31 Przeciętna

Czy wiesz ile jest plemników w jednym wytrysku? Na pewno wiesz ile jest ich potrzebnych do zapłodnienia. Ja, ty, i każdy inny człowiek na ziemi powstał z połączenia jednej komórki jajowej z jednym plemnikiem. 
Jeden, jedyny plemnik. A przy każdym wytrysku w nasieniu znajduje się nawet do 500 milionów plemników. 

Ty jesteś tym jednym z 500 milionów plemników. Twoje narodziny były więc większym wydarzeniem niż wygrana w totka. Urodziłaś się definitywnie nie przeciętna. Więc czemu teraz czujesz się jak najbardziej przeciętna z przeciętnych? 

Bycie nieprzeciętnym łączymy z byciem kimś, kto odniósł sukces. Wróćmy więc do tematu sukcesu. Kim jest osoba, według większości, która odniosła sukces. Jest przede wszystkim sławna. Czyli co? Jest bogata? Nie wszyscy bogaci są sławni. O niektórych nawet w życiu nie słyszałaś. Jest mądra, nieprzeciętnie inteligentna? Nie wszyscy, sławni ludzie są inteligentni. Wybaczcie, ale taka jest prawda. Ma władzę? Władzę kojarzymy z polityką, a czy wszyscy, którzy zajmują się polityką to ludzie sukcesu? Definitywnie nie. Prawda jest taka, że każda z nas jest nieprzeciętna. Każda z nas jest wyjątkowa. Ale do tego jeszcze wrócimy.

Kiedy liście na drzewach pożółkły a powietrze zaczęło pachnieć chłodem, ubrana w długą, seledynową sukienkę i cienki płaszczyk czekałam na Damiana na poznańskim lotnisku. Miał z nami spędzić weekend zanim wróci do siebie i do swoich obowiązków. Jego pobyt w Stanach trwał prawie pięć tygodni i pewna byłam tylko jednego, że jego wizyta nie zakończyła się sukcesem. 
Kiedy rozmawialiśmy przez telefon był spokojny, przyciszony i jakiś taki jak nie on. Cieszyłam się z jego wizyty, choć wiedziałam, że moment nie był ciekawy. Byłam potrzebna w hotelu. Obsługiwaliśmy wielkie wydarzenie z prawie trzema tysiącami uczestników, w hotelu był komplet gości a do tego obsada była osłabiona ze względu na plagę zachorowań na grypę. Ale kiedy powiedział, że przylatuje prosto do Poznania nie było mowy, żebym mu odmówiła. Bardzo chciałam go znów zobaczyć. Zdążyłam się przyzwyczaić do jego obecności, a minęło dokładnie dziesięć tygodni od naszego ostatniego spotkania. 
Uśmiechnięty prawie od ucha do ucha przytulił mnie mocno, ucałował w czoło i chwycił za rękę jak tylko podszedł do mnie w hali przylotów. 
- Cześć Mistrzyni - powiedział patrząc na mnie. Jego głos był wyraźny, męski i żadne urządzenie komunikacyjne nie było w stanie oddać jego barwy. 
- Cześć - powiedziałam patrząc mu swobodnie w oczy. Bez zbędnych słów ruszyliśmy do wyjścia trzymając się za ręce. 

