163 Kocham to co robię - Anna Lucińska
Zdjęcie : Marta Wojtal
Anna Lucińska to kobieta, która by być niezależną, wolną, i móc samej o sobie decydować, bardzo wcześnie zaczęła walczyć o swoje marzenia. Będąc świadomą tego, że może zostać odrzucona, ona nie poddawała się tylko dążyła wytrwale do celu. I dziś robi to co kocha. A jak mówi Marc Anthony, jeśli robisz to co kochasz, nie przepracujesz w życiu ani jednego dnia.
Anna to kobieta bardzo
pozytywna, uśmiechnięta, która jest świadoma tego, że życie to ciągła nauka,
której ona pragnie. Uczy się, rozwija, doskonali. Ciągle jej mało. Pracuje w
show biznesie, a pomimo tego jest przyjacielska, pozytywna, bardzo ciepła, a
największą inspiracją są dla niej ludzie. Jest pewna siebie, ale jednocześnie
skromna. Nie wstydzi się łez, swojej wrażliwości i nie buduje przeszkód. Ona je obala, by koniec
końców osiągnąć cel. Ta bardzo świadoma, przedsiębiorcza kobieta, którą wy
pewnie znacie z ekranów telewizorów ( "Na dobre i na złe",
"Dzień dobry Polsko") , nie znalazła się tam po prostu pewnego dnia.
Zgodziła się porozmawiać ze mną na temat swojej pasji i tego, jak to się
wszystko zaczęło. Zapraszam. Bo największą inspiracją są kobiety, które pomimo
strachu, wątpliwości - ryzykują i sięgają po najwyższe cele.
Zdjęcie: Grzegorz Krysztowiak
Strona Internetowa : http://annalucinska.pl/
Co jest Twoją pasją?
Moją pasją są na pewno
ludzie. I jedzenie ( śmiech ). Z wykształcenia jestem aktorką, ale zdecydowanie
wolę prowadzić programy. Mam bezpośredni kontakt z ludźmi, mogę ich poznać,
porozmawiać z nimi. Na planie też się poznaje ludzi, natomiast odgrywa się
jakoś rolę. A kiedy prowadzę jakiś program, to wtedy poznaje się ludzi tak od
serca, a ja mogę być sobą. I sam fakt, że mogę komuś pomoc, jak na przykład
prowadząc "Zaskocz mnie, sprawia, że czuję się wspaniale. Mogę być z
ludźmi, z nimi rozmawiać, im pomagać. Ja tego nie nazywam pracą, to czysta
przyjemność.
Jak to się wszystko
zaczęło.
Moje życie jest dość
burzliwe. Robiłam już wiele rzeczy w swoim życiu. Pracowałam w sklepie z
antykami, roznosiłam ulotki, pracowałam jako kelnerka. A moja przygoda z
telewizją, i z tą pasją zaczęła się od tego, że ja zawsze chciałam być
niezależna i zarabiać własne pieniądze. I mając 15 lat, zebrałam dwie koleżanki
ze szkoły, zgłosiłyśmy się do firmy
budowlanej u nas w Ożarowie Mazowieckim, tam gdzie się wychowywałam i
zaczęłyśmy roznosić ulotki. Jednak stwierdziłyśmy, że to żmudna praca, nikt nie
podziękuje, jest ciężko, trzeba się prosić. Więc zdobyłam gazetę, i zobaczyłam,
że jest nabór do agencji modelek. Nie mam co prawda wzrostu, ale stwierdziłam
że muszę spróbować. Z koleżankami poszłyśmy na casting do trzech różnych
agencji.
Powiedziano mi, że mogę
się nadawać na foto modelkę. Ale muszę mieć taką sesję zdjęciową, która
kosztuje 1000,00 PLN.
Poprosiłam rodziców, by
dali mi te pieniądze. Mogłam dzięki nim spełnić swoje marzenia. Tata powiedział,
że nie ma mowy. Tysiąc złotych to bardzo dużo pieniędzy. Oczywiście jeśli tej
agencji tak zależy, żeby zapłacić za mnie z góry a później odbiorą sobie te
pieniądze, kiedy już coś przez nich zarobię, to jak najbardziej. Ale inaczej
nie ma mowy. Moje marzenia się załamały, stwierdziłam, że rodzice mnie nie
kochają i tak dalej. Ale ta agencja się po dwóch tygodniach odezwała i
faktycznie tak zrobili. Tak to się zaczęło. Poszłam na pierwszy telewizyjny
casting do reklamy i wygrałam. Kiedy stanęłam na planie wiedziałam, że to moje
miejsce. Wcześniej myślałam o studiowaniu historii, ale nauczycielem być nie
chciałam, na wykopaliska jeździć też nie chciałam. I kiedy stanęłam na tym
planie wiedziałam, że to jest to.
