29 Sukces

Konfucjusz , jak i potem Henry Ford powtarzał za nim, że to co sama sobie powtarzasz, że umiesz zrobić, czy nie umiesz, to masz racje w każdym przypadku. Jeśli powiesz sobie, że umiesz być świetną matką, umiesz wspiąć się na najwyższe drzewo w sadzie, umiesz napisać książkę czy zostać bizneswoman roku to UMIESZ. Powtarzanie sobie w kółko, że czegoś nie dasz rady zrobić, że czegoś nie potrafisz zrobić, nie ma KOMPLETNIE SENSU! 

Jakiś czas temu zainspirował mnie taki gościu na FB. Link podesłała mi moja przyjaciółka z Londynu. Nazywa się Richard Wilkins. Mądry facet, dobrze po sześćdziesiątce, w modnych dżinsach z dziurami, kowbojskim kapeluszu i ze sporym bagażem doświadczeń. Nauczyłam się od niego dwóch rzeczy. 

Pierwsza. Bardzo popularna wśród ludzi, których my nazywamy ludźmi sukcesu, powtarzana przez Richarda Bransona, Toma Bilyeu, Donalda Trumpa, Oprah Winfrey i wielu wielu innych. CHRZANIĆ to! Chrzanić wszystkich, którzy mówią, że to nie dla ciebie. CHRZANIĆ ludzi, którzy twierdzą, że nie wypada. CHRZANIĆ krytykę ludzi, którzy wciskają ci swoją niekonstruktywną krytykę i zazdroszczą. OLAĆ TYCH tych, którzy w ciebie nie wierzą, którzy podkładają ci kłody pod nogi. Po prostu ich wszystkich p........! 

Druga. Wilkins bardzo dosadnie i zrozumiale zobrazował ją na przykładzie maszyny do robienia kiełbasy. Tak jest, do robienia kiełbasy. Jeśli z jednej strony włożysz gówno, do otworu gdzie wkłada się materiał na kiełbaski, to z drugiej nie wyjdzie ci piękna, pachnąca parówka. Wyjdzie ci gówniana, śmierdząca papka. Jeśli zaś wsadzisz tam dobrej jakości, dobrze wyselekcjonowane mięsko ze świnki hodowanej w zdrowych, naturalnych warunkach to efekt końcowy, będzie przepyszny. 

 Generalnie, jeśli nie przemawia do ciebie przykład z kiełbasą, powiem to bardziej dosadnie. 

Jeśli wkładasz sobie do głowy gówno, jeśli pozwalasz je sobie dokładać każdego dnia, i jest to jedyne co znasz, jedyne co w twojej głowie gości, to nie licz, że twoje życie będzie usłane różami. 

Każdy ma swoją wizję, tego co to sukces, tego co to znaczy coś w życiu osiągnąć. Ci, którzy kasy nie mają, dla nich sukces to pełne konto, samochody, domek letniskowy w Malibu. Ale tak na prawdę nie chodzi w sukcesie o pieniądze. One są tylko sposobem, dzięki któremu możemy robić to co sprawia nam przyjemność i jednocześnie są czymś, co często zyskujemy robiąc coś z przekonaniem, pasją, uczuciem. 

Dwa miesiące wcześniej...