Hania była w hotelu pod okiem mojej bardzo zgranej załogi. Odrabiała lekcje, przynajmniej taką miałam nadzieję, gdyż tego miała zawsze pod dostatkiem. Mieliśmy ją odebrać i pojechać gdzieś na kolację. Jednak na miejscu okazało się, że dwóch pracowników dostało grypy jelitowej, kuchnia miała opóźnienie a sprzęt techniczny w największej z pięciu sali konferencyjnych ciągle szwankował doprowadzając tym parę osób do szewskiej pasji. 
- Damian, potrzebuje dwóch godzin, żeby to ogarnąć. Dam radę, wiem co muszę zrobić, ale potrzebuje dwie godziny - powiedziałam starając się z całych sił brzmieć jak pewna siebie, przekonana o swojej racji pani dyrektor. Chciałam by był ze mnie dumny. 
- Ok. Masz dwie godziny. A ja w tym czasie biorę Hanie na lody. Z obiadem poczekamy na ciebie. 
- Jesteś pewnie, że chcesz wziąć Hanię ze sobą? 
- Jestem. Będziesz się mogła w 100% skupić się na pracy. Jesteśmy po ciebie za dwie godziny. Daj nam kluczyki - wyciągnął rękę w moim kierunku czekając aż włożę w nie kluczyki od mojego auta - Dzięki. Hania! - zawołał w kierunku turlającej się po dywanie mojej latorośli - Ty, ja i lody. Co ty na to? 
- A będziemy też odrabiać lekcje? - Hania zapytała z nadzieją w głosie. 
- Zdecydowanie nie! 
- Jej! I tyle ich widziałam. 

Kawiarnia "Różove" , dwadzieścia minut później. 

Hania z nowym, szmacianym króliczkiem na kolanach pałaszuje ciasto z Bueno wygodnie usadowiona na kanapie w kolorowe łaty. 
- Jak w szkole Hanka? Znajdujesz się jakoś? 
- Tak, mama mówi, że jestem dzielna. Tata nazywa mnie swoja lwicą - mówi Hania trochę niewyraźnie kończąc kolejny kęs ciasta. 
- To cool. A jak szkolny gang? - pyta Damian popijając kawę i wpatrując się z nieskrywanym zainteresowaniem w Hanię. 
- Szkolny gang? - No wiesz, ziomale twoi - wyjaśnia. 
- Damian, mów normalnie. - Ok, ok. To masz jakiś kolegów i koleżanki. 
- Tak, tak jasne. 

Hani odpowiedź jest zwięzła, rzucona na odczep. Damian wpatrując się w Hani buzię zaczyna się zastanawiać, co jest nie tak. 
- Haniu, nie masz chyba nic przeciwko ze ja i twoja mama się przyjaźnimy, co? 
- Nie, nie mam. Bardzo się cieszę, że mama cię ma. Dzięki tobie nie jest smutna. Zawsze po tym, jak rozmawiacie przez telefon jest radosna. Jesteś jej najlepszym przyjacielem, prawda? 
- Nie wiem. Ale cieszyłbym się gdyby tak było. Ale wiesz, mogę być twoim też jeśli chcesz? 
- Możesz? Dzieci mogą się przyjaźnić z dorosłymi? 
- Oczywiście. Przecież przyjaźnisz się z mamą. Sama mówisz, że to twoja najlepsza przyjaciółka. 
- No tak, ale to mama. Z mamą jest inaczej. 
- Możesz mi zaufać. Bardzo mi zależy na tym, by twoja mama była szczęśliwa. I chciałbym, żebyś też była. Mama mówi cały czas, że jesteś dzielna, że świetnie sobie radzisz. Ale chyba coś przed mamą ukrywasz. 
- Skąd wiesz? Powiesz mamie? 
- Nie. Przyjaciele mogą mieć swoje sekrety. Chyba, że ty będziesz jej chciała powiedzieć. 
- Nie mogę.
- Czemu Haniu nie możesz? 
- Mama ma dosyć na głowie. Bardzo jej zależy na tym, żeby w hotelu wszystko było cacy. 
- Cacy? 
- Tak, cacy. Do tego martwi się tatą, rachunkami, tą jej koleżanka, panią Jolą. Ciągle coś ją martwi. I ja wiem, że mama świetnie sobie radzi. I bardzo się stara. Ale kiedy spędzamy razem czas, nie chce jej nic psuć. Więc po prostu się bawimy. I jest super. 
- Haniu, bardzo mądra i kochana z ciebie dziewczynka. Ale mama na pewno bardzo by chciała wiedzieć co dzieje się w twoim życiu. 
- Wiem, i często mnie pyta. Ale za każdym razem kiedy rozmawiamy jakoś tak wychodzi, że po prostu mówię jej wszystko tylko nie to. 
- Ale co to jest to? 
- Chcę by mama myślała, że jestem dzielna. I mądra, i śliczna. Lubie jak mi to powtarza. 
- Haniu ale ty jesteś i mądra, i śliczna, i odważna na pewno też. 
- No właśnie nie jestem. 
- Skąd ci to przyszło do głowy? 
- Ja może mam tylko siedem lat, ale chodzę już do szkoły. I dużo wiem. 
- Na pewno Haniu. 
- Ale nie jestem mądra. Dziewczyny u mnie w klasie umieją już pisać i czytać, literują wszystkie słowa i pięknie rysują. Jestem najgorsza w klasie. 
- Haniu ale ty też sobie świetnie radzisz. Do szkoły się chodzi, żeby się uczyć a nie chwalić tym co już umiesz. 
- Ja wiem, ale nie rozumiesz. Ja muszę dużo ćwiczyć, żeby się czegoś nauczyć. I dalej mi nie wszystko wychodzi. A one nie popełniają błędów. 
- Każdy popełnia błędy. Błędów nie popełnia tylko ten co nic nie robi. 
- Damian, ale ty dalej nie rozumiesz o co mi chodzi. Ja po prostu się nie wyróżniam. I waśnie o to chodzi. Ja nie zazdroszczę Kamili czy Sarze. Po prostu wiem, że ja nie jestem taka wyjątkowa. Jestem tylko Hania. Tylko Hania. Zwykła dziewczynka. Nie jakaś mądra, czy zdolna, czy ładna. A już na pewno nie odważna. 

