56 Miłość




Nie wiem czy jest to typowe dla kobiet naszych czasów, czy mężczyźni też chorują na tę chorobę. Ale wiem jedno- choroba ta sieje wśród nas kobiet spustoszenie. Niszczy nam życie, zdrowie, tłamsi nasze marzenia i aspiracje. Maluje nasz świat na szaro. A najgorsze jest to, że jej symptomy dopadają nas jeszcze zanim zachorujemy. To zaraza która kieruje naszym życie. Nazywa się samotność. 

Od najmłodszych lat definiuje nas to czy jesteśmy popularne, czy chłopcy proszą nas do tańca na potańcówkach, czy ktoś już nas pocałował. Im dalej w las tym gorzej. Robimy wszystko by przyciągnąć do siebie samca, który pomaluje nasz szary świat na różowo. 

Bez partnera czujemy się gorsze, wybrakowane. Jeżeli jesteś sama, znaczy że nie dość ładna, nie dość zgrabna, nie masz poczucia humoru, nieładnie się ubierasz. Generalnie coś jest z tobą nie tak. I to nie tylko to, że jesteś sama. W swoim mniemaniu, jesteś szarą myszką, i tak myślisz, że widzą cię wszyscy. Niby ci wszyscy mówią, że wszystko z tobą OK, ale ty wiesz lepiej, wiesz że tylko tak mówią, żeby ci przykro nie było.

I biorąc to wszystko pod rozwagę, kiedy nadarza się w końcu samiec, nie raz bierzesz co jest, bo przecież na więcej cię nie stać. No bo kim ty niby jesteś.

A jeszcze gorzej jest kiedy po latach szczęścia ( trochę złudnego może ) twój książę albo i ropucha, zostawi cię. Na pewno dla innej, albo dla twojego dobra. Bo przecież nie pasujecie do siebie, zasługujesz na coś więcej, albo po prostu powie ci, że już tego nie czuje, że coś się wypaliło i znajdzie pocieszenie w ramionach innej. Tak wyszło, to niczyja wina. Choć może zdarzyć się w że dojdzie do wymiany zdań i ci wygarnie, że kiepsko gotujesz, nie chodzisz w szpilkach w domu i śpisz we flanelowej piżamie. 

Co ci zostaje? Poczucie że jesteś cholerną porażką i najzwyczajniej w świecie nie zasługujesz na szczęście, na to by ktoś cię kochał. Już na pewno nie taką jaka jesteś.

Ile razy zdarza się, że robimy coś dla tych ropuch, kompletnie zatracają się. Tracimy do siebie szacunek, przekraczamy granice rozsądku robiąc wszystko by został, by dalej był przy tobie, bo przecież bez niego nie istniejesz. I choć by cię zdradzał, bił, nie szanował, pomiatał tobą to i tak zostaniesz. A jak był dobry? Jak traktował cię jak królową a potem odszedł? To przecież twoja wina. Bo robisz wszystko źle. Za mało się starasz.

Wszystko to robisz bo albo boisz się samotności albo jesteś samotna. Samotna w sensie nie sama ze sobą, ale bez chłopa, który określił by twoją wartość.

Jak do tego doszło, że potrzebujesz mężczyzny by poznać swoją wartość?

To przecież jakaś TOTALNA BZDURA, koszmar jakiś, PARANOJA!

Ale przeszłam przez to więc wiem o co chodzi. Wiem jak to jest, kiedy niezależnie od tego co zrobisz, on i tak idzie do innej. Wiem, jak to jest kiedy jako jedyna siedzisz na ławce na szkolnej dyskotece. Kiedy jako jedyna jesteś bez pary. Wiem jakie to uczucie być PORZUCONĄ i jakie to uczucie być SAMOTNĄ. Znam te uczucia, myśli, znam te tragedie. Wiem kiedy świat ci się wali, jak zapadasz się i nic, kompletnie nic nie jest w stanie cię uszczęśliwić. 

I wiem jak się z tego wyleczyć. Bo tego nie da się inaczej określić jak zarazę, która dotyka naszą płeć.

Bo niezelżenie od wszystkiego ZASŁUGUJESZ NA TO BY BYĆ SZCZĘŚLIWĄ, BY BYĆ KOCHANĄ, BY BYĆ SOBĄ. Nie szczuplejszą, mądrzejszą, ładniejszą, zaradniejszą, lepszą w łóżku, w całowaniu, z lepszym poczuciem stylu czy z lepszą rodziną. TAKA JAKA JESTEŚ JESTEŚ WARTOŚCIOWA I NICZEGO CI NIE BRAKUJE POZA JEDNYM- poczuciem własnej wartości.