Mój pierwszy dzień w pracy to była totalna katastrofa. Tak samo zresztą jak i drugi, trzeci i czwarty. Sobota była piątym dniem wyzwania którego się podjęłam. Kiedy wieczorem dotarłam do domu, z śpiącą prawie na stojąco Hanią, byłam wykończona, zestresowana do granic wytrzymałości i totalnie załamana. Położyłam moją dzielną córeczkę, która radziła sobie w szkole tysiąc razy lepiej niż ja w pracy, i z kieliszkiem czerwonego wina rozkleiłam się w fotelu. Drugi raz w ciągu paru miesięcy płakałam jak dziecko. Nic nie szło mi tak jak sobie to zaplanowałam. Co ja gadam, nie było mowy o realizowaniu żadnego planu bo pomimo tego iż moja lista zadań była jasna, dosłownie co piętnaście minut coś się waliło. Pracownicy mnie nie cierpieli. Nie wiedzieli skąd się tam wzięłam ani jakim cudem dostałam tę pracę, ale czuli, że nie dostałam tej pracy za nieskazitelne CV i wybitne osiągnięcia. Nie akceptowali mnie i nie pomagali mi. Nie widzieli we mnie swojego przywódcy i wcale się im nie dziwiłam. 
Poległam na całej linij. Nie wiem jak mogłam pomyśleć, że dam sobie radę! Czułam się jakby ziemia usuwała mi się spod stóp. Mój świat to była jedna wielka niewiadoma. Wszystkie pewne i stałe rzeczy w moim życiu zostawiłam za sobą w poszukiwaniu... no właśnie, w poszukiwaniu czego? Jaka ja byłam głupia. Głupia, głupia, głupia! Postanowiłam od razu zadzwonić do Damiana i powiedzieć mu, że rezygnuje. Musi znaleźć kogoś na moje miejsce zanim jego hotel zbankrutuje pod moimi rządami. Zebrałam się w sobie, chwyciłam za telefon i wybrałam jego numer.

- Gośka! Co tam? Masz wyczucie. Właśnie jestem w Amsterdamie. Przesiadka. Za godzinę mam kolejny lot. Lece do brata na dwa tygodnie. Potrzebuje mojej pomocy także to była szybka decyzja. Gosia, jesteś tam? - słuchałam go czując łzy napływające mi do oczu. 

Nie mogłam znaleźć słów. Jego głos mnie rozbrajał. Tęskniłam za nim. Ja jego ramionami i za jego pocałunkiem. Ale nie wiedziałam co mam powiedzieć. Więc po prostu zaczęłam płakać.

- Gośka, głuptasie. Przecież ty jesteś Wonder Woman. Skąd te łzy ? - zapytał z czułością w głosie. - Ja się do tego nie nadaje. Oni mnie nie cierpią. Musisz mnie zwolnić bo ci hotel zbankrutuje! - powiedziałam rycząc do słuchawki jak mała dziewczynka. 
- Gosia, ile ty masz lat. Posłuchaj się! Oni mnie nie lubią? Jak w podstawówce! - Proszę Damian, nie praw mi swoich mądrości. Po prostu daj mi odejść. 
- Gosia, spokojnie. Po kolei. Co jest nie tak. Z czym sobie nie radzisz? 
- Z wszystkim! Nie wyrabiam się z niczym. Nie mam kiedy się w cokolwiek wdrożyć, bo ciągle coś się wali co wymaga mojej uwagi. To nie jest dla mnie. Nie mam ani doświadczenia ani umiejętności by to robić.
- Ty nie masz robić tam wszystkiego. To nie twoje zadanie. Gosia, zastanów się, w czym jesteś najlepsza? - pyta śmiejąc się lekko. 
- W niczym... - odpowiadam szorstko. 
- Gówno prawda. W czym jesteś najlepsza? Czym mi zaimponowałaś? Co podziwiał w tobie twój mąż? 
- Jestem dobrą organizatorką - odpowiadam po dłuższej chwili.
- Umiem różne rzeczy dograć logistycznie i sprawić, że wszystko idzie tak jak trzeba. Ale to dotyczy tylko marketingu a tu mam zupełnie inne zadania! - krzyczę trochę wściekła. Nie wiem czy na niego, bardziej na siebie. Ale nie potrafię opanować emocji. 
- Nie kochanie, nie dotyczy to tylko marketingu. Potrafisz zarządzać zasobami i ludźmi tak, że osiągasz zamierzony cel. Potrafisz być przywódcą. I tego oczekują moi pracownicy, że ktoś nimi pokieruje. A ty pewnie wlazłaś tam z tą twoją miną cierpiętnicy, z wymalowanym na twarzy zwątpieniem, z przekonaniem że jesteś złą osobą w zły miejscu. I czego oczekiwałaś z takim nastawieniem? Cudu? 
- Damian, kiedy ty to mówisz to takie proste się wydaje. Ale rzeczywistość mnie przytłacza i nie daję rady - mówię trochę spokojniejsza.
- Dasz, jeśli w to uwierzysz. Gosia, daj sobie szansę. Bądź przywódcą. Rób to w czym jesteś dobra. Poznaj załogę i rozdziel zadania. Rozbieraj wszystko na części pierwsze, zobacz jak co działa i zrób to co robisz zawsze kiedy nad czymś pracujesz. Tym mnie urzekłaś od samego początku. 
- Niby co masz na myśli? 
- Twoje serce. Jak pracujesz to robisz to nie dlatego, że chcesz zarobić, nie dlatego, że musisz ale dlatego, że ma to dla ciebie sens i dlatego, że sprawia ci to frajdę. Kiedy już się wdrożysz i włożysz w to swoje serducho wszystko będzie chodzić jak w zegarku. A wiesz czemu?
- Czemu?
- Przecież wiesz... 
- Nie drocz się ze mną - ucinam jego żartobliwy ton.
- Nie droczę. Powiedz, i to szybko, zanim mi samolot spierdoli. 
- Dobra, dobra. Bo jestem Mistrzynią - mówię cicho, z lekką wstydliwością. 
- Nie słyszałem... - mówi z tym swoim uśmieszkiem. 
- Damian, daj spokój - mówię proszącym głosem, nie czuję się dziś jak żadna Mistrzyni. 
- Nie słyszałem... - nie daje za wygraną.
- Kurwa, no - poddaję się jego słowom, jego zaraźliwemu entuzjazmowi i krzyczę, jak wtedy na moście - bo jestem Mistrzynią Swojego Życia! 
- To rozumiem - nie widzę go, ale wiem że szeroko się teraz uśmiecha - Na razie mała. Widzimy się jak wrócę.
- Pa. Dziękuję Damian... - zaczynam, ale on już tego nie słyszy. Rozłączył się. 