Damian milczy przez chwilę patrząc prosto na Hanię, pogrążony w myślach. Hania kończy swoja porcję ciasta. Mieli iść na lody ale Hani tak się spodobało to miejsce, że właśnie tu postanowili podnieść sobie poziom cukru. 

- Damian, nie patrz tak. Nie martw się. Ja dam sobie radę. Po prostu czasem jest mi smutno, bo czuję się taka przeciętna. Do tego dziewczyny mówią, że wyglądam bardziej jak chłopiec niż dziewczynka, bo nie noszę spódniczek ani żadnych ozdób. 
- Haniu, posłuchaj mnie teraz uważnie. Nigdy, ale to nigdy nie porównuj się z innymi dziećmi. Mama i tata zawsze będą cie chwalić, zawsze będziesz dla nich naj. Ale ty sama musisz wiedzieć jak wartościową osobą jesteś. 
- Ale... ale skąd mam to wiedzieć? 
- Przede wszystkim popełniaj błędy. Ale musisz się na nich uczyć. Jak raz się oparzysz parą z czajnika już więcej nie będziesz zbliżać do niej rak. Najwięksi ludzie tego świata, ci co wynaleźli samoloty, telefon czy prąd, oni popełnili tysiące błędów zanim im się powiodło. 
- Naprawdę? 
- Naprawdę. I wiesz co jeszcze? 
- Co? 
- Największą sztuka jest się nie poddać. Jeśli raz ci nie wyjdzie, drugi, trzeci, to nie jest znak, że masz zrezygnować. Nie wolno się poddawać. Nigdy. Jeśli tego się nauczysz, jeśli nie będziesz się poddawać, nawet kiedy jest ci ciężko, nawet jeśli wydaje ci się, że innym wszystko przychodzi łatwiej,to będzie oznaka, że jesteś własnie wyjątkowa.
 - Ja się nie poddaję. Uczę się, ale nie tak szybko jak inni. 
- I właśnie dlatego nie jesteś przecięta. A co do tego, że niby jesteś brzydka, to większej głupoty nie słyszałem. Wiesz, że ja nie lubię czekolady? 
- Jak można nie lubić czekolady? Przecież jest pyszna. To najlepsza rzecz na świecie! 
- No nie lubię. Ale to nie znaczy, że czekolada jest nie dobra, rozumiesz o co mi chodzi? 
- Że każdy może sam zdecydować czy lubi czekoladę czy nie? 
- Tak, bo każdy jest inny. I mamy prawo mieć swoje zdanie. I mimo, że nasze ciała są tak samo zbudowane, mamy te same kubki smakowe na języku, tak samo zbudowane oczy, to widzimy i czujemy wszystko inaczej. Inaczej nie znaczy gorzej. 
- Ale czy to znaczy, że dla jednych jestem brzydka a dla innych jestem ładna?
- Haniu to znaczy, że ludzie będą cię oceniać całe życie. I ich opinia nie zawsze będzie szczera. Mogą być zazdrośni, mogą mieć zły dzień, mogą się źle czuć. 
- To skąd mam wiedzieć, jaka jest prawda? 
- Stąd - mówi Damian pokazując na Hani głowę - i stąd - pokazując na jej serce. 
- Nie rozumiem... - mówi Hania, lekko zrezygnowana. 