Poniżej znajdziesz osiem kroków, które pomogą ci się wyleczyć. Ale musisz się wykazać determinacją, odwagą i cierpliwością. Warto, na prawdę warto. Wierze w ciebie!

Iyanla Vanzant, jak zwykle śpieszy mi i wam z pomocą w tym tak skomplikowanym i niezrozumiałym elemencie naszego życia- związku romantycznym z drugą osoba. Według niej, głęboko wierzymy, że wiążąc się z kimś, kiedy czujemy że kogoś kochamy, wydaje nam się, że powodem tego uczucia jest to jaki jest twój partner, że to jego cechy, jego czyny, jego wygląd, jego uczucie wzbudza w nas miłość. Jest to kompletna bzdura. Miłość jest w tobie, a kiedy wiążemy się z drugą osobą to ona uczy nas tego, iż możemy kochać bardziej. I to uczucie rośnie w nas. Mamy go coraz więcej i więcej. I kiedy tracimy tę osobę, kiedy tracimy partnera, na którego przelewałyśmy naszą miłość, czujemy pustkę, nie wiemy co mamy ze sobą zrobić. I nagle te pokłady miłości, niewykorzystane, zamieniają się w morze łez, smutku i żalu. Ogarnia nas totalna beznadzieje. 

I teraz przychodzi moment, kiedy wydaje ci się że potrzebujesz drugiej osoby by czuć się wartościową, szczęśliwą, spełnioną. Iyanla mówi -  LIES - kłamstwa! Nasze poczucie współzależności jest złudne, ale wierzymy w nie bo wszystko nam to powtarza, świat wciska nam to kłamstwo. Prawda jest inna - You are whole and complete on your own! JESTEŚ CAŁOŚCIĄ! Sama w sobie.

Rozstanie nigdy nie jest łatwe. Nigdy nie jest winą jednej strony. 
Rozstania są jednak częścią naszego życia. I jeśli już do niego dochodzi - to znaczy, że coś nie grało, to znaczy, że nie byliście dla siebie odpowiedni lub byliście ze sobą ze złych powodów.
Kochamy w różny sposób, i czasem miłość, którą dajemy lub którą dostajemy jest nie właściwa.

KAŻDA KOBIETA, W TYM I TY,  ZASŁUGUJE BY BYĆ KOCHANĄ W TAKI SPOSÓB, W JAKI PRAGNIE I POTRZEBUJE. ZASŁUGUJESZ BY BYĆ KOCHANĄ TAKA JAKA JESTEŚ. 

Wiedza jednak czy moje słowa nie sprawią, że rozstanie stanie się mniej bolesne czy łatwiejsze.
Ale mając wiedzę i środki, możesz to wykorzystać by iść dalej na przód i odnaleźć się na nowo.

Co możesz zrobić:

1. Trenuj swój umysł. Za każdym razem kiedy przeszłość cię dopada, kiedy myślisz o byłej sympatii, weź głęboki wdech. Wypróbuj tą technikę - biorąc głęboki wdech policz do 5, wstrzymaj oddech licząc do 20, następnie wypuść powietrze licząc znów do pięciu. Powtórz pięć razy. Może pomyślisz, że znów marudzę z tym oddychaniem. Więc posłuchaj. Tlen, który dostarczasz swojemu ciału daje ci życie. Możesz funkcjonować. To najbardziej ludzki a jednocześnie najbardziej duchowy proces, który uaktywnia wszystkie zakamarki naszego organizmu i naszej duchy i umysłu. Kiedy oddychasz we właściwy sposób, kiedy dostarczasz ciału dość tlenu, kwitniesz. To jak włączenie odpowiednich guziczków na urządzeniu. A kiedy skupiasz myśli na tym procesie, jesteś w stanie zepchnąć wszystko na drugi plan i dać sobie spokój i przestrzeń by zebrać siły, by się wyciszyć. Kiedy proces ten trwa parę minut nazywamy go medytacją a ta daje nam wiele pozytywnych cech - obniża poziom złych hormonów ( na przykład kortyzolu) , regeneruje nas, naprawia, aktywuje nasz mózg. 

Więc weź głęboki oddech i pomyśl nie o tym co straciłaś a co masz. Pomyśl sobie - teraz kocham siebie. Czuję moją miłość. Żadnych toksycznych myśli. A kiedy jakaś się wedrze, wróć z powrotem znów skupiając się na oddechu. 

