do samego końca...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń