110 Intymność



Ostatniego dnia przed moim wyjazdem ze Stanów, Kamil musiał wrócić do pracy. To Sara spędziła ze mną ostatnie moje godziny w Wielkim Jabłku.

Prowadzili razem firmę, pracowali ramię w ramię, byli razem całymi dniami. Ale kiedy się na nich patrzało, widziało się miłość i pożądanie pomimo tych lat, które mieli by się sobą nacieszyć. 
Kiedy Kamil wychodził rano na spotkanie, Sara żegnała go w drzwiach z kubkiem kawy i uśmiechem na ustach. Nie tracili siebie z pola widzenia. To był piękny widok.

- Do zobaczenia Gośka. Następnym razem przyjedź z Hanią - powiedział ociągając się w progu.
- Tak zrobie! Dziękuje. Za wszystko.
- Cała przyjemność po mojej stronie.

Spakowana, gotowa do odlotu chciałam przed wyjazdem zrobić coś jeszcze, coś o czym zawsze marzyłam odkąd obejrzałam Bezsenność w Seattle. Chciałam stanąć na Empire State Building.

Sara spakowała moje bagaże do bagażnika swojego czerwonego SUVa i zawiozła mnie tam. Kiedy byłyśmy na górze, zaparło mi dech w piersiach. Kocham naturę i uważam, że nie ma nic piękniejszego niż natura. Jednak patrząc na Nowy York z góry, widać ile człowiek przez te wszystkie lata stworzył. Nie do wiary, że kiedyś siedzieliśmy na drzewach. Ewolucja to cudowna rzecz. Umiemy tworzyć, mamy niesamowitą wyobraźnię. Potrafimy stawiać miasta jak to. Ale
potrafimy też je burzyć. Potrafimy ranić.

- Piękny widok, prawda? - zwraca się do mnie Sara.
- Tak. Cudowny, ale tobie pewnie już się opatrzył przez tyle lat, co?
- Nie. Jakoś nie. Pomimo tego, że przeżyłam tu tak wiele złych chwil, dalej jest to moje miasto, moje miejsce na ziemi.
- Każdy nosi swój krzyż jak to mówimy w Polsce.
- Tak, Polacy mają w sobie coś z mentalności męczennika. Ale ja nie użalam się nad sobą. Nie wspominam starych czasów, nie wypominam innym, że mnie źle traktowali. To nic mi nie da. Wręcz przeciwnie, odbierze mi spokój i szacunek jaki mam do siebie. Nie zamierzam nikogo nienawidzić. Nie zamierzam też nigdy rozpamiętywać przeszłości, bo jej już nie zmienię. Ale mam wpływ na to co dziś, co będzie jutro i tego się trzymam - mówi spokojnie Sara patrząc z uśmiechem na ustach na skąpane w słońcu miasto.

- Sama trochę przeżyłam i chyba właśnie najtrudniej wybaczyć. Przede wszystkim sobie.
- Wiem. Ale nienawiść zżera nas od środka, pochłania mnóstwo energii. A teraz choć, na lotnisku przy kawie dokończymy te rozmowę bo strasznie dziś wieje, po za tym to nie temat na Empire State - bierze mnie pod ramię i ciągnie w kierunku widny, z dala od ludzi, z dala od tych widoków.

Kiedy siedziałyśmy z kubkami w dłoniach przy jednym ze stolików na nowojorskim lotnisku, Sara patrzyła na mnie z ciepłem i wyrozumiałością.