Jak zawsze oczywiście, Damian miał rację. Posłuchałam go. Przestałam myśleć o sobie. O tym, że nie nadaję się do tej pracy. Przestałam skupiać się na swoich wątpliwościach. Całą niedzielę powtarzałam sobie słowa mocy, słuchałam wywiadów z wielkimi Mistrzyniami na You Tube i zaczęłam czytać książki, które przysłał mi Damian. Pierwszego dnia w pracy dostałam je kurierem, ale nie miałam nawet czasu otworzyć żadnej z nich. Zaczęłam od Simona Sineka. I dostałam kopa adrenaliny. Wręcz nie mogłam doczekać się kiedy pójdę w poniedziałek do pracy. 

Z Hanią spędziłyśmy całe popołudnie w zoo i na obiedzie w jej ulubionej pizzerii. Byłyśmy razem, była piękna pogoda, a ja szykowałam się do walki. Do walki, którą musiałam wygrać. Jeżeli nie dla siebie to dla Hani. Chciałam, żeby miała z kogo brać przykład. Bardzo chciałam, być nim dla niej. W końcu była moją córeczką. Dziewczynką, która miała świat u swoich stóp. Nie tak jak ja. Musiałam zrobić wszystko, by jej życie było inne niż moje, by nie musiała wszystkiego uczyć się od podstaw na błędach, które bolałyby ją przez wiele lat. Chciałam dać jej wybór. By mogła żyć tak jak będzie chciała i by mogła szukać tego czego w życiu pragnie. By mogła szukać... 

Zdjęcie : Monika Olszewska - MonQa- fotografia amatorska. 

Modelka - Weronika Zawadzka



Co roku Forbes publikuje listę 100 najbogatszych. Mamy ją w wersji polskiej, w wersji europejskiej, amerykańskiej, światowej. Mamy listę najbardziej wpływowych, najpiękniejszych, najzamożniejszych. Przeglądamy fejsa każdego dnia. Patrzymy na życie innych, sławnych. Na celebrytów w ich modnych strojach, nowoczesnych chałupach na ich zagranicznych wojażach. I co wtedy czujemy?! Fajnie, że im się udało? Czy może czujemy w sobie zazdrość, czujemy że jesteśmy niżej od nich, że nasz poziom i ich się nie pokrywa? Miałaś tak czasem? 
Myślisz sobie: chciałabym pojechać na Malediwy, zobaczyć wschód słońca na jednej z najpiękniejszych plaży na świecie? A może stanąć na Empire State Building i strzelić sobie selfie? Może marzysz, żeby stanąć na scenie i zobaczyć u swoich stóp tłumy? Zostać kulinarnym specem, założyć własną firmę albo polecieć w kosmos? 

