84 Kocham to co robię - Krawcownia Beaty


Beata jest kobietą, która tylko udowadnia, że nie ma kobiet zwykłych. Są tylko takie, które jeszcze tego w sobie nie odkryły. Beata do nich nie należny. I podziwiam ją za to, że potrafi się docenić i pochwalić kiedy coś dobrze zrobi. Bo tego na co dzień sobie odmawiamy. Niesłusznie! Jesteśmy pierwsze by krytykować-siebie przede wszystkim. A kiedy ostatnio się pochwaliłaś?! Zapraszam was na kolejną bohaterkę, która jako pierwsza użyła mojego określenia -Mistrzynie! Może się przyjmie?!


Pisanie o sobie jest dla mnie niezwykle trudne, ponieważ nie należę do osób które chętnie się otwierają przed innymi. Niemniej jednak spróbuję ;-) 

Szycie było obecne w moim życiu od zawsze, ponieważ moja mama, odkąd tylko pamiętam szyła dla siebie, dla mnie i dla znajomych. Nie była po szkole krawieckiej, wszystkiego nauczyła się sama. Teraz mamy dostęp do czasopism krawieckich, Internetu, a w latach a osiemdziesiątych nie było takiej możliwości. Pamiętam tylko 2 albo 3 książki, które miała mama i to wszystko. Takie terminy jak odszycie czy podkrój nie były mi obce, a i maszyna do szycia nigdy nie miała dla mnie tajemnic, natomiast wtedy szycie mnie zbytnio nie kręciło ;-) 

W szkole nie miałam jakichś konkretnych zainteresowań, ale kiedy trzeba było wybrać jakiś kierunek wybrałam matematykę i tak zostałam księgową. Czy żałuję? Chyba nie, bo jakoś sobie tam radzę, a oprócz pracy mam pasję do której uciekam i ona mnie odstresowuje. Jak zaczęłam pracę w księgowości zaczęło mnie ciągnąć w stronę tzw. handmade. Wolałam coś zrobić sama niż kupić. 

Pamiętam, kiedyś zrobiłam na drutach sweter, do ideału było mu daleko, ale byłam ogromnie dumna, że poradziłam sobie z tym wyzwaniem ( i nawet go nosiłam). Jednak na dłuższą metę nie miałam do drutów cierpliwości. Potem robiłam biżuterię oraz różne ozdoby do domu i do tej pory zdarza mi się jeszcze coś tworzyć. Z szyciem to nie była „miłość od pierwszego wejrzenia”. Podejść miałam kilka i za każdym razem kończyło się na słomianym zapale i jakiejś niedokończonej rzeczy ;-) Pewnego razu znalazłam w sieci stronę pewnej dziewczyny, która szyła śliczne sukienki i od tego momentu wszystko się zaczęło;-) Uczyłam się sama, kupowałam Burdy i zaczynałam od bardzo prostych modeli. Na początku nie rozumiałam tych opisów szycia, ale tak kombinowałam, patrzyłam na stare ubrania jak są szyte aż w końcu załapałam o co w tym szyciu chodzi ;-). 

Pamiętam pierwszą uszytą sukienkę, teraz bym jej nie założyła;-), ale wtedy na początku mojej przygody, byłam bardzo dumna, że sobie poradziłam. Mimo, że nie wszystkie uszyte rzeczy nadawały się do noszenia, nie poddawałam się i teraz jak popatrzę na moje pierwsze „dzieła” to widzę postępy jakie poczyniłam. Zdaję sobie sprawę, że nie umiem jeszcze wielu rzeczy, ale staram się cały czas podnosić poprzeczkę. Zdarza się że czegoś nie rozumiem i wydaje mi się, że nie dam rady.

Wtedy odkładam wszystko bo muszę się z tym „przespać” i przemyśleć na spokojnie. Następnego dnia już wiem że sobie poradzę! 

Na szycie staram się poświęcać nie więcej niż 1,5 godziny dziennie, żeby znowu nie wpaść w nałóg ;-) natomiast weekendy są dla rodziny. Uwielbiamy góry i jeśli tylko pogoda na to pozwala, pakujemy plecak i wyruszamy. Tam panuje taka cisza! Według mnie nigdzie indziej nie można się tak wyciszyć. 

Uwielbiam czytać książki, zwłaszcza przed snem. Jestem wielką fanką Charlotty Link oraz Camilli Lackberg. 

Jestem dumna, kiedy moje koleżanki, albo całkiem obce mi osoby zauważą, że moje „dzieła” są nietuzinkowe. Kolejnym etapem rozwijania mojej pasji było założenie bloga. Po co? Żeby pokazać, że szyć można nauczyć się samemu i niezależnie od tego co się robi w życiu, można mieć PASJĘ! 

Na początku podchodziłam do tego z dystansem, z czasem jednak przekonałam się, że są osoby które mają podobne zainteresowania. Dzięki temu mogę się z nimi dzielić moją miłością do szycia. Czuję się przez to dowartościowana. Dla mnie życie bez pasji byłoby puste, daje mi ona niesamowitą energię do życia i dalszego tworzenia. Uważam że jestem szczęściarą, bo mam pasję, a nie każdy może się tym pochwalić! 

Moim mottem są słowa Cecelii Ahern „Dobrze jest znaleźć sobie hobby, które tak człowieka wciąga, i sprawia, że z radością czeka się na kolejny tydzień, zamiast ponuro liczyć dni”. I tego się trzymam! 

Pozdrawiam was Mistrzynie, 
Beata

Komentarze

  1. Sprawy księgowe? Najlepiej zadba o nie www.eRachuba.pl. To fachowcy godni polecenia, którzy znają się na rzeczy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz