88 UCZENNICA - Lekcja 8




Kiedy szła, nie było jej słychać na całym korytarzu. Była zawsze pięknie ubrana, ale jej ciuchów często się nie zauważało. Człowiek skupiał uwagę na jej buzi, na jej oczach i słuchał jej zawszę z pełną uwagą. Budziła nie respekt, nie podziw, ale przede wszystkim szacunek. 


Ja byłam wpatrzona w nią od początku, choć z czasem zauważyłam delikatne zmarszczki na twarzy, nie tak idealną figurę jak aktorki 40+ w kobiecych czasopismach czy chwile, kiedy stawała się człowiekiem z krwi i kości. Było to w momentach kryzysu, kiedy miało się wrażenie, że zaraz wybuchnie płaczem. Ale to nigdy nie nastąpiło. Trwało to zawsze nie więcej jak 3 minuty. Słychać było wtedy jak głośno oddycha a jej myśli prawie przewijały się pod zamkniętymi powiekami jak film. Ale ja kochałam te momenty, choć może to nieludzkie. Bo wtedy była dla mnie największą lwicą i super bohaterką a jednocześnie zwykłą babą jak ja czy ty.


Minął równo rok odkąd przestąpiłam próg jej gabinetu po raz pierwszy. Pierwsze sześć miesięcy stażu wydaje mi się jakbym przespała. Czułam, że ktoś mnie chce rozbudzić, ale mnie było zbyt dobrze i bezpiecznie w świecie, który znałam.


Już na prawdziwym etacie, wiedziałam, że mam szczęście. Ja, po zwykłym liceum, bez umiejętności czy doświadczenia, bez aparycji, figury i z buzią pokrytą wiecznym trądzikiem pracowałam w jednej z najlepszych firmy doradczych na rynku. Jakim cudem? Szafrańska we mnie uwierzyła. I choć mówiła, że czy ja czy inna dziewczyna byłaby na moim miejscu, i tak dałaby radę, bo każda z nas ma w sobie potencjał, to ja dzięki niej, czułam się wyjątkowo.


Nasze cotygodniowe spotkania odbywały się nadal, a ja czekałam na nie jak na gwiazdkę.


-Jak długo będziemy się spotykać? Nie zauważyłam, żebyś miała takie mitingi z innymi członkami zespołu.

-Tak długo, aż nie zaczniemy na nich plotkować i relacjonować ostatnie hity filmowe - śmieje się z pełnym uśmiechem na twarzy - póki co mamy inne tematy.

-Tak. Dzisiaj ja bym chciała od czegoś zacząć - zaczynam nieśmiało, ale nie zbyt cicho. Staram się ćwiczyć pewność siebie przez odpowiednie przygotowanie do rozmowy. Tę ćwiczyłam parę ostatnich nocy.

-Tak?

-Biorę udział w spotkaniach, patrzę, obserwuję, uczę się. Jestem młodszym asystentem i niby członkiem załogi ale się nim nie czuje. Wiem, że wyglądam inaczej niż reszta, i choć nikt mi tego nie powiedział, to wiem że jestem jak bestia w krainie pięknych.

-Chyba trochę przesadzasz. Ale jeśli czujesz się niekomfortowo w swoim ciele, jest wiele rzeczy, które możesz zrobić.

-Chciałabym schudnąć. I inaczej się ubierać. Nie wiem od czego zacząć. 

-Ćwiczyłaś kiedyś? Biegałaś?

-Próbowałam parę razy. Ale jak dostawałam zakwasów, odpuszczałam. Po za tym, moja mama zawsze mówiła, że pogoń za pięknem to próżność. Kazała mi się skupić na nauce, na rozwoju mózgu a nie ciała.

-Wiesz co, każdy ma prawo do swojego zdania. Twoja mama je ma, ale i ty je masz. A prawda jest taka, że ciało i mózg są ze sobą połączone. Pewność siebie, radość, pozytywne nastawienie łatwiej osiągnąć kiedy czujesz się dobrze. Sama ze sobą. A dobry makijaż, ubranie i zdrowe ciało dają ci to wszystko. A nauka przychodzi łatwiej kiedy umysł otwarty, kiedy patrzysz ma siebie i unosisz głowę do góry a nie patrzysz pod nogi. 

-Tak, wiem że masz rację. Wygląd to nie wszystko ale kiedy dobrze wyglądasz masz w sobie więcej powera. Tak przynajmniej mówi Monika.