- Mogę zapytać jak to zrobiłaś? Jak powiedziałaś stop? Byłaś taka młoda. Miałaś przekichane dzieciństwo. Twoi rodzice robili karierę, a ty byłaś sama ze swoimi problemami. Nie miałaś wsparcia z żadnej strony. A patrząc na ciebie dziś wydaje się, że nic cię złego w życiu nie spotkało. Masz taki spokój w sobie.
- To spokój, którego latami się uczyłam. Jak sama wiesz, nic nie dostaje się na tacy. Na wszystko trzeba zapracować, ale nie koniecznie chodząc do pracy, o czym większość z nas zapomina. Zapominamy o tym, że praca nad sobą i nad związkami w naszym życiu, jest dużo ważniejsza od tej, do której chodzić by zarobić na życie.
- Ale jak do tego doszłaś? Do tego momentu, w którym zamiast użalać się nad sobą, zaczęłaś walczyć o siebie?
- Miałam wtedy 20 lat. W koledżu miało być lepiej. Ale nie było. Całą szkołę średnią byłam pośmiewiskiem. Gruba. Pryszczata. Z wielkimi cyckami i krzywymi zębami. Jak mogłam czuć się wartościowa, wyglądając w ten sposób? Te pytania zadawałam sobie cały dzień. Od rana do wieczora. Patrząc w lustro nie widziałam siebie ale potwora, za którego wszyscy mnie mieli. Moi rodzicie starali się z całych sił dać mi to, czego sami nie mieli. Ale mi nie były potrzebne pieniądze tylko miłość i akceptacja. Tego nie mogli mi dać. Oni sami czuli się gorsi od otaczających ich białych ludzi sukcesu. Cokolwiek zrobili, zawsze było za mało. Nie potrafili być dumni z siebie. Ani ze mnie. Choć świetnie się uczyłam i czytałam dużo książek, to nigdy nie czułam się w ich oczach mądra ani dość dobra. Ale mój aha moment wydarzył się niedługo po moich dwudziestych urodzinach. Siedziałam nad notatkami w kawiarni z miską lodów  bakaliowych przed sobą. Wyobraź sobie taką sytuacje. Bezdomna, starsza kobieta w okropnych łachmanach siedziała pod stacją na przeciwko. Nie widziałam co miała napisane na kartonie, ale ludzie raczej nie wrzucali jej nawet parszywych drobnych do kubka po kawie, który stał przy jej nogach. A ona siedziała i czytała książkę, co jakiś czas podnosząc twarz do słońca. I była uśmiechnięta. Taka spokojna i pogodzona ze światem. Już prawie odchodziłam, kiedy zobaczyłam pewnego mężczyznę, który wrzucił jej do kubka zwinięty banknot i postawił przed nią kawę. Uśmiechnął się i odszedł. A ona podziękowała mu i siedziała dalej. A ja nie mogłam przestać na nią patrzeć. Jakiś czas później z niewielką papierową torbą pełną pieczywa chodziła po ulicy i częstowała swoich ziomków. Na jej twarzy nie było zmartwień ani złość. I ja też taka chciałam być. Spokojna. Uśmiechnięta. Szczęśliwa. Bo choć wyglądała jak nic, była stara i pomarszczona to dla mnie była kimś. Skoro ją miałam za wartościową czemu nie mogłam i siebie. Miałam tyle dobrych cech. Czy naprawdę byłam skazana na to, by moje ciało określało to czy jestem czegoś warta?

- Tak wiele razy zadawałam sobie kiedyś to pytanie, że sama nie wiem ile. Nie tylko ja. Tak wiele z nas sobie to robi.
- Tak. Tak wiele. I wszystko po co? Po co się tak zadręczamy?
- Bo chcemy być atrakcyjne dla innych, chcemy by ktoś nas zauważył i pokochał.
- By ktoś nas chciał przelecieć. By chciał się oświadczyć. By chciał być ojcem.
- Kiedy tak to przedstawiasz, brzmi to strasznie.
- Wiem, ale taka jest prawda. Sex jest naszym kolejnym problemem. Najpierw tyle lat myślimy o tym pierwszym razie. Z kim. Jak. Kiedy. Próbujemy się wpasować w statystyki. Potem, po ślubie nam się nie chce, i dalej myślimy o tym seksie, ale raczej jak go uniknąć niż zainicjować. A wiesz czemu tak jest?
- Nie. Nie do końca.
- Bo nie potrafimy się same kochać i nie dajemy robić tego innym.
- Co masz na myśli?
- Nie widzisz tego błędnego koła? Najpierw wystawiamy się na aukcję, odpicowane, wystrojone. Wszystko po to by poczuć się piękne i wartościowe bo same nie potrafimy. Potem oddajemy swoje ciała, rodzimy dzieci i po paru latach pytamy, Zdzisiek a ty mnie jeszcze kochasz? A na pewno dobrze wyglądam nago? A podobam ci się w tej sukience? Pytamy ale  nie słuchamy odpowiedzi. Chcemy być kochane ale same nie czujemy się warte miłości, nie wierzymy kiedy mówią nam to co chcemy usłyszeć. Demonizujemy mężów, partnerów i użalamy się nad sobą. A przecież może być tak pięknie.