Każdy ma marzenia. Jednak większość z nas stawia znak równości przy marzenie = niemożliwe. Nie wierzymy w siebie. Nie wierzymy w to, że świat jest dla nas, że stoi otworem. Skupiamy się na naszych ograniczeniach. Na tym czego nam brak. Boimy się ryzyka. Boimy się tego czego nie znamy. Tak zostaliśmy wychowani. Szkoła pozbawiła nas złudzeń, społeczeństwo utwierdziło w negatywnych przekonaniach. Skończyć szkołę, dostać pracę, założyć rodzinę i zdechnąć. Najlepiej w dzień przejścia na emeryturę. Powtarzamy jak to mówi Wilkins - negative script - wyuczony scenariusz, utarte teksty zasłyszane miliony razy od rodziców, nauczycieli, rówieśników, które podcinają nam skrzydła i przybijają mocno do nijakości.

60% Polaków nie chwyciło w zeszłym roku za książkę. Pozostałe 30% czyta Harlekiny lub chwyta za książkę w święta i na wakacjach. Zostaje może z 10% tych, którzy czytają tak na prawdę. Zapytasz czemu to jest takie ważne? Ja chcesz kurwa mać przerwać ten ciąg powtarzania tego samego całe życie? Albert Einstein twierdził, że największym szaleństwem jest robić w kółko tą samą czynność i oczekiwać innych rezultatów. Cuda się nie zdarzają. Nie obudzisz się kiedyś w innym łóżku i nie zaczniesz żyć innym życiem. Chyba że zaczniesz inaczej żyć, złamiesz swoją rutynę i zaczniesz oczekiwać innych rezultatów. 

Oto moje 10 zasad, które wierzę, że doprowadzą mnie na szczyt. 

Pamiętaj! To co dla mnie oznacza szczyt marzeń i spełnienie nie musi oznaczać tego samego dla ciebie! Sukces nie ma jednej nalepki. Szukaj! Szukaj tego, co będzie nim dla ciebie. Szukaj, to moje ulubione słowo. 
Uwielbiam szukać! 

1. Wytrwałość. Nie poddaję się. To że mi dziś nie wyszło, nie znaczy że to koniec. Idę dalej. Od razu. Nie robię przerwy. Nie mówię sobie, od poniedziałku. Walczę dalej! 

2. Pozytywne myślenie. Każdego dnia powtarzam sobie : Jestem nie do zatrzymania! Potrafię! Jestem tego warta! Nie zaśmiecam głowy, nie wkładam sobie gówna, które może mnie powstrzymać przed osiągnięciem tego co niemożliwe.

3. Jasno określaj swoje cele. Wiem czego pragnę. Dokładnie wiem co chcę osiągnąć. Te cele się zmieniają, dochodzą nowe. Ale mój dziennik pomaga mi to ogarnąć. W pracy mam przed sobą korkową tablicę na której wiszą moje cele i ulubione cytaty ( kiedyś wrzucę fotę na insta). 

4. Nie martw się i działaj pomimo strachu - Martwienie się czymś, udręczanie, zwłaszcza kiedy martwisz się na zapas nie ma sensu. To samo dotyczy strachu. Czasami boimy się czegoś co chcemy czy musimy zrobić, myślimy o tym, spędza to nam sen z powiek. Ale to nie ma żadnego sensu. Nic to nie zmieni. Kompletnie nic. Wilkins powtarza, by cieszyć się czymś na zapas, bo to ma sens. Nawet jeżeli się nie ziści, to nie ma znaczenia. Dało ci to już radość. 

5. Nie wstydź się swoich pragnień - nie jedna z nas się hamuje. Bo nie wypada, bo coś tam. Sama wiesz najlepiej, czemu boisz się głośno powiedzieć czego pragniesz. Ja się nie wstydzę. Zasługuje w życiu na wszytko co najlepsze. Ty też!

6. Bądź wdzięczna. Ciesz się tym co masz, ciesz się każdą chwilą, tą chwilą. Nie czekaj aż coś się zmieni, aż coś się stanie. Szczęście jest stanem umysłu. To twoja decyzja. 

