24 Wytrwałość

Wiele lat temu, po bardzo krótko trwającym haju wywołanym zdobyciem upragnionej pracy w korporacji, znalazłam się w sytuacji gdzie żadna z możliwych dróg nie była ani dobra ani łatwa. 
Tak przynajmniej mi się wydawało. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy z tego, że droga nie musi być łatwa. To ja muszę być wytrwała by nią podążać.

Korporacja nie była miejscem dla mnie. Czułam się jak jedna z miliona. Bez znaczenia. Bez celu. Nie ważne było moje wynagrodzenie. Nie ważne były przywileje, które dawała mi praca. Ja każdego dnia czułam się jakbym szła do piekła. Wstawałam z niechęcią. Popołudniami narzekałam na współpracowników, przełożonego, drogę do pracy, korki. Wszystko co się dało. 
Nie myślałam, że odejdę. Karol nie wypowiadał się głośno na ten temat, po prostu słuchał z niekończącą się cierpliwością. Nic nie mówił, ale ja wiedziałam, że liczy na mnie. Sam właśnie rozkręcał swoją firmę, która pochłonęła jego oszczędności. Właściwie to ja nas chwilowo utrzymywałam. Nie planowaliśmy Hani. Nie rozmawialiśmy o dzieciach, ale też nie dbaliśmy specjalnie o zabezpieczenie za każdy razem. Kiedy okazało się, że jestem w ciąży, czułam się najszczęśliwsza na świecie. Karol też. Mogłam spokojnie odejść z pracy i zająć się wiciem naszego wspólnego gniazdka. 

Firma Karola zaczynała świetnie prosperować. Projekty, którymi zaczął się zajmować były coraz poważniejsze. W grę wchodziły coraz większe pieniądze. Kiedy Hania się urodziła, byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Widziałam w oczach Karola, że pokochał swoją córkę od pierwszego wejrzenia. Jednak po paru tygodniach wszystko zaczęło się zmieniać.
Karol zaczął więcej pracować, wyjeżdżać. A ja coraz częściej byłam sama. W nieskazitelnie czystym domu zaczynałam się czuć dziwnie. Samotnie. Hania była kochanym dzieckiem, ale jak każde dziecko miała swoje humory. Przesypiała całe noce za to w dzień nie spała prawie wcale. Byłam oszołomiona całą tą nową sytuacją. Nagle moje życie bardzo zwolniło. Stało się spokojniejsze, bardziej przyziemne. Karol opowiadał mi każdego dnia o „wielkim świecie” a ja jemu o moim malutkim skraweczku, z którego nigdzie się nie ruszałam. Zaczęłam się zastanawiać co będzie potem. Jak ma wyglądać moje życie? Mam być kurą domową? Mamą na pełen etat?

Nie widziałam się w tej roli. Za namową Karola zaczęłam myśleć o własnej firmie.

- Chyba nie chcesz wrócić do firmy, co? Hania musiałaby być całymi dniami w żłobku - Karol zapytał mnie pewnego wieczoru kiedy siedzieliśmy przytuleni na kanapie, oglądając jakiś film. Następnego dnia miał wyjechać na parę dni do Krakowa.
- Nie, na pewno tam nie wrócę - odparłam z przekonaniem.
- To co chcesz robić? W czym jesteś dobra? - zapytał nie odrywając wzroku od telewizora.
- Nie wiem. Nie mam jakiś wybitnych umiejętności.
- Guzik prawda. A te projekty, które robiłaś na studiach? - rzucił niespodziewanie, odwracając się w moim kierunku, patrząc na mnie intensywnie.
- Projekty? Chodzi ci o te z kursów marketingowych?
- No, właśnie te.
- Trafiłam tam przez przypadek. To były zajęcia z dofinansowaniem z Unii. Poszłam na nie bo obiecałam znajomemu.
- No i? Ale podobały ci się z tego co mówiłaś.
- Tak, ale to była tylko taka zabawa. Nigdy nie myślałam o tym poważnie. Nie mam tak naprawdę pojęcia ani o marketingu ani o reklamie.
- Pojęcie zawsze możesz zdobyć. A zdolności i predyspozycje masz na bank. Widziałem te projekty, są świetne. Patrzysz na wszystko jakby z innej perspektywy i potrafisz coś sprzedać bardzo efektywnie. W każdej z twoich pracach zaczynałaś od trafionych w dziesiątkę powodów, dlaczego ktoś ma dany produkt kupić i dlaczego go ktoś stworzył. Dopiero potem był sam produkt.
- Zawsze wydawało mi się ważne, to dlaczego ktoś coś robi. Dopiero potem co robi i jak.
 - Dlatego to zawód dla ciebie. Zastanów się nad tym Gosiu. Mogłabyś pracować z domu. Mogłabyś to godzić z wychowaniem Hani. Ja postaram się cię wspierać a obowiązki jakoś podzielimy.
- Mówisz poważnie? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Jak najbardziej. Wierzę w ciebie.
- Dziękuje ci Karol. Nie masz pojęcia ile to dla mnie znaczy.