To trening, który wymaga czasu. Ale możesz go wykonać wszędzie nawet w tłumie ludzi, w pracy, przed komputerem, w kolejce, wszędzie. Nie musisz zamykać oczu.

Więc trenuj.

2. Kolejną rzeczą jaką możesz zrobić to danie swoim uczuciom głos. Nie zaprzeczaj, nie duś ich. Bo to powoduje, że kurczowo trzymasz się przeszłości. Kluczem do sukcesu jest danie twoim uczuciom głos jednak nie pozwalaj im, by tobą rządziły. Nie możesz dać się im kontrolować.
Nie dzwoń, nie pisz, nie przypominaj o sobie.  Nie licz na to że wróci do ciebie. NIE DLATEGO, ŻE NIE ZASŁUGUJESZ NA NIEGO. Ale dlatego, że ty zasługujesz na więcej, a on NIE  jest tym czego ty potrzebujesz. Nie jest tym, co jest dla ciebie dobre.

Więc spisz swoje uczucia, daj im głos, nie duś ich, nie wstydź się ich. Zapisanie ich to pierwszy krok by się z nimi uporać.

3. Dlaczego? Odpuść sobie to pytanie, bo choćby tysiąc osób ci odpowiedziało, dalej nie poznasz prawdy. Nie spędzaj setek godzin zastanawiając się dlaczego. To cię nigdzie nie zaprowadzi. Pomyślisz - ALE JA MUSZĘ WIEDZIEĆ. Więc nie, nie musisz. Ta prawda cię nie wyzwoli bo nie jest uniwersalna. Ty masz swoje przekonania i punkt widzenia a on lub ona, ma inne. Nie jest ważne dlaczego, ani kiedy, ważna jesteś ty i na sobie się skup.

4. Złość nie jest dobra. Na siebie czy na niego. Uwolnij się od złości. Jak to zrobić? To nie będzie łatwe ale możliwe. Bądź wdzięczna. Za to czego doświadczyłaś, co poznałaś, czego się dowiedziałaś dzięki temu związkowi. Bądź wdzięczna za czas, który był wam dany. I tyle. Nie dopisuj nic więcej do tego. Po prostu bądź wdzięczna nie myśląc o tym, że już tego nie ma. Bądź też wdzięczna za inne rzeczy, które są w twoim życiu. I skup się na sobie.

5.  Codzienne afirmacje. 

ZABRANIAM SOBIE CHCIEĆ KOGOŚ, KTO NIE CHCE MNIE. 
ZABRANIAM SOBIE PRAGNĄĆ KOGOŚ KTO MNIE NIE PRAGNIE.

KOCHAM SIEBIE I POTRAFIĘ BYĆ SAMA. JESTEM CAŁOŚCIĄ. 

NIE POTRZEBUJE NIKOGO BY POCZUĆ SIĘ WARTOŚCIOWĄ, BO WIEM, ŻE JESTEM WSPANIAŁĄ OSOBĄ, PIĘKNĄ KOBIETĄ, KOCHAJĄCĄ ISTOTĄ.

6. Plany i pasje. Zajmij się życiem . Rób coś, najlepiej coś co kochasz. Zacznij nowe hobby, poznawaj nowe rzeczy, nowych ludzi. I rozmawiaj. O życiu, o miłości, o uczuciach. 
Kiedy stawiasz sobie nowe, ciekawe cele stopniowo twoje myśli i uczucia idą w ich kierunku.

7. Nie użalaj się. Nie narzekaj na swój los, swoje życie. Nie użalaj się nad sobą, nad tym jaka jesteś. Po raz tysięczny powtórzę to co najmądrzejsi powtarzają - to na czym skupiasz myśli, to jest w twoim życiu. To co jest w twojej głowie jest w twoim życiu. To co sobie powtarzasz każdego dnia jest twoją rzeczywistością. Więc czas to zaakceptować, zrewidować to o czym myślisz każdego dnia, zastanowić się na tym, co chcesz w swoim życiu. Czas zmienić myślenie, czas uporządkować ten bałagan w twojej głowie. I po raz tysięczny powiem, że wiem iż to nie jest łatwe. Doskonale to wiem. Ale jeśli każdego dnia, dzień po dniu, będziesz ćwiczyć swoje myśli, to w końcu będzie łatwiej. 