7. Pierdol krytykę i opinie innych - Nigdy nie pozwól by zwątpienie i zaściankowość innych powstrzymała cię przed życiem, jakiego pragniesz. Nie ma znaczenia czy masz. 15 czy 60 lat. Masz prawo do tego być się realizować, by mieć swoje upodobania, swoje poglądy, swoje zdanie. Komuś się nie podoba? Niech się pierdoli! 

8. Ucz się każdego dnia - zamknij się na chwilę i podsłuchaj. Znajdź kogoś, kto jest mądrzejszy od ciebie, kto osiągnął to czego ty pragniesz i słuchaj. Ucz się od innych. Czytaj. Słuchaj. I znów czytaj. Nie ma znaczenia, że skończyłaś zawodówkę, czy jesteś po doktoracie. Słuchaj. Czytaj. Obserwuj. Ucz się każdego dnia. 

9. Bądź świadoma. Myśl. Daj sobie chociaż piętnaście minut każdego dnia. Bądź sama ze sobą, chociażby to miało być na kiblu, to daj sobie czas. Nie ma znaczenia czy wokół ciebie są tysiące ludzi. Wyłącz się na chwilę. Medytuj. Myśl. Bądź świadoma i świadomie idź przez życie. 

10. Kochaj. Ludzi, świat, siebie. Kochaj całą sobą. Kochaj każdego dnia. Kiedy kochasz, nie możesz nienawidzić ani krytykować. Więc kochaj! 

Kiedy rozmawiam z dziewczynami, kobietami które są niezadowolone z własnego życia, z jakiegoś aspektu tego życia, pierwsza reakcja na moje słowa to zawsze obrona. Wymówki. Bo ja nie mam kiedy, bo tobie jest łatwiej, ja mam dzieci, dom, dziadków do opieki. Tworzenie wymówek to coś w czym jesteś świetna. A wymówi, to nic innego jak kłamstwa, które sama sobie powtarzasz. Te słowa piszę z pełnym przekonaniem i wiarą, że mają sens. Nie wątpię ani w to co piszę ani w to, że w moich słowach jest prawda. To twoja decyzja, czy wejdziesz na ścieżkę, którą pójdziesz wraz ze mną w kierunku sukcesu i spełnienia czy zostaniesz w swoim bezpiecznym miejscu, ze swoimi wymówkami, ze swoimi porażkami i gównem w głowie. 

TWOJA DECYZJA. TO JAK? Idziemy? 

Ps. Ten temat będę kontynuować w następnym tekście "Przeciętna". Zapraszam 6 listopada!

Komentarze

  1. Gosia podrzuc te swoje ulubione cytaty, chętnie bym się z nimi zapoznała. Powiedz mi jeszcze od jakiej książki zacząć budowanie siebie na nowo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, ulubione cytaty mam pozapisywane w moim dzienniku, część z nich znajdziesz na moim instagramie. No i w moich tekstach! Od czego zacząć? Chyba bardziej właśnie od dziennika i przemyśleń. Dla mnie początek wędrówki to był Alchemik, potem, po wielu latach to było wiele książek na raz... rewolucyjny Sekret, Pokochaj siebie czy potęga podświadomości. Nowa Ziemia Eckharta Tolle, książki Iyanly Vanzant i wiele innych. Wszystkie moje inspiracje znajdziesz z zakładce Książki Mistrzyni. Jakby co odzywaj się na mail lub FB :) Cudnego!

      Usuń
  2. Twój blog jest rewelacyjny. Trafiłam na niego w odpowiednim momencie, na życiowym zakręcie. Bardzo mnie inspiruje do pracy nad sobą, a Twoje rady po prostu bezcenne. Niesamowicie mi pomaga uporać się z tym, co przyniosło mi życie. Dziękuję :) Prowadzenie dziennika to naprawdę oczyszczająca czynność, rzeczywiście pomaga. Pozdrawiam. Też Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się , że ze mną jesteś! Ciesze się , że czerpiesz inspirację, dziękuje za dobre słowa,bardzo ci dziękuje!!! serducho dla ciebie!

      Usuń

Prześlij komentarz