76 Ja, kobieta.
Są takie momenty, częściej niż bym chciała, kiedy obwiniam się za wszystkie plagi świata.
Moje
myśli, jak fala, zalewają mnie swoim negatywizmem.
Kiedy moje dziecko zrobiło coś co mi się bardzo nie spodobało, lub kiedy nie zrobiło tego o co
prosiłam a ja wybucham, krzyczę, karze i wylewam swoje frustracje.
Kiedy pomimo swoich zasad, przekonań i ogromnej wiary w to, że partnerstwo i rozmowa to
podstawa dobrego, udanego związku ja odwracam się na pięcie z fochem, robię po swojemu i
obwiniam swojego partnera za własne błędy.
Kiedy pomimo obietnic, szerokiej wiedzy na temat zdrowego odżywiania i skutków zjadania
nadmiaru cukru, ja sięgam po kolejne ciacho.
Kiedy sobie obiecam, że wstanę, obudzę się kiedy zadzwoni budzik i od razu wyjdę z łóżka a
potem znów usypiam alarm na 5 minut, i znów, i znów i wstaję ostatecznie o 15 minut za późno.
Kiedy zamiast wziąć torbę na ramię i pojechać na bieżnię czy siłownie, ja siadam w fotelu
tłumacząc się zmęczeniem, brakiem czasu, nadmiarem obowiązków.
Kiedy zamiast czytania książki cały wieczór "marnuje" na przeglądaniu Internetów.
W pracy, kiedy się nie wyrabiam z terminami.
Na zakupach, kiedy ulegam zdradliwym reklamom czy namową przekonującej ekspedientki.
Kiedy kłamię, kiedy brak mi odwagi, kiedy się boję.....
I w wielu, wielu innych sytuacjach każdego dnia....
Moja reakcja może być przecież jedna. Jestem okropną matką, partnerką, kobietą. Jestem
okropnym człowiekiem.
Nie mogę się przecież szanować jeśli ciągle popełniam błędy, jeśli ciągle
nie jestem doskonała. Nie jestem warta niczego, przeciętna to mało powiedziane....
Ale jeśli w tym momencie zdałabym sobie sprawę, że jestem człowiekiem, jak 7 bilionów innych
na tej planecie, i tak samo jak oni, niezależnie od statusu, majątku, narodowości, popełniam
błędy, cierpię, potykam się. Jeśli zdałabym sobie sprawę z prawdy w słowach Thomasa Edisona,
który mówił:
" Próbowałem wszystkiego. Nie poniosłem porażki. Po prostu znalazłem 10 000
sposobów jak czegoś nie robić."
Na co dzień zmagamy się z samoakceptacją. Ktoś mógłby się ze mną kłócić i stwierdzić, że jeżeli
zaakceptuje siebie taką jaka jestem, to osiądę na laurach, to przyznam, że to mój szczyt
możliwości, na więcej mnie nie stać. Zaakceptuje siebie i tą mierność, którą reprezentuję. Ale nic
bardziej mylnego. Michael J. Fox powiedział:
" Samoakceptacja to nie rezygnacja. To zrozumienie,
że jest jak jest ale musi być jakiś sposób żeby z tego wyjść."
M.J. Fox powiedział parę mądrych rzeczy, które zapadły mi w pamięć ale przytoczę wam jeszcze
tylko jeden jego cytat:
" Szczęście rośnie kiedy moja akceptacja rośnie, i spada wraz z wzrostem
moich oczekiwań"
Jestem człowiekiem. Jestem kobietą. Nie komputerem. Nie jestem maszyną. Jestem taka jak wy,
a wy takie jak ja. I choć ciężko czasem w to uwierzyć, jestem taka sama jak każdy inny człowiek
na ziemi - jak ci znani i sławni, ci zdolni i piękni, jak ci przeciętni i wyjątkowi. Mam te same
możliwości. To samo ciało. Mój dzień ma tyle samo godzin. Ani minuty więcej.
Większość naszych problemów przeraża nas tym bardziej, że wydaje nam się, że jesteśmy same,
że nie możliwe jest, że ktoś jeszcze tak jak ja zmaga się z wiarą we własne możliwości.
Nie
możliwe, że jest w tym kraju druga taka osoba jak jak, która uważa się za potwora, za brzydule, za
nieudacznika.
Nie może być przecież drugiej tak samotnej osoby jak ja.
Dlaczego tak myślimy?
Bo rozmawiając ze sobą udajemy. Nie przyznajemy się do własnych
potknięć, do niepewności, do strachu, do wątpliwości. Bo co ona sobie o mnie pomyśli? Co nie?
Do tego wszystko oceniamy po okładce, po opakowaniu - ludzi też. Widzimy kogoś i
automatycznie go oceniamy, szufladkujemy, generalizujemy.... choć bardzo nie chcemy by ktoś
nam to robił.
Boimy się własnej wrażliwości. Boimy się otworzyć. I w tej naszej skorupie - cierpimy w samo-narzuconej izolacji.
Nie wierzymy w siebie.
Wstydzimy się same siebie.
Krytykujemy siebie i innych.
Ale to nie nasz
jedyny problem.
Trzmiele to takie małe fruwające owady, często mylone z bąkami. Mają małe skrzydła, są
tłuściutkie i biorąc je pod mikroskop, jak porządny naukowiec, można by stwierdzić, że nie mogą
latać. Są za grube. Przeczą prawom natury. A jednak.
Trzmiele latają, i co by tam jakiś naukowiec
nie stwierdził, nie napisał, czy uznał za fakt, prawda jest taka, że trzmiele latają. I to całkiem nieźle.