I naprawdę znaczyło to dla mnie bardzo dużo. Jego słowa były jak zapałka, po których zaczęłam płonąć od środka. Zainspirował mnie. Czułam w sobie chęć działania. Jednak żadne z nas nie zdawało sobie sprawy z tego, że tak zapalę się do pracy. W ciągu pół roku przeczytałam chyba ze sto książek. Każdą wolną chwilę poświęciłam na czytanie. A kiedy nie mogłam czytać, słuchałam. Książek, rozmów, wywiadów. O tym jak prowadzić kampanie reklamowe, o środkach masowego przekazu, o nowoczesnych rozwiązaniach i technikach. Nie miałam dosyć. Miałam łeb jak sklep. Wszystko to robiłam z jednym celem w głowie - własna działalność. Moja własna firma. Prosperująca, zarabiająca, rozwijająca się. Pragnęłam tego tak mocno, iż nie wyobrażałam sobie, że może mi się nie udać. Mój cel był wyraźny i godny wszystkich wyrzeczeń. Nagle moje spokojne, monotonne dni stały się ekscytujące. Samo planowanie dawało mi kopa. Wiedziałam czego chce. I wreszcie przyszedł ten dzień. I mój entuzjazm zanikł na chwilę. Trwało to może miesiąc. Może dwa. Moje oczekiwania i cele nie zostały od razu zrealizowane co mnie lekko podłamało.
Ale nie traciłam celu z oczu. Szłam dalej do przodu.
Godziłam prowadzenie domu, wychowywanie Hani z próbami pozyskania klientów.

Pierwszy podpisany kontrakt na niewielką promocję nowego komisu samochodowego świętowałam z butelką szampana i pizzą na wynos gdyż byłam sama. Karol znów wyjechał, tym razem do stolicy. Byłam z siebie dumna, kiedy na końcu roku okazało się, że firma zaczyna przynosić zyski. Karol zaczął mnie jednak trochę przygaszać. Chciał żebym zwolniła. Twierdził, że nie jesteśmy w stanie oboje pracować pełną parą. Nie odpuściłam. Nie wyobrażałam sobie robić tego na pół gwizdka. Kochałam swoją prace i nie miałam zamiaru jej porzucać.


Zdjęcie: freepik.com


Ktoś, kto odnosi sukces osobom postronnym może wydawać się jak szczęściarz. Gwiazda, której się udało. Ale w życiu nic się nie udaje. Każdy sukces to efekt czyjejś wieloletniej niekiedy, a nawet całożyciowej pracy nad sobą i nad tym co się robi. 

Sukces to skutek wytrwałości, powtarzania jednej czynności tak długo aż się ją robi perfekcyjnie. Według Malcolma Gladwell’a dopiero 10 000 godzin gwarantuje robienie czegoś na poziomie profesjonalnym. 
Nie starczy jednego dnia pójść na siłownię, pobiegać trochę na bieżni, popodnosić ciężary czy choćby jeden dzień obyć się bez słodkości. Sylwetki wysportowanych osób to godziny spędzone każdego tygodnia na ćwiczeniach fizycznych. Po jednym dniu nie zobaczysz żadnych efektów. Ale jeśli będziesz wytrwała. Powtórzysz czynność jednego dnia, potem drugiego, trzeciego to jest szansa, że osiągniesz swój cel. 

Jak to zrobić? 

Poprzez : 

Samodyscyplinę - Wszyscy ci najlepsi, którzy osiągali swoje cele robili to dlatego, że sami sobie stawiali poprzeczkę wyżej niż inni by tego oczekiwali. Nie dla poklasku, ale dla siebie. Więc chciej być lepszą. Każdego dnia mobilizuj się do działania. 
  
Pasję -  Najlepsze rezultaty osiąga się robiąc coś co się kocha. Coś co sprawia przyjemność, co spędza ci sen z powiek ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Steve Jobs nigdy nie stworzył by takiego Apple gdyby nie wierzył w to co robi, gdyby nie było to częścią jego samego. Przykładów jak on jest wiele. Iyanla Vanzant mówi " If you don't like what you are doing, run for your life!" Bój się o swoje życie, jeśli nie lubisz tego co robisz. Simon Sinek mówi, że nasze prace nas zabijają.  I ja się z nim zgadzam.