-Mądra z niej babka, czyż nie?

-Tak. Ale ja dalej nie wiem od czego zacząć. I jak wytrwać w postanowieniach. Na dietach cud byłam już tysiące razy. Cały czas myślałam o tym, czego mam nie jeść i kończyło się tym, że po trzech, czterech dniach głodówki rzucałam się na talerz domowych pierogów zagryzając to odgrzewanym kotletem i kawałkiem sernika.

-Nie ty jedna. Z ćwiczeniami i dietą to jest tak, przynajmniej w moim przypadku tak było, że musisz postanowić, tak zdecydowanie, czego chcesz od siebie i od życia. Jeśli chcesz żyć w zdrowym ciele, to dieta i ćwiczenia ci nic nie dadzą. Potrzebny ci nowy styl życia. 

-Nowy styl życia?

-Tak. Całkowicie nowy. Ale nie taki, w którym będziesz myślała o tym czego ci nie wolno. Często na różnych dietach mamy tendencję do idealizowania jedzenia. Widzimy oczyma wyobraźni kubełek ulubionych lodów, czujemy zapach świeżutkiego pączka w piekarni czy praktycznie smakujemy prawdziwego burgera w ustach. Kiedy myślisz, o tym czego ci nie wolno, staje się to niczym zakazany owoc, a ten zawsze smakuje najlepiej. Tylko kiedy już się złamiesz, po chwili rozkoszy i poczuciu sytości, czujesz wstyd i wstręt do siebie. Dlatego diety to błędne koło. Musisz się nauczyć inaczej żyć, swoje ciało traktować jak świątynie i nie wpuszczać tam byle czego. Poczytaj trochę o zdrowym odżywianiu, o prostych i szybkich potrawach, które możesz łatwo przygotować na cały dzień. Monika ma na ich punkcie fisia. Na pewno ci parę pożyczy a i doradzi co i jak.

-Ok. Muszę to sobie zapamiętać. Nie idealizować niezdrowego jedzenia.

-Dokładnie.  Zamiast tego skup się na tym jak piękne i kolorowe mogą być zdrowe odpowiedniki. W to wszystko musisz wpleść trochę wysiłku fizycznego. Jest on niezbędny do prawidłowego funkcjonowania ciała i mózgu. Może to być cokolwiek. Najgorsze co ja zrobiłam kiedy zaczynałam wiele, wiele lat i kilogramów temu to było zapisanie się na siłownie. Bez prywatnego trenera byłam zdana sama na siebie. Wstydziłam się siebie patrząc na pięknie wyrzeźbione ciała innych. Na pół roku miałam dość. Ciężko było u mnie z czasem, ale miałam dość wymówek. Zmobilizowałam się kolejny raz. Wstawałam więc przed wschodem słońca i biegałam. W sumie zaczęłam od świńskiego truchtu zainspirowana jakąś książką. Parę okrążeń wokół bloku. Z dnia na dzień było coraz lepiej, coraz szybciej, coraz dalej. Aż dobiegłam do ścieżki rowerowej, i już kompletnie się nie wstydząc ani swojego wyglądu, stroju czy stylu biegania, robiłam swoje z podniesioną głową. Mijali mnie ludzie, całkowicie obcy i mówili cześć, machali i pozdrawiali z daleka. Stałam się częścią tego społeczeństwa i było mi z tym dobrze. Tak zaczęty dzień musiał być niesamowity! 

-Jakoś nie mogę sobie ciebie wyobrazić z nadwagą. 

-A wierz mi, że była. I to spora. Kiedy trafiłam na ścieżkę z innymi biegaczami, wiedziałam że się od nich różnie. Moja oponka trzęsła się jak galareta, dyszałam jak lokomotywa ale biegłam dalej i nie poddawałam się. I nie bałam się tego co ludzie powiedzą. Bo wiedziałam już wtedy, że nie krytyk się liczy ale ten człowiek na arenie, który działa, walczy*!

-Jestem ci ogromnie wdzięczna, za to co dla mnie robisz. 

-To dobrze. Nie dla mnie, ale dla ciebie. Bo wdzięczność to podwaliny sukcesów. 

-Czyli jestem na dobrej ścieżce.

-Tak, zdecydowanie. Tylko jeszcze musisz się trochę wyluzować. Weź swoje kumpele i idź na piwo dziewczyno albo do kina. Każdemu czasem potrzeba prostych przyjemności.

