89 Kocham to co robię! Gosia Goszczyńska
Gosia Goszczyńska, łowczyni, pasjonatka przyrody, kobieta, która nie boi się trudnych warunków atmosferycznych i ma dość odwagi, by istnieć w świecie zarezerwowanym dla mężczyzn. Kiedy przeczytacie jej historię to mam nadzieję, że tak jak ja, będziecie mieć wrażenie, że Gosia ma czelność być i marzyć, nie zważając na trudności i ograniczenia. I tego wam życzę kochane Mistrzynie. miejmy czelność iść z wysoko podniesioną głową! Miejmy czelność marzyć i żyć tak jak chcemy, w zgodzie ze sobą, z innymi, z przyrodą i z całym światem!
Mogłabym powiedzieć, że moją największą pasją jest łowiectwo, ale dużo więcej odda słowo:
PRZYRODA! Bo łowiectwo i myślistwo to przede wszystkim zamiłowanie do natury i ochrona przyrody.
Bardzo się cieszę, że być może mam okazję przedstawić obraz myśliwego w sposób daleki od
manipulacji i zupełnie inny niż kreują go media i przeciwnicy łowiectwa – samozwańczy „ekolodzy”.
Gdyby w moim życiu zabrakło łowiectwa… ciężko jest mi sobie to wyobrazić! Łowiectwo to
niepowtarzalne emocje, kontakt z przyrodą, ucieczka od cywilizacji, technologii, tempa, stresu,
betonowej dżungli, zgiełku, natłoku myśli. To także powrót do naszych ludzkich instynktów i natury. Te
kilka godzin spędzonych w kniei leczą każde zmartwienie, pozwalają odetchnąć, odpocząć i nawiązać
kontakt z samym sobą.
Łowiectwo to nie jest zajęcie tylko dla mężczyzn. Chociaż w gronie myśliwych odsetek polujących
kobiet jest niewielki, to śmiało mówimy o naszej pasji i nie chowamy się za plecy naszych kolegów po
strzelbie. Jestem dumna z tego, że coraz więcej kobiet rozpoczyna swoją przygodę z łowiectwem.
Diany (określenie kobiet polujących) to kobiety, która nie boją się trudnych warunków terenowych i
atmosferycznych, doskonale radzą sobie w łowiskach i bez wątpienia łagodzą też obyczaje w tym
męskim świecie myśliwych.
Z racji tego, że nas - Dian jest niewiele, to staramy się integrować, poznawać i wzajemnie wspierać.
Umawiamy się na wspólne, babskie łowy, spotykamy się na strzelnicy podczas zawodów strzeleckich,
aktywnie promujemy myślistwo w społeczeństwie. Pokazujemy zupełnie inną twarz łowiectwa,
udowadniamy, że kobieta jeśli tylko chce, może podjąć się każdej pasji, łamać stereotypy, odważnie i
bez kompleksów wkraczać do świata zarezerwowanego dla mężczyzn.
Łowiectwo to bardzo ważna część mojego życia. Chociaż oficjalnie zasilam szeregi Polskiego Związku
Łowieckiego od przeszło 3 lat, to tak naprawdę już jako mała dziewczynka biegałam za tatą do łowiska
i absolutnie nic innego nie mogło się równać z frajdą, jaką mi to przynosiło! Dlatego też z wielkim
bólem przyjmuje zmiany w prawie, które m.in. zabraniają udziału w polowaniach dzieci i nastolatków
poniżej 18 roku życia.
Zaraz jak to, mała dziewczynka złapała bakcyla do zabijania zwierząt? Otóż chyba nie jest tajemnicą,
że każdy odpowiedzialny rodzic zna wrażliwość dziecka i sam najlepiej wie jak postępować w jego
obecności. Nasze „polowania” opierały się przede wszystkim na obserwacji zwierzyny, nauki
gatunków. Mój ojciec nie pociągnął za spust w obecności 10-latki, ale na pewno nie miałabym tego
mu za złe, bo doskonale wytłumaczył mi na czym to polega oraz jakimi przyczynami i skutkami ten strzał
jest uwarunkowany.