To co robisz jest twoją
pasją, ale czy masz chwile zwątpienia?
Oczywiście, że tak. Cały
czas. To jest dosyć duża presja, show biznes jest bezwzględny. Ostatnio
usłyszałam, że jestem za bardzo pozytywna i za bardzo uśmiechnięta, a Polacy
tego nie lubią. Trochę się załamałam. Jeśli wszyscy są smutni to ja też mam być?
No nie. Zdarzają się takie momenty, że idę na casting, zależy mi bardzo żeby
dostać jakaś rolę a jej nie dostaje. Człowiek się wtedy zastanawia, czy to jest
to miejsce, czy dobrze robię. To specyficzny zawód. Nigdy nie wiadomo, czy
będzie praca, czy jej nie będzie.
Koleżanka mi ostatnio
powiedziała, że mnie podziwia, za to, że właśnie żyję w takiej wiecznej
niepewności. Ona woli mieć stałą pracę i pensję co miesiąc. Wie wtedy na co ją
stać. Ale ja jednak wole mój sposób na życie, bo nawet jak się pracuje w
jakiejś korporacji, nigdy nie wiesz kiedy cię zwolnią. Nie ma czegoś takiego
jak stabilizacja. Nie lubię tego słowa. Stabilny to można mieć kręgosłup, albo
niestabilny kiedy dysk wypadnie. A życie jest tak zmienne, nieobliczalne,
nieprzewidywalne, że nikt nie wie co będzie jutro.
Jak sobie radzisz z tymi
chwilami zwątpienia?
Musze się wypłakać.
Zamykam się wtedy w domu i robię sobie dzień piżamowy. Albo spotykam się ze
znajomymi, na lampkę wina, pogaduchy, kino. Trzeba się wygadać. Koleżanki zawsze
mi humor poprawią.
A jak zbierasz się po
takim dniu piżamowym w domu?
Ja jestem bardzo pozytywną
osobą. Zawsze. I staram się tym zarażać ludzi. Ale są dni kiedy mam gorszy nastrój.
I wtedy muszę go przeczekać. Wiem, że następnego dnia będzie lepiej. Czasem
staram się po prostu uśmiechnąć, zrobić sam gest, i to automatycznie poprawia
humor. Są na to badania.
Ewentualnie mogę pojechać
do McDonalda i się najeść ( śmiech ).
Co cię inspiruje?
Ludzie! Widzę jak każdy
jest inny i jak każdy jest ważny. Łatwo jest myśleć tylko o sobie, swoich
problemach. A trudniej posłuchać drugiej osoby, wysłuchać czyjejś historii. I
właśnie ludzie mnie tym inspirują. Tym, że każdy inaczej odbiera rzeczywistość.
Jedzenie też mnie
inspiruje, bardzo pozytywnie na mnie wpływa. I podróże. Uwielbiam podróżować.
Wszystkie pieniądze jakie zarabiam wydaje na podróże i jedzenie. Wyjeżdżam,
poznaje ludzi, miejsca. To niesamowite! I jak latam i patrzę w chmury, jestem
kilometry nad ziemią zamknięta w puszce, to myślę o tym co ludzie osiągnęli. Mamy takie możliwości teraz, to niesamowite i
to mnie inspiruje. I właśnie w samolocie mam największą wenę i często piszę na
serwetkach o swoich pomysłach, planach, marzeniach.
Ulubiona potrawa jak
mówimy o jedzeniu?
Makarony! Wszystkie, byle
nie z rybami.
Ulubione doświadczenie?
Takie najbardziej znaczące? Wspomnienie, do którego często wracasz?
Dużo tego jest, i
zastanawiam się co wybrać. Chyba mój wyjazd do Stanów. Moje marzenie, taka
pierwsza podróż w nieznane. Miałam wtedy 21 lat. Ludzie mnie wtedy cudownie
odebrali. Zakochałam się w Stanach, w tym optymizmie, śmiechu, dystansie do
siebie. Podróż życia tak naprawdę. Dużo się tam nauczyłam. Przeżynam w Stanach najlepsze
lata, jak na razie. To jakich ludzi poznałam, czego doświadczyłam, co
zobaczyłam, to jest nieprzeliczalne na żadne pieniądze,
Za co jesteś w życiu
najbardziej wdzięczna?