-Ok. Wezmę to pod uwagę. 

-Super, a teraz wracaj do pracy a ja zmykam. Do końca tygodnia jesteście sami na pokładzie.

-Służbowy wyjazd?

-Nie tym razem. Jak już powiedziałam, każdemu czasem potrzeba prostych przyjemności.

-To samych przyjemności życzę.

-Do zobaczenia mała. 


Tego dnia tak na serio wzięłam dziennik od Szafrańskiej i zaczęłam pisać. Napisałam co chcę osiągnąć i jak wyglądać. Napisałam jaka chce być. Jaka jestem gdzieś pod tym pancerzem. I postanowiłam. Choćbym miała potknąć się wiele razy i zboczyć z drogi wiele razy to dojdę do celu.


Moja nowa rutyna nie przyszła mi łatwo, ale z dnia na dzień było coraz lepiej. Nie lubiłam wczesnych poranków, ale przestałam o tym myśleć. Kiedy ubrana w tenisówki od wuefu, stare dresy i trykotową bluzkę pierwszy raz wyszłam na ulicę, czułam się jak bałwan. Ale nie myślałam o tym długo. Zaczęłam spokojnie. Ze słuchawkami na uszach i dobrą muzyką, witałam zaspaną Warszawę. 


Po siódmej, spocona jak nie wiem co, wchodziłam pod prysznic. Byłam już w pełni rozbudzona. Nakładałam make up, narazie powoli i nieśmiało, ale uczyłam się. Potem ciuchy. Większość nowych, kupionych za kasę oszczędzoną ze stażu. Chyba godzinami chodziłam po galerii czując się jak Pretty Women na Rodeo Drive, aż trafiłam na super fajną ekspedientkę, która bardzo mi pomogła.


-Nie chcę za dużo wydawać, bo wchodzę na drogę zdrowego odżywiania i treningów, więc mam nadzieję, że sporo schudnę.

-Wiesz, co. Jeżeli to ma być zdrowe chudnięcie, to musi potrwać. A ty w tym czasie będziesz czekać i dalej chodzić w ciuchach jak po mamie?

-No chyba nie.

-No właśnie. Po za tym. Nie możesz żyć przyszłością. Żyj tu i teraz. Będziesz wyglądała świetnie.


Potem szłam do pracy, i już czułam się inaczej. Czułam, że nie odstaje od reszty. A nawet jeżeli, to nie w ten zły sposób. Chciałam mieć swój styl. Szłam ulica za ulicą z podniesioną głową i uśmiechałam się. Tak szczerze. A tak na prawdę byłam tą samą dziewczyną, tą samą Letycją.


Jedzenie do pracy miałam w trzech pudełkach. Wszystko ślicznie wygadało. A stałam w kuchni może pół godziny. Starałam się niektóre przepisy przemycić w domu, ale czułam, że to mi zajmie trochę więcej czasu.


Ale ja go przecież maiłam. Miałam czas. Miałam plany, marzenia, które w mojej głowie stawały się coraz wyraźniejsze. A ja się ich już nie wypierałam. 



*Nie kry­tyk się liczy, nie człowiek, który wska­zuje, jak po­tykają się sil­ni al­bo co in­ni mog­li­by zro­bić le­piej. Chwała na­leży się człowiekowi na are­nie, które­go twarz jest uma­zana błotem, po­tem i krwią, który dziel­nie wal­czy, który wie, co to jest wiel­ki en­tuzjazm, wiel­kie poświęce­nie, który ściera się w słusznych spra­wach, który w swych naj­lep­szych chwi­lach poz­nał tryumf wiel­ke­go wyczy­nu, a w naj­gor­szych, gdy przeg­ry­wa, to przy­naj­mniej przeg­ry­wa z od­wagą, nie chcąc, aby je­go miej­sce było wśród chłod­nych i nieśmiałych dusz, które nig­dy nie poz­nały ani sma­ku zwy­cięstwa, ani sma­ku po­rażki. - Theodore Roosevelt



"Nie płynie z nas krew, jak nas zakłujecie? Nie śmiejemy się, jak nas załaskoczecie?" To nasze człowieczeństwo i cały jego potencjał czynią nas pięknymi." Szekspir


Ted Aimee Mullins i jej 12 par nóg

Komentarze