Ech właśnie, to „nieszczęsne” pociąganie za spust. Czym jest, dlaczego się tym tak pasjonuję? Gdyby
faktycznie łowiectwo polegało na zabijaniu każdego zwierzęcia, które podchodzi pod lufy, to jestem
pewna, że nigdy nie pokusiłabym się o tego typu pasję. Zmartwię wszystkich przeciwników łowiectwa,
a przy okazji może też wytłumaczę tym „nieprzekonanym”, że jest to element ochrony środowiska (kto
nie wierzy, niech zajrzy do ustawy ). My ludzie, zabraliśmy dzikim zwierzętom tysiące hektarów
powierzchni na której bytowały i zmieniliśmy środowisko, do którego były przyzwyczajone.
Nieodwracalnie zachwialiśmy równowagę w przyrodzie. Jesteśmy za to wszyscy odpowiedzialni, więc
teraz gdy mleko już się rozlało, naszym obowiązkiem jest świadome i merytoryczne działanie mające
na celu ochronę zwierzyny zgodnie z zasadami ekologii. Przede wszystkim, będąc myśliwym mam
zadanie i obowiązek troszczyć się o zwierzynę, dbając tym samym o jej liczebność, warunki
bytowania i różnorodność gatunków. Łowiectwo to nie tylko polowanie. Przez cały rok prowadzimy
prace gospodarcze, obserwujemy zachowania zwierząt i staramy się im zapewnić warunki do
egzystencji w świecie kompletnie zdominowanym i zawłaszczonym przez człowieka.
No dobra, mówię,
że chronię zwierzynę, to po co do niej strzelam?
Każdy oddany do strzał to wielkie emocje, poprzedzone niejednokrotnie wieloma godzinami, czy
nawet tygodniami pracy, obserwacji, wyjazdami w łowisko. To także ogromna wdzięczność i szacunek
do zwierzyny, która oddała swoje życie, abyśmy my ludzie mogli istnieć. Jednocześnie wiem, że
dokonuję tego szybko, etycznie, oszczędzając zwierzynie cierpienia i każda cząstka tego zwierzęcia
zostanie przeze mnie uszanowana i spożytkowana.
Odstrzał zwierzyny to ogrom zasad, przepisów, zakazów, nakazów. Pozyskanie zwierzyny ma być
etyczne, oszczędzające zwierzęciu bólu i cierpienia.
W Polsce ze względów etycznych nie strzela się m.in. do
licówek (łań prowadzących chmarę jeleni), zwierzyny przy paśnikach, zajęcy pozostających w
bezruchu, ptaków nie będących w locie. Każda zwierzyna ma swój okres ochronny, który jest
podyktowany m.in. okresem wydawania na świat potomstwa, podczas którego odstrzał jest
zabroniony. Ponadto, liczba zwierzyny, która może zostać pozyskana jest bardzo dokładnie
wykalkulowana w oparciu o wiele czynników.
Strzelam bo wiem, że jest to potrzebne i ma swoje uzasadnienie w ekologii. Strzelam bo wiem, że to
element gospodarowania zasobami zwierzyny i umożliwienie utrzymania naszych rodzimych
gatunków przy życiu. Strzelam też, bo wiem, że dzięki temu moja lodówka jest pełna zdrowego,
pełnowartościowego mięsa. Jestem pewna produktu, który trafia na mój stół. Nie martwię się o
antybiotyki, hormony i całą chemię, którą zawiera mięso w supermarketach. Jestem świadoma, że
mięso „nie rośnie na drzewach”, tylko aby zjeść pieczoną łopatkę w sosie grzybowym, najpierw należy
zwierzę uśmiercić. Ale dzięki myślistwu wiem, że taki dzik został pozyskany etycznie, był żyjącym
wolno i szczęśliwym zwierzęciem, a nie zabijaną masowo świnią w skrajnych dla żywych istot
warunkach.
Oprócz łowiectwa, swój wolny czas poświęcam na podróżowanie i czytanie. Uwielbiam góry,
szczególnie nasze polskie. Bardzo dużo czytam, przede wszystkim ubóstwiam reportaże i literaturę
faktu. Moja absolutna „piątka” to Jacek Hugo-Bader, Tiziano Terzani, Swietłana Aleksijewicz, Wojciech
Tochman i Witold Szabłowski.