Za możliwości, za
szczęście, za życie. Za to, że mogę tego wszystkiego doświadczać.
Motto życiowe?
Żyj jakbyś miał umrzeć
jutro, ucz się jakbyś miał żyć wiecznie - Gandhi Mahatma.
Co czytasz?
Czytam bardzo dużo,
głównie książki o energii, o rozwoju duchowym, osobistym.
Ulubiony autor?
Eckart Tolle.
Jak wygląda twoja poranna
rutyna?
Wszystko zależy czy tego
dnia pracuje czy nie. Jeżeli pracuje to wstaje o 6 rano, pierwsze kroki kieruje
do kuchni i tam sobie robię zieloną herbatę, jest dużo lepsza niż kawa. Potem
prysznic, myje zęby, jadę na plan. Pracuje na planie cały dzień, myję się i idę
spać. Jeżeli nie ma planu zdjęciowego, to wstaje o 9, dużo spotykam się ze
znajomymi. Cały wolny czas zawsze spędzam z przyjaciółmi.
Co robisz chwilę przed
snem?
Niestety sprawdzam
telefon, który mam trochę przyklejony do ręki. Ale staram się wyciszyć, włączam
medytacje, muzykę relaksacyjną, przeglądam Instagram znajomych. Jeżeli nie
jestem bardzo śpiąca, to czytam.
Na co brak ci czasu?
Na naukę. Bardzo bym
chciała nauczyć się francuskiego. Ostatnio zakochałam się też w pianinie. Chciałabym
nauczyć się dobrze grać, ale na to jest potrzebny czas.
Jak ładujesz baterie?
Na wyjazdach. Czasem
wystarczy, że zmienię miasto, to już odpoczywam, nabieram dystansu. Kiedy
wyjeżdżam z Warszawy i jestem w innym miejscu, to staram się wyjść do lasu.
Natura totalnie mnie oczyszcza. I słońce.
Co w ludziach lubisz
najbardziej?
Różnorodność. To, że każdy
jest inny, ma różne doświadczenia. I to, że ludzie potrafią się jednoczyć. Niby każdy jest sobie wilkiem, ale
jednak jak wydarza się coś trudnego, potrafimy się zjednoczyć i zdziałać bardzo
dużo. Tak naprawdę wszystko zależy tylko od nas. Cenię też to, że każdy z nas
ma inną energię, i moc, z której nie każdy z nas zdaje sobie sprawę.
Czego nie znosisz?
Obłudy i ignorancji.
Plany, marzenia? Do czego
dążysz?
Dążę do tego by mieć swoją
firmę, coś swojego. Taki plan B. Telewizja jest specyficzna. Nie chcę tu
pracować do 50-tki. Nie lubię się prosić, i nie chciałabym żeby praca w show biznesie
to było moje jedyne zajęcie. Chciałabym mieć swoja firmę, rozwijać swoją pasje,
prowadzić własną restaurację. Wiem, że to ciężki biznes, ale marzy mi się moja
własna restauracja. I bardzo chcę zobaczyć zorzę polarną!
Zdjęcie: Marta Wojtal
Wszystko jest w naszych
rękach. Nie możemy iść ślepo za tłumem. Bo wtedy nie będziemy robić tego, co
sprawia nam radość. Tego co kochamy. A bez tego nie ma prawdziwego sukcesu. Bez
tego nie ma szczęścia.
Wiele kobiet rezygnuje z
marzeń. Wiele daje sobie spokój z mrzonkami z dzieciństwa. Wydaje nam się, że
świat jest pełen ograniczeń. Ale tak naprawdę, ograniczenia tworzymy przede
wszystkim same. Zamiast uwierzyć, że
niemożliwe nie istnieje, kurczowo trzymamy się naszego "pozornego"
komfortu, dajemy się wodzić naszej podświadomości za nos.
A możemy przecież tak jak
Anna Lucińska, wziąć sprawy w swoje ręce i zawalczyć o spełnienie naszych
marzeń. Pomimo wszelkich wątpliwości, przeciwwskazań i niesprzyjających
warunków. Pomimo wszystko. Nic samo się nie dzieje. Żeby coś osiągnąć, żeby żyć
życiem, które chcesz, musisz najpierw wstać z kanapy i uwierzyć. Niemożliwe nie
istnieje, i kobiety jak Anna, pokazują, że wszystko zależy od nas samych.
Kobiety marzą o niezależności i na nią zasługują, ale nikt nam jej nie
zaoferuje na złotej tacy.
Zdjęcie: Marta Wojtal
Komentarze
Prześlij komentarz