- Jak ty i Kamil. Mieliście szczęście, że się poznaliście.
- Tak. Myślę, że przyciągnęliśmy się do siebie. On potrzebował mnie, a ja jego. Kiedy go poznałam miałam już na liczniku minus trzydzieści kilo, tysiące kilometrów na bieżni, obroniony licencjat i okropny gwałt za sobą.
- Co?
- Tak. Nie byłam pięknością, ale i mnie się to przytrafiło. Na jakiejś imprezie, między jednym a drugim piwem nie usłyszał, że nie jestem zainteresowana. To był mój pierwszy raz. Bolało. I to tak strasznie. Wszyscy znów wytykali mnie palcami. I znów czułam się jak kiedyś, bo choć tyle się zmieniło ja się nie zmieniłam. Myślałam dalej tak samo. A przecież to od myśli powinnam była zacząć.
- Jak doszłaś od tamtego dnia do tego co macie z Kamilem dziś?
- Początki były trudne. Z jednej strony go pragnęłam, ale z drugiej bałam się. Że zrobi coś, czego nie będę chciała. Wstydziłam się swojego ciała. Choć nie było odrażające, nie było idealne. Czułam się zużyta, nieświeża. Ciężko było zaufać. Ale Kamil dał mi czas, był cierpliwy i krok po kroku zdobył moje serce i moje ciało i do dziś kocha mnie. Nasza gra wstępna trwa cały czas. Kiedy mnie całuje, kiedy pieści moje ciało, co może robić godzinami, czuje się jak bogini. On nigdy nie widział we mnie tylko ciała. Widział i dusze. Zna moje ciało bardziej niż ja sama a mimo wszystko mnie kocha. I kiedy patrzę w jego oczy, widzę to.
- Oh, Sara, jak ja marzę o takim związku. Może mogłam mieć to z mężem, może za mało się starałam. Byłam za słaba, zbyt typowa i zmarnowałam tą szansę. A Damian. To nie to samo.
- Nie myśl o niewykorzystanych szansach. O tym co mogłaś zrobić inaczej. Wyciągnij wnioski i idź dalej.
- Na co dzień mi się to udaje. Ale nie zawsze. Są chwilę kiedy zwalniam, kiedy moje myśli wymykają się z pod kontroli.
- Tak. Ale ty Gośka, też chowasz szkielety w szafie, co? Nie ze wszystkim w życiu się pogodziłaś.
- To prawda. Tak ciężko mi wybaczyć sobie, że zmarnowałam tyle lat, że nie szanowałam siebie ani swojego ciała. Długo obwiniałam innych za braki w moim życiu, za cierpienie. Teraz obwiniam siebie.
- Ale minęło już tak wiele lat a ty z poczwarki zamieniłaś się w pięknego motyla. Wybacz. Po prostu sobie wybacz. Wszystkie potknięcia, wszystkie błędy i żale. Robisz tyle dobrego, starasz się jak możesz, zmieniasz siebie i świat wokół na lepszy. Ale nigdy nie znajdziesz miłości jeśli nie wybaczysz sobie. Koniec końców twoje doświadczenia cię stworzyły. Sprawiły, że dziś jesteś mądrzejsza, piękniejsza, cierpliwsza. Masz szlachetne serce. Kinga mi wiele opowiadała o tobie. A Damian, w jego życiu byłaś krótko ale miałaś na niego ogromny wpływ. Pamiętam jak o tobie mówił, z jaką czułością. Ale bał się. I ty się boisz.
- Czasem. Choć tak wiele się nauczyłam, każdego dnia muszę walczyć z wątpliwościami. Zazwyczaj wygrywam. Ale nie każdego dnia.
- Mam wrażenie, że boisz się intymności sama ze sobą. Budujesz siebie i swoje relacje na zadaniach a dalej unikasz tego co w środku. Choć jesteś cholernie mądra, to dalej głupio
uciekasz.
- Intymność. Wiem. Jestem przecież w swoim życiu najważniejszą osobą. Tylko ze sobą będę i jestem cały czas. Ale boję się zajrzeć w siebie, tak głęboko i zobaczyć wszystkie te demony, ten wstyd i wątpliwości. A bez tego, nie mogą być sobie bliska.
- Każdy popełnia błędy. To takie ludzkie. Nasze życie nie ma tylko pięknych chwil. Jest w nas i w życiu dużo brzydoty. Ale tak musi być. Bo inaczej byśmy nigdy nie widzieli różnicy i nie potrafili docenić. A ty przecież doceniasz. Jesteś wdzięczną, kochającą życie kobietą. Czas pokochać siebie. Tak bezwarunkowo.
- Nie wiem czy mam dość odwagi. Czuję się mimo wszystko gdzieś w środku zepsuta.
- To tylko twoje myśli. A to, że coś myślisz, nie znaczy, że to prawda. Myśli zawsze można zmienić.
- Wiem. Wiem, że można. Ale czy to wystarczy?
- Musi. Świata nie zmienisz. Biegu rzeki nie zatrzymasz.
- Muszę wracać.
- Wiem. Ale wróć do nas. Będziemy tęsknić za tobą. Kamil zwłaszcza.
- Ja też.