- Chodzi o to Haniu, że sama musisz znaleźć w sobie piękno, swoją wartość. Musisz wiedzieć, czy dobrze się traktujesz, czy jesteś dobra do innych, czy jesteś wdzięczna za to co masz, czy cieszysz się szczęściem innych czy zazdrościsz. Bądź dobra, bądź najlepsza jaka potrafisz być, ucz się pilnie w szkole i po za nią i nie pozwól by brzydkie słowa innych zaśmiecały ci głowę. 
- To znaczy, że sama decyduje czy jestem piękna czy nie? 
- Tak. Dokładnie tak. Bo tylko twoje zdanie powinno się liczyć tak na prawdę. Nie potrzebujesz innych by wiedzieć, że jesteś piękna. Bo jesteś, prawda? 
- Nie chodzę w sukienkach, bo są nie wygodne. Mam ciągle związane włosy, bo mi wpadają do oczu. Ale mam swojej mamy oczy, i usta, i taty rysy twarzy. Staram się. Biegam, jem warzywa i owoce, dużo śpię. Pomagam mamie i tacie. Bardzo ich kocham. Dbam o innych. I używam magicznych słów, których mnie rodzice nauczyli: proszę, dziękuje, dzień dobry. Uczę się, dużo czytam z mamą i sama też. Powoli, ale czytam. Ale kiedy patrzę w lustro, widzę siebie i słowa koleżanek i innych. 
- Musisz znać swoją wartość. Jesteś piękna Haniu, i musisz o tym pamiętać. Cały czas. Nigdy nie patrz na siebie przez oczy i opinie innych. I choć jesteś dziewczyną jakich wiele to nie jesteś i nigdy nie będziesz przeciętna. Bo jesteś wyjątkowa i niepowtarzalna, jak płatek śniegu. 
- Jak płatek śniegu? 
- Jak płatek śniegu. Nie znajdziesz dwóch takich samych.

Hania uśmiecha się  patrząc Damianowi prosto w oczy. I choć może nie wszystko zrozumiała, z tego co Damian jej powiedział, to wie najważniejsze. To jej decyzja jak będzie się czuć.

Kiedy wrócili do hotelu, Hania padła mamie w ramiona i mocno ją uściskała. Zdziwiona Gosia spojrzała pytająco na Damiana. Ten tylko wzruszył ramionami. Patrzał w milczeniu na dwie cudowne dziewczyny, którym życie dało się we znaki. Wiedział, że jedna to córka, którą zawsze chciał mieć, a druga, to kobieta w której zaczyna się zakochiwać. I to go przerażało jak niewiele rzeczy na świecie. 


Przeciętność, to koszmarne poczucie, że jesteś zwykła, taka jak miliony innych do ciebie podobnych, to uczucie, które niszczy cię od środka i nie pozwala cieszyć się życiem. 

Patrzysz na siebie i oceniasz się patrząc na siebie przez pryzmat oceny innych. Nie możesz być przecież piękna, wyjątkowa, warta wszystkiego co w życiu najlepsze skoro nie masz idealnej pracy, figury, pełnego konta w banku i mężczyzn, którzy cię adorują. Patrzysz na siebie przez pryzmat tego co masz, gdzie pracujesz. Skoro siedzisz na kasie w supermarkecie albo robisz coś, co nie sprawia, że świat jest lepszy, wydaje ci się, że jesteś gorsza? Tak jest, prawda? 