Bo nawet biorą pod uwagę wszystkie fakty, możemy nie dojść do prawdy. A to, że ktoś stwierdzi i
uparcie będzie nam wmawiał, że jest niemożliwe, to jego fakt, a prawda może być zupełnie gdzie
indziej.
To co potrafisz, co możesz a czego nie.... to zawsze inni wiedzą najlepiej. Wiedzą jaka jesteś
najlepiej, wiedzą na co cię stać. Znają cię na wylot. Lepiej niż ty sama.... czyż nie?
Pozwalamy innym wmawiać nam jakie jesteśmy. Raz przypiętą plakietkę dumnie nosimy w sercu,
które krwawi.
Pozwalamy innym dyktować warunki, decydować za nas. Pozwalamy innym poniżać się, zaniżać
własną wartość.
Młode dziewczyny, piękne, zgrabne, inteligentne patrzą w lustro i widzą kogoś innego, kogoś
kogo nienawidzą.
Kobiety pozwalają mężczyznom oceniać się, określać swoją wartość.... kiedy facet mówi ci
co masz robić a czego nie, to dopiero pierwszy krok. W tak wielu przypadkach kończy się to
przemocą pod tak wieloma postaciami.
A wszystko to zaczyna się w naszej głowie, kiedy pozwalamy sobie myśleć o sobie źle.
Kiedy
pozwalamy sobie na samokrytykę, i tak bolesną, tak okropną i niesłuszną, że po jakimś czasie
takiego samo traktowania, same wierzymy już tylko w to.
Nie czujemy się warte dobrego
traktowania, nie czujemy się warte delikatności, czułości, szczerości.
Nie czujemy się warte
miłości.
Ktoś kto kocha samego siebie, kto się szanuje, wybacza.... taka osoba nigdy nie pozwoli na to by
drugi człowiek ją zranił słowem czy ręką.
Nasza daleko idąca krytyka, brak szacunku do samej siebie, brak miłości do samej siebie jest
źródłem tak wielu problemów.
Wyobraź sobie świat, w którym wszystkie dzieci dorastają w domu, gdzie jego opiekunowie
szanują siebie nawzajem. Gdzie się wybacza. Gdzie się nie ocenia. Gdzie miłość jest
bezwarunkowa w najgłębszym tego słowa znaczeniu.
Dom, w którym matka uczy córkę tego, że
jest piękna taka jaka jest. Że słowa innych ranią tylko wtedy, kiedy im na to pozwolisz. Gdzie
matka każdego dnia powtarza swojemu dziecku, że jest wartościowe takie jakie jest i zasługuje na
swoje miejsce na tym świecie. Takie jakie jest. Nie zdolniejsze. Nie ładniejsze. Nie grzeczniejsze.
Wyobraź sobie dom, w którym opiekunowie nie mają problemu z poczuciem własnej wartości, z
wiarą we własne możliwości, z samoakceptacją. Wyobraź sobie dom, w którym nikt nie boi się
własnej wrażliwości, płaczu, słabości. Gdzie słowa mają znaczenie.
Widzisz to co ja?
Brak hejtu, brak zazdrości, brak cierpienia. Utopia....
Ale jedno możemy zrobić dziś... ja, ty... każda z was.
Zmieńcie swoje myślenie, zmieńcie swoje podejście do samej siebie. A zmieni się wszystko wokół
was.
Pamiętaj.
Kiedy upadnę, kiedy się uderzę, to mnie boli. Kiedy się skaleczę, to krwawię. Kiedy się oparze, to
mnie piecze. Kiedy jestem zmęczona to marudzę. Tak jak każda z was.
Ale ja wiem, że nie jestem sama. Już nie. Wiem, że to co czuje nie jest wam obce.
Więc przestańcie , tak jak i ja kiedyś, trzymać się kurczowo tego wszystkiego co was ogranicza,
co was powstrzymuje przed czymś lepszym, radośniejszy.
Zamiast uciekać przed wszystkim tym
co o sobie myślicie, zmierzcie się z tym. Zmierzcie się ze sobą, ze swoimi myślami. Odpuście
wszystkie winy i błędy i dajcie sobie drugą szansę. Dziś, jutro, każdego dnia.
Bo nie jesteście jak zaklęte w kamieniu, wszystko można zmienić. Wasz los jest w waszych
rękach. Jak i waszych przyjaciół, dzieci, partnerów, rodziców....
Wspaniałe słowa, dziękuję, są najpiękniejszym podsumowaniem wszystkiego, o czym ostatnio myślałam. "Zmieńcie swoje podejście do samej siebie. A zmieni się wszystko wokół was" ❤🙏
OdpowiedzUsuńDziękuje. Cieszę się , że znajdujesz wattość w tym co piszę.
UsuńMądre przemyślenia tyle że ja mam problem. Cały czas sobie mówię dasz radę , będzie dobrze. Kiedy już coś postanowie to próbuje to wcielić w życie. I tu się pojawia owy problem. Zawsze mi stoi coś na drodze . Zawsze cos sie takiego stanie lub wydarzy ze pokrzyżuja moje plany blokuja mozliwosci. Dlaczego tak sie dzieje???
OdpowiedzUsuńZdarza się, że coś nie idzie zgodnie z naszym planem. Czasem my same się gubimy, tracimy entuzjazm, czasem coś z zewnątrz wpływa na bieg wydarzeń, ale i tak to my decydujemy o naszym życiu. Kiedy znajdujesz kłody pod nogami musisz zachować spokój i znaleźć inną droge albo przeskoczyć ponad. Wiem, że brzmi to wkurzająco, że pewnie pomyślisz, że łatwo mi powiedzieć.... ale taka jest prawda, ludzie szczęśliwi, spełnienie, to ci którzey umieją szukać. Tego ci życzę z całego serca i siły by wytrwać.
Usuń