Kiedy machałyśmy sobie na pożegnanie i widziałam ją z daleka to na myśl przychodziło mi tylko jedno słowo. Mistrzyni. Bo ona nią była. Walczyła o siebie jak lwica i choć jej nazwisko zniknie i historia jej nie zapamięta, to dla mnie była prawdziwą bohaterką.

Ale ja przecież też byłam Mistrzynią. Mistrzynią mojego własnego życia. A Mistrzyni wybacza. Mistrzyni patrzy na swoje błędy i porażki i wybacza. Czas najwyższy to zrobić i zbliżyć się do najważniejszej osoby w moim życiu. Do mnie samej.

Mistrzynie. Nasze życie to relacje. Z rodziną, z przyjaciółmi, panią ze spożywczaka i z obcymi.
Nasze życie to uczucia, którymi darzymy ludzi wokół.
A gdzie w tym wszystkim jesteśmy my? Intymność z innymi nigdy nie będzie zdrowa, dobra ani wystarczalna póki nie zbliżymy się same do siebie. Póki nie poznamy samych siebie, nie wybaczymy sobie, nie zaakceptujemy siebie. Jak możemy dać się kochać i czuć się warte tej miłości, jeżeli same jej nie czujemy wobec siebie.
Czas by odbudować relację ze samą sobą, na intymność, na bliskość i akceptacje z tym, kim naprawdę jesteśmy. A przecież jesteśmy bohaterkami własnego życia. Wiec skoro my piszemy te historię, to napiszmy ją dobrze. Z dobrym zakończeniem.

Poprzednie odcinki znajdziesz tu!

Komentarze

  1. Kolejny wpis, który przeczytałam ważąc każde słowo, każdą myśl... Pięknie i mądrze ujęte. Czerpię z Twoich tekstów. Ładuję nimi swoje Ja. I wracam, kiedy zapominam o tym, że to Ja jestem najważniejsza! ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I Za te słowa ogromne dzięki! Tak trzymaj!!!! Cudnego, Mistrzyni!

      Usuń

Prześlij komentarz