Niespuszczanie oczu z celu - wizualizację - kiedy codziennie, dzień w dzień masz obraz tego czego pragniesz przed oczami, to nie ma chuja we wsi ( za przeproszeniem)  - przyjdzie dzień, że marzenie stanie się rzeczywistością. A kiedy i jak zależy od ciebie tylko i wyłącznie. Ale musisz ćwiczyć swoje myśli, i każdego dnia, bez wyjątku mieć swoje marzenie przed oczami, i choćby najmniejszymi krokami, ale musisz iść w jego stronę.

Praca nad sobą - nic się samo nie dzieje. CZYTAJ! 10 minut dziennie to jedna książka miesięcznie a dwanaście w ciągu roku. Nie powiesz mi, że nie znajdziesz 10 minut dziennie! Nie uwierzę ci. Są też audiobooki, nagrania na YouTube. Internet jest źródłem, z którego możesz korzystać nie tylko by poczytać o ploteczkach, zamówić coś na allegro czy  przeglądać fejsa. I ja tych czynności nie krytykuje. Ale musisz wiedzieć co jest dla ciebie ważne a co ważniejsze. Jeśli nie masz w życiu tego o czym pragniesz, znaczy że poświęcasz temu zbyt mało czasu. 

Ruch - a nie siedzenie na dupie przed ekranem. - Małe kroczki, malutkie. Każdego dnia podejmujesz setki decyzji. Nie musisz zaraz zacząć podejmować wszystkie właściwe. Bo to nie możliwe. Ale zacznij. Małe zmiany. Małe nawyki, które Pozwolą ci osiągnąć to czego pragniesz.

Najważniejsze ze wszystkich, nie poddawaj się. Nigdy!

Jak coś nie pójdzie po twojej myśli, nie traktuj tego jak porażkę, jak koniec świata. Wyciągnij wnioski, potraktuj to jak lekcję. I zacznij od nowa.

WYTRWAŁOŚĆ

Kiedy czujesz że dopada cię zwątpienie, policz 5 ... 4 ... 3 ... 2 ...1 i działaj.

Przeanalizuj swoje cele, zapisz je w swoim dzienniku, zastanów się DLACZEGO TEGO PRAGNIESZ? DLACZEGO CHCESZ TO ROBIĆ? DLACZEGO CHCESZ TAK ŻYĆ?

Zawsze zacznij od znalezienia powodu, który tobą kieruje. 

I nie mów sobie POWINNAM COŚ ZMIENIĆ..... POWINNAM SCHUDNĄĆ.... POWINNAM BARDZIEJ O SIEBIE DBAĆ .... POWINNAM CZYTAĆ....

NIE POWINNAŚ 

MUSISZ

Nikt nie ma w życiu tego co powinien, ale tego co musi mieć!!!

Jeżeli czujesz, że musisz, to jest twoja amunicja do działania, twoje paliwo.

 BĄDŹ CIERPLIWA!

Wszyscy chcemy wszystko mieć tu i teraz. Ale to tak nie działa. Jeżeli chcesz by twoja przyszłość wyglądała inaczej, zastanów się co musisz zrobić teraz. To co jest w twoim życiu obecne, to skutek tego jakie decyzje podjęłaś w przeszłości. Więc zacznij budować swoją przyszłość dziś!

Jeśli twój cel nie będzie dość wyraźny, dość spójny i widoczny w swoich myślach, to twoje wymówki będą. Ona zawsze znajdą sposób, żeby zatruć ci myśli. Nie daj się im!


Swoje oczekiwania, zamień w docenienie tego co jest. Nie patrz na to czego nie masz. Nie skupiaj na tym myśli. 

BĄDŹ WDZIĘCZNA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

KAŻDEGO DNIA DZIĘKUJ, BO MASZ ZA CO.
NAWET W NAJGORSZEJ SYTUACJI.
NAWET W NAJGORSZYM MOMENCIE SWOJEGO ŻYCIA, MASZ COŚ ZA CO MOŻESZ BYĆ WDZIĘCZNA. CHWYĆ SIĘ TEGO!
I ZACZNIJ DZIAŁAĆ.

WSZYSTKO JEST MOŻLIWE! 

Komentarze

  1. Brakowało mi od wielu miesięcy motywacji. Żeby w liceum wciąż być dobrą uczennicą, żeby wciąż nieść ludziom radość. Czułam się wypalona i bezsilna. Dzięki Tobie znów odzyskałam tą siłę. Dziękuję! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo. Twoje zadowolenie jest moją inspirqcją. Dziękuje Mistrzyni!

      Usuń

Prześlij komentarz