Kiedy widzisz zgrabną kobietę ubraną w drogie ciuchy, z przystojnym mężczyzną przy boku to co czujesz? Że jesteś podobna? 

Nigdy nie porównuj się z innymi, nie pozwól by zdanie innych ludzi było twoim zdaniem o sobie samej.

MUSISZ ZNAĆ SWOJĄ WARTOŚĆ. 

MUSISZ JĄ BUDOWAĆ. KAŻDEGO DNIA, BĘDĄC NAJLEPSZĄ WERSJĄ SIEBIE. 

Zbyt małe znaczenie, bądź żadne, nadajemy małym rzeczom. A to drobiazgi, małe, malutkie elementy budują wielkie rzeczy. Nasze pojęcie, tego co jest wyjątkowe, sprowadza się do przyziemnych, mało znaczących oznak, zazwyczaj tylko tych rzucających się przy pierwszym spojrzeniu. Kasa, ubranie, wygląd, dom, praca. 

A matka, która robi wszystko by samotnie wychować dzieci, nie jest wyjątkowa? A kobieta, która każdego dnia myśli o tym by wykonać wszystko ze swojej listy "do zrobienia", która jest niejednokrotnie dłuższa i bardziej skomplikowana, niż dyrektora banku. To ona nie jest wyjątkowa? Tylko dlatego, że nie obraca miliardami złotych? I, że za swoją pracę nie dostaje ani centa? 
A kobieta, która sprzedaje się za pieniądze, by zdobyć pieniądze na operacje matki? Czy ta, która opiekuje się niedołężną sąsiadką albo pracuje jako wolontariuszka w hospicjum? Te kobiety nie są wyjątkowe? 

Posłuchaj mnie więc. Nie jesteś przeciętna. Nigdy nie byłaś i nie będziesz. Uważasz się za taką, gdyż zdanie innych i zdanie telewizji czy gazet jest dla ciebie ważniejsze niż twoje własne. 

Zapracuj na własną opinie. To codzienne ćwiczenie, jak ćwiczenie mięśnia - wypracuj więc go ! Bądź najlepszą wersją siebie. Nie koniecznie szczuplejszą. Bardziej wykształconą, na dobrym stanowisku. Nie musisz być w związku z mężczyzną, by wiedzieć, że jesteś warta grzechu.

MUSISZ ZNAĆ SWOJĄ WARTOŚĆ. I KIEDY JĄ BĘDZIESZ ZNAĆ, NIGDY NIE POZWÓL, BY KTOŚ TRAKTOWAŁ CIĘ NIŻEJ NIŻ TO NA CO ZASŁUGUJESZ. 

Wymagaj szacunku wobec siebie. Zacznij wymagać go najpierw od samej siebie. A potem od innych. Stań przed lustrem i spójrz na siebie swoimi oczami. Swoimi własnymi. I zobacz nie tylko kształty jakie masz czy kolor włosów, skóry, oczu. Zobacz całą siebie. To co w środku i to co na zewnątrz. 

WYRZUĆ ŚMIECI Z GŁOWY. 
BĄDŹ NAJLEPSZĄ WERSJĄ SIEBIE. 

JESTEŚ WYJĄTKOWA. 
JESTEŚ MISTRZYNIĄ. 

W SERCU. W GŁOWIE. I W LUSTRZE TEŻ. 

Szukaj... nigdy nie przestawaj szukać. Nawet jak już znajdziesz. 

Ps. Miliony, niestety, dziewczynek, nastolatek i kobiet na całym świecie czuje się przeciętnie, albo nawet mniej niż przeciętnie, czasem mniej niż zero. Zadają sobie pytanie, patrzą w lustro i ich odpowiedź jest negatywna.

Mamy wyprane mózgi przez sztuczne, nierealne obrazy z gazet, telewizji i Internetu. Każda "gwiazda" jest komputerowo poprawiana, a makijaż może zrobić z nas zupełnie inne kobiety- ale do nas to nie dociera, i same odbieramy sobie szanse na szczęście.  