Moje motto życiowe? Mam raczej swoje przekonanie o tym, że trzeba być w porządku dla drugiego
człowieka i w porządku dla samej siebie -niezależnie od tego, co nas w życiu spotyka – problemy,
zmartwienia, rutyna, trzeba odnaleźć swoją pasję i z niej czerpać energię, znaleźć chwilę dla siebie i
dla swoich potrzeb. Każda z nas na to zasługuje!
Gosia Goszczyńska
Jestem myśliwym od 2014 r. W swoim kole łowieckim pełnie funkcję kronikarza. Jestem członkiem
Komisji Etyki i Tradycji przy Zarządzie Okręgowym PZŁ w Łodzi .
Instagram: @gosia_gigi
FB: Time2Hunt – strona na Facebooku, którą prowadzimy razem z koleżanką Olą i kolegą Jankiem
Instagram: @time2hunt_pl
Super Gosia :) Darz Bór!
OdpowiedzUsuńBrawo, tak trzymać
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie! Podoba mi się ten wpis! Podobnie czuję jak Ty-,że łowiectwo to umiłowanie przyrody razem z jej prawami oraz świadomość tego, że człowiek też jest częścią przyrody. Niech Ci Bór Darzy Gosiu!
OdpowiedzUsuńBrawo!z pomysłem o pasji...z szacunkiem do przyrody...Darz bór!
OdpowiedzUsuńŚlicznie napisane,
Usuńwprost i na temat.
Życzę niezapomnianych wspaniałych chwil spędzonych w kniei.
Fajny opis, tylko szkoda że taka postać jak Ty w myślistwie zdarza się dość rzadko a w moim rejonie to już bardzo rzadko. Nie jestem osobą która twierdzi że zwierząt nie powinno się zabijać bo sama jem mięso i wiem że nie rośnie ono na drzewie tylko trzeba je pozyskać że zwierzęcia ale myśliwy który zabija nie dla selekcji i po to aby pozyskać dla siebie jak najwięcej mięsa to nie myśliwy tylko '' LEGALNY KŁUSOWNIK ''
OdpowiedzUsuńKażda istota pragnie żyć. W dzieciństwie widziałam śmierć zwierząt i ich dążenie aby pozostać przy życiu. Nie widzę w tym żadnej chwslrbnrj tradycji. Raczej kaprys oryginalności. Popatrzeć na dzikie zwierzę, nawet złapać jego wzrok.. Zapamiętać fotografią. Ale zabić? Nie zrozumiem
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie tylko nie każdy ma takie podejście do myślistwa czy łowiectwa jak Pani. Poza tym jak każdy z nas chciałby tak ekologicznie pożyć i zjadać mięso bez antybiotyków, to więcej byłoby ludzi biegających z bronią niż zwierzyny. Ja jestem jak najbardziej przeciw mimo, że tekst pięknie napisany.
OdpowiedzUsuńPosługując się racjami etycznymi, ekonomicznymi, społecznymi, czysto rozsądkowymi i naukowymi bez problemu można poddać wątpliwości racjonalność łowiectwa i przytaczanych argumentów przez myśliwych, o konieczności dokarmiania dzikich zwierząt, o ochronie pól przed szkodami wyrządzonymi przez nich, a także o przymusie zastąpienia drapieżników. Prowadzona gospodarka łowiecka nie spełnia wymogów racjonalności. Można się zastanowić dlaczego myśliwi zabijają ptaki, jak np. gęsi, bażanty, kaczki czy kuropatwy, mimo że mają one naturalnych wrogów i nie zagrażają ludziom i ich uprawom. Nie jest możliwe ich dokarmianie. Widzimy zatem, że myśliwym chodzi tylko o zabijanie, a wszelkiego rodzaju argumenty pozbawione są sensu i służą manipulacji. Myśliwi nie traktują swoje słowa o ochronie przyrody uczciwie, stają po stronie zabijania. Tradycja ta musi zostać skazana na przeminiecie.
OdpowiedzUsuńGratulacje! Każdy odkrywa swoje powołanie i pasję w innej dziedzinie. Myślistwo może dostrczyć ogromnie dużo satysfakcji.
OdpowiedzUsuń