8. Pracuj nad swoim związkiem ze sobą. Szanuj się, kochaj się, dbaj o siebie. Pielęgnuj swoje ciało, duszę, umysł. Rób to świadomie i rób to dla siebie. Nie dla innych. 

Polecam książkę Pokochaj siebie Wayna Dyer'a. I wszystkie książki Brene Brown czy Iyanly Vanzant. Nie wszystko dostępne jest po polsku ale wiele tak. Kiedy czytamy, kiedy poznajemy historie innych, okazuje się, że nie jesteśmy same z naszym cierpieniem, z naszymi wątpliwościami, z naszym strachem, z naszymi uczuciami. 

Nie umniejszam twoich uczuć, twojego cierpienia. Wiem, że twój ból jest realny. Ale nie chce byś cierpiała. Nie chcę być zatracała siebie. Dlatego walczę o ciebie. I chce byś ty też walczyła.

Wszystko jednak sprowadza się do ciebie i tego czy chcesz iść do przodu. Ta sama rzecz wygląda inaczej w zależności od tego w jakim stanie na to patrzysz, z jakiej pozycji, pod jakim kątem. Masz jedno życie, szkoda go na uparcie patrzenie na wszystko przez szare okulary.

Gdziekolwiek jesteś, cokolwiek robisz i jakkolwiek się czujesz, powodzenia.

Szukaj, a znajdziesz swoją ścieżkę, swoje spełnienie, siebie. Szukaj.

Bo samotność nie jest wtedy kiedy zostajesz sama a wtedy kiedy nie masz kogo kochać. 
Więc kochaj siebie. To najlepsza szczepionka na samotność.

Komentarze

  1. Boże jakbym czytała o sobie....:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby jesteśmy inne, a jednak bardzo do siebie podobne...te same emocje, nadzieje, zmartwienia. Wielkie serducho dla ciebie.

      Usuń
  2. Kilka lat temu byłam w (jak mi się wówczas wydawało) idealnym związku.Mój partner nie był super przystojny czy bogaty, ale od momentu kiedy się poznaliśmy powtarzał, że będę jego żoną i codziennie bez żadnego przymusu powtarzał mi jak bardzo mnie kocha. Swoje uczucia okazywał w prostych gestach - trzymał mnie za rękę kiedy jechaliśmy gdzieś autem, zresztą zawsze trzymał mnie za rękę gdy gdziekolwiek wychodziliśmy, jakby bał się mnie stracić... Przez ponad rok czułam się po prostu szczęśliwa, mieszkaliśmy razem i planowaliśmy budowę domu, ślub i dzieci... Aż nagle coś się zmieniło, czułam ciągły niepokój i w końcu okazało się, że ma romans z koleżanką z pracy. Cały mój świat runął. Prosił,bym od razu nas nie skreślała, czułam że jest zagubiony i liczyłam, że się opamięta. Nie mówiłam o niczym moim bliskim, bo jeszcze miałam nadzieję. Po miesiącu jednak coś we mnie pękło i powiedziałam braciom, by pomogli mi przywieźć moje rzeczy do domu. Potem dostałam wgląd do jego rozmów internetowych z jego kochanką, gdzie deklarował, że mnie zabije jeśli się nie wyprowadzę. Byłam wstrząśnięta i choć od tego miesiąca już mało co jadłam, to teraz kompletnie niczego nie mogłam przełknąć. Schudłam 10 kg i... poczułam się świetnie... Postanowiłam sobie, że nie pozwolę by ta życiowa porażka mnie przygniotła. By nie zaprzepaścić efektów tej ekspresowej "diety" zaczęłam ćwiczyć i zdrowo jeść, dzięki czemu bardzo szybko zobaczyłam tego wymierne efekty. Wiele osób mówiło mi, że świetnie wyglądam, ale dla mnie liczyło się tylko to jak ja się czuję ze sobą i to było genialne uczucie. Jakiś czas później pojechałam na rozprawę rozwodową kochanki mojego eks by wspomóc jej męża i do dziś pamiętam wzrok jego prawnika. Spojrzał skonsternowany i zapytał "To Pani? To ja już tu kur.. niczego nie rozumiem". Przeszłam przed moim eks i jego kochanką dumna z siebie, bo byłam nie tylko super laską, ale także silniejsza wewnętrznie niż kiedykolwiek. Ich spojrzenia napawały mnie tylko dumą, dumą z siebie, że potrafię być szczęśliwa sama i nie pozwoliłam sobie poczuć się samotną!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz