171 Kocham to co robię - Sylwia Chutnik


Zdjęcie: Wojtek Rudzki


Sylwia Chutnik jak sama mówi, robi w słowach. Jej pierwsza powieść, "Kieszonkowy atlas kobiet", przyniosła jej Paszport Polityki i wielkie zmiany. Jest kobietą, która musi otaczać się dziwnymi ludźmi by funkcjonować a jak będzie staruszką, to taką wściekłą, jak w gangu Monty Pythona. Czuć w niej empatię, i ogromny spokój, gdy się jej słucha. Działa społecznie, jest bardzo pro-kobieca, ale nie lubi szufladek typu słaba/silna płeć. Jej motto, żyj i daj żyć innym, niesie ze sobą cudowne przesłanie. Angażuje się, wspiera i jest obecna. Prawdziwa kobieta pracująca. Zachęca do czytania i żyje z pasją. Mówi, że w piekle jest specjalne miejsce dla kobiet, które nie pomagają drugim kobietom. I bardzo spodobało mi się to powiedzenie. Bo żyjemy w czasach, kiedy kobiety same gotują sobie parszywy los. A powinnyśmy stać za sobą murem, wspierać się i pomagać jedna drugiej. 
Zapraszam was na wywiad z kobietą, która czyta, pisze i jest ogromną inspiracją. Czuję dumę wiedząc, że kobiety jak ona, nie siedzą na tyłku z założonymi rekami, tylko obserwują, wyciągają wnioski i swoim zaangażowaniem i oddaniem, szyją dla nas lepsze jutro.



Co jest dla ciebie pasją? Kto cię do niej zainspirował ?
Nigdy nie wiem do końca, na ile moja pasja to po prostu element życia, bez którego nie mogłabym żyć a na ile to po prostu zajęcie dodatkowe. Dość, że od kiedy nauczyłam się liter w wieku 6 lat to czytam i piszę codziennie. W moim przypadku nie jest to tylko „spędzanie czasu”, ale nadawanie mu sensu. Mama czytała mi na dobranoc, potem kupiła zeszyt i zachęciła do prowadzenia pamiętnika. Zaczęłam w wieku 11 lat. To wtedy odkryłam, że to, co odczuwam może zostać opisane. 
Nie umiałabym żyć bez liter.  Wynika to z mojej konstrukcji psychicznej, tak sądzę.
Z jakimi zmagasz się problemami?
Dużo pracuję a to daje mi paradoksalnie siłę do robieia tego, co czuje i na co mam ochotę. Pasja jest zarazem moją pracą, nie musze więc szukać na nią dodatkowego czasu. Oprócz zwątpienia w siebie i swoje możliwości nie mam na razie żadnych egzystencjalnych problemów w stylu „czy to, co robię ma sens” Ma sens – dla mnie to sens mojego życia. Tworzenie historii lub czytanie o nich to element obłaskawiania rzeczywistości i odnajdywania się w niej.
Skąd bierzesz inspirację w pracy?
Z życia codziennego. Z tego, co usłyszę w autobusie lub wyobraże sobie. To często również, zwłaszcza w kontekście felietonów, inspiracja tym, co otacza nas w polityce czy życiu społecznym.

Ulubione doświadczenie? Najbardziej znaczące przeżycie?

Myślę, że przełomowe dla mnie było wydanie pierwszej powieści w 2008 roku i wszystko to, co zdarzyło się potem. Nagrody, współpraca z gazetami, teatrem, spotkania. Stało się to początkiem mojego świadomego pisania. 

Za co jesteś w życiu najbardziej wdzięczna?

Że jestem zdrowa i że nie głoduję. Że moi najbliżsi są zdrowi i mamy gdzie mieszkać. Za miasto, w którym się urodziłam i za to, że tyle się w nim dzieje. Cała reszta to dodatki.

Co czytasz i jak często?

Czytam około 2 ksiązek tygodniowo, czasami więcej. Czytam zarówno książki naukowe, historyczne, reportaże i powieści, jak i poezję czy komiksy. Liczy się treść, forma jest jej wypadkową. Ważne były dla mnie femistyczne klasyki, które pojawiały sie stopniowo tłumaczone lub wznawiane: Virginia Woolf, Simone de Beauvoir, ale i proza kobiet: Olga Tokarczuk, Izabela Filipiak. Poza tym poezja, głownie Białoszewski i Świrszczyńska. Oraz sporo punkowych tekstów, na przykład Dezertera czy Post Regimentu.

Twoje motto życiowe?

Jest ich trochę i zdaję sobie sprawę, że wyodrębnione mogą brzmieć nieco egzaltowanie. Jedno z nich to „live and let live”. Rozumiem to jako dawanie możliwości wyboru innym i skupieniu się na tym, aby żyć tak, jak chcę. 

Jak wygląda twoja poranna rutyna? Co robisz chwilę przed snem?

Wstaję zwykle dość wcześniej, szybko jestem gotowa do pracy. Ze wszgledu na liczne obowiązki musze być zorganizowana niczym sekretarka, szefowa i dział kreatywny w jednym. Potrafię wykonywać wiele zadań w jednym momencie. Dlatego też wieczorem jestem raczej zmęczona. Najbardziej lubię mieć poczucie, że wykonałam swój „plan dzienny”.

Co lubisz w ludziach najbardziej? Czego najbardziej nie znosisz? 

Lubię uśmiechniętych ludzi. Ponuraków się boję i raczej unikam. Brak poczucia humoru to dla mnie sygnał, że ktoś bierze wszystko, w tym siebie, zbyt na poważnie. 
Plany? Marzenia? Cele?
Chciałabym ciągle się rozwijać, a to oznacza podejmowanie artystycznego ryzyka. Nie znudziło mi się również uczenie – po zrobieniu doktoratu chodze na zajęcia z kaligrafii. Chciałabym uczyć się też nowych języków. 

Jakie wartości najbardziej chciałaś i chcesz przekazywać swojemu synowi?

Poszanowanie dla drugiego człowieka i inności. Nie jemy mięsa w domu, działamy społecznie. I staramy się dużo uśmiechać :)

Komentarze