Najgorsze jest to, że same pod sobą i kobietami dookoła nas kopiemy dołki. Jesteśmy przecież wszystkie piękne, wyjątkowe, tylko same siebie nie doceniamy, a szukamy tego u innych. A jeżeli nas nie doceniają, znaczy że nie jesteśmy nic warte. 

Pamiętaj! JESTEŚ SWOIM NAJWIĘKSZYM WROGIEM. 

Więc zrób sobie sama pranie mózgu, swoje własne, i powtarzaj sobie codziennie jak wyjątkowa jesteś.

Ja w to wierze, wierze w ciebie!

Zrób dziś coś dla mnie - powiedz jednej z kobiet, które znasz, a która wiesz, że czuje się jak szara myszka, jak wyjątkowa jest i przęśli jej ten tekst!

Całą historię Gosi i Damiana znajdziesz w książce MISTRZNI. Zebrałam ją w całość, dodałam coś do smaku i już.
Pamiętaj, że kupując książkę, wspierasz rozwój bloga i powstawanie kolejnych, inspirujących opowieści.
Podoba ci się to co pisze? Możesz mi się odwdzięczyć polecając bloga dalej!


Komentarze

  1. Wpis jak modlitwa wielu kobiet zaraz po przebudzeniu i chwilę przed zaśnięciem.....

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogę śmiało powiedzieć, że przez 90% mojego dotychczasowego życia czułam się jak szara, nikomu nie potrzebna myszka... Dopiero od niedawna zaczęłam zauważać w sobie siłę, potencjał i moc... Zaczynam przyznawać sama przed sobą, że jestem kimś wyjątkowym (próbuje przy tym zagłuszać w swojej głowie wyuczony głos, że przecież tak nie wypada o sobie mówić, że to przejaw samolubstwa...), uczę się siebie każdego dnia. Poznaję siebie i coraz bardziej podoba mi się ta nowa, "pewna siebie", albo lepiej "świadoma siebie" kobieta. Coraz mniej przeglądam się w oczach innych osób, żeby potwierdzić swoją wartość. I coraz bardziej cieszy mnie to�� Ten blog to moje odkrycie. Staram się wykrasc codziennie choć 10 minut, żeby poczytać i się pozytywnie naładować ��Dzięki Gosiu ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś wyjątkowa! Nigdy nie daj sobie powiedzieć, że jest inaczej. Dziękuje i polecam się na przyszłość. Cudnego!

      Usuń
  3. Twój blog zmienia moje myślenie o sobie, dziekuje pisz jak najwięcej :) gdybym ja tą wiedze posiadała z 10 lat temu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba! Żebym ja miała te wiedzę jako nastolatka.... ale nie żaluje niczego. Bo doszłam tu gdzie jestem i jestem z siebie dumna. Ty też bądź dumna z siebie! Nigdy nie jest za późno! Powodzenia :)

      Usuń
  4. Szkoda że tak późno w jesieni życia trafiłam na ten blog ....Gdyby to było 20lat wcześniej gdy studiowałam moje życie potoczyłoby się inaczej,innych wyborów bym dokonała ...teraz już za późno ..ale przyda się by siebie tolerować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie jest za późno. Ja też nie wiedziałam tego wiele lat temu i podjęłam wiele złych decyzji. Ale wybacz sobie to co było i zacznij czytać o kobietach, które odmieniły swoje życie w twoim wieku. Jeśli one mogły, i ty możesz. Uwierz. Zacznij działać. Trzymam kciuki, z całego serca życzę ci jak najlepiej.

      Usuń
  5. Wstaje rano I od razu szukam Twoich tekstow,a jak zasypiam robie to samo :)
    Twoje teksty daja mi bardzo duzo do myslenia :) pozytywnego myslenia.
    Dziekuje I czekam na wiecej 💚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za cudowne słowa. Będzie więcej. Ja się dopiero rozkręcam :)

      Usuń

Prześlij komentarz